Rozdział 34

94 14 0
                                    

- Jak mam się z wami skontaktować? Wiesz gdy zdobędę te akta.- zapytałam Tykiego gdy stałam przed wielkim czarno-fioletowym portalem.

- Najlepiej po prostu gdzieś wyjdź. Wtedy powinniśmy cię namierzyć.- odpowiedział mi, a ja uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. 

- Do zobaczenia.- powiedziałam i przekroczyłam portal.

Znajdowałam się w lesie, który otacza Kwaterę Główną. Ale poczekajcie nie mogę sobie wrócić do Kwatery jak z zakupów. Może powinnam mieć przynajmniej jakieś obrażenia. Cóż, ale pewnie i tak łykną wszystko co im powiem, a jeśli nie to mogę użyć kontroli umysłu. 

Powolnym krokiem ruszyłam w kierunku ogromnej wierzy. Tylko co ja mam im powiedzieć? Muszę wymyślić jakiś powód mojego porwania. 
Poprawiałam swój czerwony szalik na szyi i stanęłam przed olbrzymią bramą do środka Kwatery. Zaczęła się ona otwierać, a po chwili na moją szyję rzuciła się Lenalee.

- Inari tak się martwiałam, że coś ci się stało.

- Spokojnie Lenalee nic mi nie jest.- objęłam lekko dziewczynę.

Po naszym dość długim przytulaniu, Lenalee zaprowadziła mnie gabinetu swojego brata. Usiadłam na kanapie, a ona po niego poszła. Zaczęłam uważnie rozglądać się po półkach szukając interesujących mnie danych. Wtedy zobaczyłam, że centralnie za biurkiem Komuia są trzy grube książki. To na pewno te.

- Inari cieszę się, że jesteś cała i zdrowa!- do gabinetu wpadł Komui.

- Dziękuję.- mężczyzna podszedł do swojego biurka i za nim usiadł. Lenalee wyszła, a ja zostałam sam na sam z Komuiem. 

- Co się stało?- Komui spytał mnie niebezpiecznie niskim głosem.

- Tak szczerze to nie za wiele pamiętam. Czułam się jak po jakimś mocnym narkotyku. Pamiętam niewyraźny wyraz Hrabi i kogoś jeszcze. Był to chyba mężczyzna.- złapałam się za głowę i udałam, że boli mnie głowa.- Pamiętam, że mnie o coś wypytywali, ale nie wiem co to było.

- Może z czasem przypomnisz sobie o co cię pytali.- uśmiechnął się w moją stronę.- Teraz powinnaś odpocząć.

- Anoo.... mam jedną prośbę.

- Jaką?

- Chciałabym się udać na grób ojca i matki.- zapanowała między nami nieznośna cisza.

- Chyba nie powinno się nic stać. Skoro teraz cię porwali i wypuścili to nie powinno być problemu.

- Dziękuję bardzo.

- Ale... muszę cię wysłać z ochroniarzem. Jutro powiem kto został ci przydzielony.

Pożegnałam się z nim i wyszłam z jego gabinetu. Powędrowałam do swojego pokoju i wchodząc do niego od razu padłam zmęczona na łóżko.

- Niiki?- spytałam w głowie.

- Tak?

- Jak działa ta twoja kontrola umysłu?

- Cóż jeśli ktoś raz usłyszy  mój śpiew to mam nad nim pełną władzę. Możesz nawet wymazać wspomnienia o sobie wszystkim w Zakonie. A co chcesz się trochę pobawić?

- Nie pobawić. Wykorzystać. Muszę zdobyć te dokumenty dla twojego brata. Komui pracuje po nocach, więc muszę użyć na nim kontroli umysłu.

- Rozumiem. W takim razie życzę ci powodzenia.

- Dzięki.

Podeszłam do wielkiego lustra w moim pokoju i ściągnęłam wszystkie ozdoby z mojej szyi. Innocence było pęknięte w dwóch miejscach. Czyli po bliższym kontakcie z Noah zaczyna się kruszyć, a jeśli samo pęknie to nie powinnam umrzeć. To może być sposób na jego usunięcie.


Witajcie

Napisałam kolejny rozdział ^^ Normalnie cieszę się jak małe dziecko. Miałam to napisać wczoraj, ale miałam małe problemy techniczne.

Pozdrawiam Makoto

Pokonać Czas || D.Gray-ManKde žijí příběhy. Začni objevovat