Rozdział 11

122 22 4
                                    

Czułam jak nie miałam kontroli nad żadną kontrolą swojego ciała. Było mi gorąco, a moja głowa bolała tak jakby chciała zaraz zdetonować. Czułam jak Innocence na mojej szyi próbuje coś zatrzymać, ale sama do końca nie wiedziałam co. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. 

Z całych sił skupiłam się na swoich powiekach. Chciałam je chociaż odrobinę unieść. Po chwili odzyskałam jakąś władzę nad ciałem. Uniosłam lekko powieki i zdziwiłam się tym, że znajdowałam się w jakimś domu. Chciałam usiąść na łóżku, ale byłam za słaba, żeby się podnieść. Drzwi nagle się otworzyły, a do środka wszedł Generał. 

- Inari nareszcie się obudziłaś.- podbiegł do mnie i lekko mnie objął.- Byłem tak strasznie zestresowany tym, że tak nagle zemdlałaś. Wyczułem aurę Noah, a potem ty.... 

- G-g-gdzie...?

Gdy próbowałam wymówić proste zdanie poczułam ogromny ból w gardle. Jakby Innocence kazało mi się nie odzywać. To pierwszy raz kiedy coś takiego mi się stało. 

- Byłaś nieprzytomna przez kilka tygodni. W tym czasie towarzyszyła ci bardzo duża gorączka, a twoje ciało wyglądało jakby z kimś walczyło do środka. Teraz czekamy na odział z Kwatery Głównej. Zabierze cię on do Zakonu.

Zmoczył on szmatkę w zimnej wodzie i ułożył na moim czole. Poczułam lekką ulgę. Ciekawe kto po mnie przyjdzie. Tylko proszę, żeby to nie był ten gburowaty Kanda. Trochę dziwnie się czułam nie mogąc mówić, ale trudno. Będę musiała to przeboleć. Teraz ledwo mogę oddychać i jeść. Ciekawi mnie jednak co mi się stało, gdyż nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłam. Może to kwestia zmieniania klimatu. 

Znowu przymknęłam powieki, a Generał przykrył mnie szczelniej pościelą. Nie chciałam tego przyznać, że jeśli nie poszłam bym wtedy do Zakonu to pewnie umarłabym gdzieś na ulicy. Jednak czemu mam wrażenie, że to zjawisko jest związane w moim dziwnym snem i z imieniem Niiki. Coś mi mówi, że zapomniałam o czymś ważnym, a z drugiej strony coś chce mi wmówić, że to tylko mój wymysł. Jakbym była liną ciągniętą przez dwie osoby. 


                         POV. Allen


Nareszcie dojechaliśmy do tego miasteczka w Portugalii. Trochę zmartwiłem się informacją, że Inari się rozchorowała. Z tego co mówił Komui-sam to wynika, że to nie jest zwykłe przeziębienie. 

- Lenalee gdzie mamy się spotkać z Generałem?- spytałem dziewczynę stojącą obok mnie.

- Cóż mówił, że będzie czekał na nas w gospodzie. Jest w tym miasteczku tylko jedna, więc ruszajmy.

Wziąłem nasze walizki i ruszyłem za Lenalee. Miasteczko było małe i panowała tu przyjemna ciepła atmosfera. Ludzie śmiali się, a na ulicach stało mnóstwo kolorowych straganów. Niczym na jakimś festynie. 

- Allen patrz to tutaj.- moja przyjaciółka wskazała na budynek przy którym stał Generał. 

Podeszliśmy do niego, a on przywitał nas ciepło. Od razu zaczął opowiadać, o stanie zdrowia Inari. Wygląda na to, że czarnowłosa może ledwo oddychać, a proste czynności takie jak poruszanie sprawiają jej ból. Po za tym ma problemy z mówieniem i trudności z przeżuwaniem pokarmu. Do tego wszystkiego utrzymuje się duża gorączka. Generał zaprowadził nas do pokoju gdzie na łóżku leżała Inari. Jej klatka piersiowa ledwo się unosiła. Leżała tak sztywno na tym łóżku, że to aż strasznie wygląda. Jakby była martwa. Komui-san polecił nam jak najszybciej wracać do Zakonu, więc od razu wyruszamy w drogę.


Witajcie

Szczeliłam dzisiaj rozdział. No to się nasza Inari nabawiła jakiegoś choróbska, a może to coś innego. Ja nie pisnę ani słowa XD 

Pozdrawiam Makoto

Pokonać Czas || D.Gray-ManМесто, где живут истории. Откройте их для себя