[00]

4.8K 204 55
                                    

     Krzyk dziecka poniósł się echem po korytarzu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

     Krzyk dziecka poniósł się echem po korytarzu. Kilka osób, ubranych w białe fartuchy lekarzy, odwróciło się w stronę skąd pochodził ów dźwięk, jednak szybko stracili zainteresowanie. Ot, kolejne dziecko odebrane siłą rodzicom, którzy zarażeni Pożogą nie mogli sprawować opieki rodzicielskiej. Ot, kolejne dziecko, które, być może, jest szansą na odnalezienie leku. Tylko jedna osoba zainteresowana ruszyła w ślad za rozchodzącym się płaczem dziecka. Doktor Ava Paige stawiała kroki pewnie, doskonale wiedząc skąd pochodził dźwięk. Jej blond, niemalże białe, niczym sterylne ściany korytarza, którym szła, włosy uczesane były w ciasnego koka, z którego nie wymykał się ani jeden kosmyk. Dumnie uniesiony podbródek i spojrzenia rzucane przez mijane osoby, wskazywały na wysokie stanowisko kobiety.

     Ava w końcu dotarła tam, gdzie zmierzała, a jej wzrok omiótł salę. Na środku stała dziewczynka, która rozpaczliwie płakała, chowając twarzyczkę w malutkich dłoniach. Obok niej klęczało dwoje ludzi, kobieta i mężczyzna, ubranych w czarne stroje strażników, idealnie kontrastujące z bielą panującą na korytarzu. Oboje próbowali uspokoić dziecko, jednak z każdym ich słowem ono coraz bardziej szlochało i mocniej przecierało twarz niewielkimi piąstkami.

     Doktor Ava Paige uklęknęła przy dziewczynce, jednocześnie wzrokiem nakazując dwójce strażnikom odejść. Oboje bez głębszego namysłu wycofali się, by po chwili zniknąć tuż za rogiem. Wtedy kobieta w białym fartuchu łapiąc delikatnie za nadgarstki dziewczynki, odjęła je od jej twarzy. Ciemnowłosa zaczęła, o ile można, płakać jeszcze głośniej, aż dostała czkawki.

     — Jak się nazywasz? — Pytanie zadane tak władczym tonem spowodowało tak wielkie zdziwienie u dziewczynki, że momentalnie przestała płakać. Uniosła wzrok na kobietę przed sobą, wpatrując się w nią dużymi, ciemnobrązowymi oczami.

     — Hazel Jones — odpowiedziała po chwili.

     — Dlaczego płaczesz? — Wyraz twarzy Avy Paige złagodniał. Kobieta puściła nadgarstki dziewczynki i odgarnęła włosy z jej twarzy.

     — Mamusia i tatuś... oni... — czknęła, ale kontynuowała, dalej przecierając piąstkami oczy — ... stało się im coś złego. I zabrali mojego braciszka.

     Pociągnęła nosem, a na jej koszulkę spadło kilka nowych kropli łez. Ava rozejrzała się uważnie po korytarzu.

     — Posłuchaj mnie, Hazel — powiedziała, podnosząc podbródek dziewczynki do góry. — Jesteśmy w siedzibie DRESZCZ-u. Tutaj nic ci nie grozi. DRESZCZ cię obroni i nie pozwoli skrzywdzić, rozumiesz? Bo DRESZCZ jest dobry.

•••

WHO IS MARIE? [NEWT TMR]Where stories live. Discover now