Rozdział 12

128 22 0
                                    

Allen po raz kolejny poprawił mnie na swoim plecach. Żeby dojść do odpowiedniego miasta musimy przejść pewien kawałek drogi, a potem prosto pociągiem do Kwatery Głównej. Allen i Lenalee obchodzą się ze mną jakbym była z porcelany. Cóż się im nie dziwię. Ledwo mogę oddychać, a czasem nawet coś powiem, ale wiążę się to z ogromny bólem. Przynajmniej tyle, że moja ogromna temperatura się obniżyła. Piję tylko wodę, albo jadam obrzydliwe kaszki. Mała głodówka mi nie zaszkodzi. 

- Lenalee mamy w pobliżu jakąś wioskę?- spytał białowłosy, a ja przymknęłam lekko powieki.

- Jedna, ale jest pół dnia drogi stąd. 

- Zatem będziemy musieli spać pod gołym niebem. 

Moi tymczasowi opiekunowie znaleźli jakieś dogodne miejsce i rozbili obóz. Mnie ułożyli wygodne posłanie i starali bezboleśnie mnie na nim ułożyć. Niezbyt im to wyszło, bo czułam jakby moje ciało zostało przeszyte prądem. Jednak nie mogę narzekać. Rozpalili ogień, a Lenalee zaczęła robić dla mnie owsiankę. 

Zauważyłam, że z każdym wdechem moje Innocence się uspokaja. Wcześniej czułam jakby chciało mi wypalić dziurę w gardle, ale teraz jest już o niebo lepiej. Nadal nie mogłam zapomnieć imienia Niiki, ale czułam jak powoli mój umysł wypiera z pamięci dziwny sen. Albo powinnam to ująć tak, że coś wypycha mi go z pamięci.

- Inari czujesz się już odrobinę lepiej?- Lenalee spytała mnie z troską w głosie.

Lekko podniosłam kąciki ust do góry i poruszyłam lekko głową na tak. Dziewczyna westchnęła lekko i podsunęła do moich ust łyżkę z białą mazią. Moje usta pozostawały jednak szczelnie zamknięte. Nie mam zamiaru jeść tego czegoś. 

- Inari musisz coś zjeść, żeby szybciej wyzdrowieć. A na razie tylko to jesteś wstanie spożyć.

Niechętnie otworzyłam usta, a Lenalee od razu wepchnęła mi tak łyżkę. Gdybym mogła to wyplułabym jej to prosto w twarz i powiedziała, żeby sama se to jadła. Smakowało to jak zeszłoroczna kanapka z serem. Jeśli każą małym dzieciom to jeść to ja im współczuje. 

- Nie może być takie złe.- Lenalee powiedziała to widząc moją minę i to jak uporczywie staram się tego nie połknąć.

Wzięła do ust białą maź i od razu wypluła ją gdzieś dalej. Zawartość miski też wyrzuciła i powiedziała, że przygotuje mi coś lepszego. 

Cóż przynajmniej nie będę musiała już jeść tego świństwa. Po chwili Allen wrócił trzymając w ręku drewno i patrzył dziwnym wzrokiem na białą substancje niedaleko. Lenalee wytłumaczyła mu jak to smakuje. Widziałam na jego twarzy lekki lęk. 

- Inari nie uważasz, że będzie ci się lepiej spać bez tego naszyjnika?- spytała Lenalee i podeszła do mnie.

Widziałam jak kieruje rękę w kierunku mojej szyi. Poczułam strach. Jeśli zdejmie mi ten naszyjnik to zobaczy Innocence. Muszę coś zrobić. Jednak nie mam jeszcze władzy nad żadną kończyną. 

- Nie ściągaj tego Lenalee!- z moich ust wydobył się głośny krzyk.

Dziewczyna popatrzyła na mnie zdezorientowana, a ja sama taka byłam. Chciałam coś zrobić, ale nie próbowałam nawet poruszyć ustami. Nie chciałam nic mówić. 

- Inari możesz mówić?- Allen momentalnie znalazł się obok mnie.

- Chyba...- wydukałam.

- Całe szczęście.- Lenalee odetchnęła z ulgą. 

Czyli mój głos wrócił. Biorąc to pod uwagę władzę nad ciałem powinnam za niedługo odzyskać.


Witajcie

Nie myślałam, że zdążę to dziś dodać. Przepraszam, że znowu taki krótki nie bijcie mnie za to. 

Pozdrawiam Makoto

Pokonać Czas || D.Gray-ManOù les histoires vivent. Découvrez maintenant