[09]

1.8K 113 19
                                    

[MARIE]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[MARIE]

     — [...] Czy był tu jeszcze kiedyś jakiś inny chłopak poza Arisem? Chłopak, który miał na imię Newt? Wyszeptałam, obawiając się, że któraś z dziewczyn zdoła podsłuchać to, o czym rozmawiałyśmy. Sonya przyjęła zamyślony wyraz twarzy, po czym rozejrzała się po śpiących Streferkach.

     — Myślę, że to nie jest odpowiednie miejsce na takie rozmowy — wstała z hamaka i poprawiła koszulkę. — Chodź.

     Wstałam tak, jak kazała i szybko za nią ruszyłam. Kiedy Sonya stwierdziła, że tu już nikt nas nie usłyszy, zwolniła i spojrzała na mnie, oceniając wzrokiem, jakby zastanawiała się czy mówiłam prawdę.

     — Nie, Patyku — powiedziała, pociągając nosem. — Nigdy nie było tu żadnego chłopaka poza Arisem. Wiem co mówię, jestem tu praktycznie od samego początku. Trafiłam tu tuż po Harriet.

     — Czy to możliwe, że był jakiś chłopak... no wiesz, przed Harriet? — Dziewczyna od razu zaprzeczyła i spojrzała na wstającą Beth, która rzucała nam ukradkowe spojrzenia.

     — Nie sądzę. Harriet powiedziała, że kiedy tu przybyła, w Strefie nikogo nie było, nie było też żadnych śladów ludzkiej obecności... odcisków buta czy nawet krwi — zawahała się na sekundę zanim dodała — ale imię wydaje się znajome... jak gdybym już je gdzieś słyszała. Co jeszcze pamiętasz? Coś o nim szczególnego? Dlaczego uważasz, że mógł trafić do labiryntu?

     — Nie pamiętam wiele — odparłam i przejechałam odruchowo dłonią po włosach. — Jak się.... żegnaliśmy, pamiętam, że zabierali go gdzieś i że mają mu usunąć pamięć, ale skoro go tu nie było... to gdzie mógł trafić?

     — Nie wiem, to jest dziwne — jej głos wydawał się stłumiony, jakby uważała, żeby nie powiedzieć za dużo. Mimowolnie zmarszczyłam brwi. — Ale nic nikomu nie mów. To nie jest normalne, że wracają ci wspomnienia, Marie. Musisz uważać, rozumiesz?

     Położyła mi dłonie na ramiona, a kiedy kiwnęłam głową, ona uśmiechnęła się lekko. Powróciła stara dobra Sonya.

     — Grzeczna dziewczynka — parsknęła i poczochrała mi włosy — a teraz idź się umyj, bo zajeżdża od ciebie. Ja zmykam, znajdź mnie później.

     Zatrzymałam ją, łapiąc za nadgarstek.

     — Gdzie idziesz? — Moje pytanie lekko ją zdziwiło, ale szybko odzyskała rezon.

     — Organizujemy dzisiaj ognisko... na cześć Alexis, chcemy ją uroczyście pożegnać — w jej głosie słyszałam smutną nutkę, co sprawiło, że moje serce po raz kolejny zrobiło się cięższe. Sonya odeszła w swoją stronę, nie odwracając się już do tyłu. Dlaczego ci cholerni Stwórcy to robią?

WHO IS MARIE? [NEWT TMR]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz