[15]

2.4K 127 20
                                    


[NEWT]

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

[NEWT]

     Waliłem palcami o blat stołu, wystukując nieznany nikomu kawałek piosenki, który z jakiegoś powodu pamiętałem. Moje oczy skanowały salę w poszukiwaniu kogoś, kogo mógłbym pamiętać. I niestety nikogo nie znalazły. Wokół mnie rozbrzmiewało kilkadziesiąt różnych głosów, a w tym Minho, Patelniaka i tych dwóch chłopaków, którzy dołączyli, kiedy nas tu przyprowadzono. Cholera, jak oni mieli na imię?

     Starałem się jak mogłem uczestniczyć w rozmowie, więc udawało mi się wyłapywać poszczególne zdania, ale moja uwaga była rozproszona. Sam mimowolnie spinałem się, kiedy tylko słyszałem trzask otwieranych drzwi, a moje oczy pędziły w tamtą stronę niczym struś pędziwiatr.

     — ...u nas byli sami chłopacy — wyłapałem słowa Minho spośród zgiełku — dopóki do Strefy nie trafiła Teresa.

     Nie wiedziałem czego mój mózg, czy serce, czy jeszcze jakiś inny narząd poszukiwał, ale wiedziałem, że to coś było niedaleko. Nie wiedziałem tylko czym — albo też kim, to coś było. Lub ten ktoś. Otrząsnąłem się z zamyślenia, gdy usłyszałem kolejne zdanie wypowiedziane przez chłopaka-o-nieznanym-mi-imieniu.

     — Jesteśmy tu dwa dni — odparł najwyraźniej na pytanie jednego z moich przyjaciół. Nawet nie zauważyłem, że dotarł do nas Thomas, który siedział jak na szpilkach. — Tamten był tu pierwszy. Siedzi tu tydzień.

     Wszyscy jak jeden mąż spojrzeliśmy w stronę chłopaka, którego nam wskazał. Był znajomy, ale czy tego szukał mój, już nie wiem jaki, narząd? Nie.

     — W labiryncie był z samymi dziewczynami — dopowiedział drugi z chłopaków, ruszając znacząco brwiami. — Niektórzy to mają szczęście.

     — I co, jest tu sam? — Zapytałem pierwszy raz od dłuższej chwili. — Gdzie są te dziewczyny?

     Wszyscy spojrzeli na mnie, po czym bezceremonialnie zwrócili wzrok na mówiącego wcześniej chłopaka.

     — Jest tu z siostrą — odparł po chwili — a reszta dziewczyn? Nie wiem gdzie się podziała.

     Spojrzałem z Minho po sobie i oboje w tym samym momencie unieśliśmy brwi.

     — A z tej jego siostry to też niezłe ziółko — zaśmiał się jeden z chłopaków, którzy trafili tu wcześniej. Wskazał na strażnika, stojącego przy kobiecie, która rozdawała porcje z uśmiechem. — Widzicie tego faceta? A te siniaki na jego twarzy i złamany nos? Ona mu to zrobiła. Nie spodziewałbym się tego po jakiejś kruszynce.

     Patelniak parsknął śmiechem, a reszta chłopaków z naszej grupy podążyła za nim, chociaż lekko się zmuszając. W tej samej chwili drzwi otworzyły się, a do środka weszła kolejna osoba. Nie widziałem jej twarzy, więc z daleka podziwiałem tylko gęste czekoladowe włosy.

     — To ona — na to stwierdzenie cała nasza grupa wpatrywała się w dziewczynę z większym jak dotąd zainteresowaniem. Musiało to wyglądać komicznie. Nadal nie widziałem jej twarzy, ale mogłem się założyć, że prychnęła z rozbawieniem kiedy mijała poobijanego strażnika. Odebrała swoją porcję i ruszyła w stronę swojego brata, który wyglądał na oderwanego od rzeczywistości, ale nagle spojrzał w stronę naszej grupy, więc wszyscy odwrócili wzrok. Ale nie ja. Przed oczami miałem uśmiechniętą twarz owej dziewczyny, która najwyraźniej wyryła ślad w moim umyśle. To było pierwsze jako takie wspomnienie jakie miałem odkąd pamiętałem.

     Czekoladowowłosa usiadła przy stole, tym samym zwracając na siebie uwagę brata. Chłopak zerknął na nią i oboje przeprowadzili krótką wymianę zdań, która skończyła się spojrzeniem jakie dziewczyna posłała w naszą stronę. W moją stronę.

     Nasze spojrzenia zetknęły się i byłem pewny, że uśmiechnęła się lekko, kiedy odwracała wzrok. Zaintrygowany nie spuszczałem z niej oczu, kiedy nagle ktoś pomachał dłonią tuż przed moją twarzą.

     — Halo, ziemia do Newta — usłyszałem kpiący głos Minho. Oczywiście, że jego. — Już ci jakaś panna zawróciła w głowie i nas olewasz? — Azjata zacmokał z rozczarowaniem. — Nieładnie, sztamaku, nieładnie.

     Przewróciłem oczami i spuściłem wzrok na swoją tacę z jedzeniem, zauważając, że zniknęły z niej frytki. Nie przejąłem się tym zbytnio, jako że nie byłem już głodny.

     — Znam ją — wymamrotałem cicho, żeby tylko chłopcy, siedzący tuż przy mnie to usłyszeli. Zerknąłem na Tommy'ego, który z kamienną miną wpatrywał się gdzieś ponad głowy pozostałych Streferów. Nie słuchał mnie. Nagle zerwał się z miejsca i pobiegł w stronę szyby, za którą właśnie znikała znajoma ciemna czupryna. No tak, Teresa.

     Strażnicy odprawili go, tłumacząc mu coś przyciszonymi głosami. Thomas wrócił z marsową miną na miejsce i spojrzał na mnie.

     — Słyszałem co mówiłeś — powiedział po chwili i spuścił wzrok na swój talerz.

*

[MARIE]

     Czułam na sobie wzrok blondyna, jednak miałam ważniejsze sprawy w tamtej chwili, więc odwróciłam wzrok. Czekałam aż Aris skończył jeść i dopiero wtedy wysunęłam z kieszeni kartkę, którą skradłam z biura. Mój brat wpatrywał się w czarne litery trochę przy długo. W końcu jednak jego oczy utkwiły w moich.

     — Myślisz, że to DRESZCZ? — Wyszeptał, rozglądając się z lękiem. W myślach pacnęłam go w głowę na tak bezmyślne zachowanie. Nie, Aris, teraz na pewno wiadomo, że nic nie ukrywasz.

     — Nie ma innego wyjaśnienia — odparłam po chwili, zdając sobie sprawę, że to, co wtedy mówiłam, przyprawiało o gęsią skórkę. — Tylko jak?

     — Nic z tego nie rozumiem — Aris pokręcił głową. — Ale wydaje mi się, że on będzie wiedział co robić.

     — Jaki znowu on? — Na moje pytanie ponownie skierował znaczące spojrzenie w stronę gdzie siedział Newt.

     — Thomas — zdjął kartkę ze stołu kiedy zauważył, że Gus patrzył w naszym kierunku. Złożył ją i wcisnął do kieszeni swoich spodni kontynuując. — To ten o czarnych włosach. Pamiętam co nieco o nim i wydaje mi się, że miał związek z DRESZCZ-em, tak samo jak ja... i Rachel.

     Zagryzłam wargę na wzmiankę o mojej przyjaciółce, ale nie drążyłam tego tematu.

     — Co masz zamiar zrobić? — Zapytałam. Odchrząknęłam, próbując przełknąć gulę, która nagle pojawiła się w moim gardle. Jeśli to naprawdę był DRESZCZ... groziło nam wielkie niebezpieczeństwo i coś czułam, że nie wyjdziemy z tego cało.

     — Muszę z nim porozmawiać i przekazać co wiemy — powiedział, patrząc na mnie znacząco. Wiedziałam co zamierzał. Chciał przedostać się do niego poprzez kanały.

•••


WHO IS MARIE? [NEWT TMR]Where stories live. Discover now