[06]

2.2K 124 20
                                    


[MARIE]

Rất tiếc! Hình ảnh này không tuân theo hướng dẫn nội dung. Để tiếp tục đăng tải, vui lòng xóa hoặc tải lên một hình ảnh khác.

[MARIE]

     Następnego dnia wstałam wcześnie rano, a powód był jeden — szkolenie na Wywiadowcę. Mimo tego, że na zewnątrz zachowywałam względny spokój, wewnątrz czułam jakby miało mnie rozsadzić z emocji. Byłam podekscytowana. Kiedy tylko wstałam, od razu zauważyłam zmierzającą w moją stronę Sonyę. Dziewczyna uśmiechała się zmęczona, ale widziałam w jej oczach zmartwienie i zamyślenie. To ona miała mnie uczyć na Wywiadowcę.

     W Strefie panowała względna cisza — o ile nie licząc oddechów dziewczyn i naszych kroków. Musiałam przyznać, że to miejsce miało swój urok. Najpiękniejsze było rankami, gdy wszyscy spali, panowała cisza, a słońce rozjaśniało polanę, las i jezioro, zmieniając jego barwę na wszystkie kolory tęczy.

     Lekki wiatr poruszał gałęziami drzew i źdźbłami traw, gdy ustałyśmy wraz z blondwłosą przed wrotami, czekając aż się otworzą. Dziewczyna w między czasie podarowała mi nowe buty, plecak z jedzeniem i piciem, a także nóż, gdybym w razie musiała się bronić.

     — Gotowa, patyku? — Jej głos zakłócił ciszę panującą w Strefie, jednak szybko dołączył do niego nowy odgłos — dźwięk otwieranych wrót. Mimowolnie uśmiechnęłam się w jej stronę.

     — Jak najbardziej — odparłam po chwili milczenia.

     — W takim razie, spróbuj mnie dogonić, Nowa — zaśmiała się i ruszyła biegiem niespodziewanie. Minęło kilka sekund zanim zaczęłam za nią biec. Przebiegłyśmy kilka korytarzy, nim Sonya się zatrzymała. Oddychałam ciężko, przyglądając się dziewczynie, na której taki wysiłek nie zrobił żadnego wrażenia. Owszem, lubiłam biegać, ale żeby przebiec kilkaset metrów sprintem i się nie zmęczyć, to jest wyczyn. Sonya.

     — Rozgrzana? — Jej wzrok padł na mnie, a uśmiech się poszerzył. — Trzeba popracować nad twoją kondycją.

     — Och, serio? — Rzuciłam opryskliwie. Odetchnęłam jeszcze kilka razy, zanim potrząsnęłam głową i wyprostowałam się. — Masz rację. Nie spodziewałam się takiego wysiłku z rana.

     — Nie szkodzi — Sonya podała mi wodę, którą wyciągnęła z mojego plecaka i poklepała pokrzepiająco po ramieniu. Jej jasne włosy związane były w kucyka, z którego wymykały się pojedyncze kosmyki, niektóre z nich przykleiły się do jej czoła od potu. — To co? Lecimy dalej?

     Pokiwałam głową, nic już nie mówiąc. Tym razem biegłyśmy w równomiernym tempie, który męczył o wiele mniej niż sprint. Co jakiś czas zatrzymywałyśmy się na krótki odpoczynek, a w tym czasie blondynka opowiadała mi o labiryncie, jakie zadania będę miała i inne moje obowiązki, takie jak rysowanie mapy. Tak zleciało całe popołudnie, jednak nie był to koniec wrażeń jak na jeden dzień. Kiedy dotarłyśmy do strefy, czekało na nas nie lada zdziwienie. Przy wrotach stała Lotte, która trzymała dla nas ręczniki, abyśmy się wytarły i nowy zapas wody, jako że tamta się nam już skończyła.

WHO IS MARIE? [NEWT TMR]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ