- Tak wygląda sprawa.- powiedziałam i upiłam łyk rumiankowej herbaty.
- Wygląda na to, że Komui jest dosyć przebiegły.
- Gdybym od razu wiedziała jakie są jego prawdziwe zamiary to bym tutaj nie przyjeżdżała.
- Cóż, ale skoro już tutaj jesteśmy będziesz niestety robić za przynętę. Ale obiecuje, że nic ci się nie stanie.
- Zawsze będę cię bronił, bo.....
- Mówiłeś coś?- spytałam cicho.
- Nie. Stało się coś nagle zbladłaś.
- Nic wszystko w porządku. Pójdę się przewietrzyć.
Wyszłam z pokoju i pokierowałam się na dwór. Te pięć słów nadal chuczało mi w głowie. Czułam, że chce mi się płakać, a nie miałam ku temu jakiś większych powodów. Szłam piaszczystą drogą i próbowałam powstrzymać łzy. Nic teraz kompletnie nie rozumiem. Czuję jakby całe moje życie i wspomnienia były jednym wielkim kłamstwem.
Zawsze mnie coś zastanawiało. Milenijny Earl zabił moją rodzinę, ale dlaczego czuję większą nienawiść do Zakonu niż do niego. Nigdy nie pomyślałam o nim źle, a nawet można powiedzieć, że zaprzyjaźniłam się z jednym członkiem jego rodziny.
Zaczęłam cicho nucić dobrze znaną mi piosenkę. Oparłam się o drzewo koło drogi i popatrzyłam na lekko szarawe niebo. Chciałabym teraz gdzieś zniknąć i wtulić się w tors mojego ojca.
- Pięknie śpiewasz panienko.- usłyszałam głos koło siebie.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam staruszkę z koszykiem jabłek. Uśmiechała się do mnie miło, a ja odwzajemniłam gest. Na ramionach miała zarzuconą kolorową huste, a jej spódnica w kwiatki sięgała do kostek.
- Dziękuję.- powiedziałam.
- Nigdy cię tu nie widziałam. Jesteś przejazdem?
- Mniej więcej. Razem z przyjacielem podróżujemy tu i tam.
- Od razu mówię lepiej nie chodź po zmroku sama po wiosce. Wtedy te dziwne potwory mogą cię zaatakować.
- Widziała je pani?
- Osobiście to nie, ale słyszałam pogłoski. Naprawdę powinnaś uważać. Takie piękne dziewczyny jak ty nie powinny jeszcze umierać.
- Dziękuję za troskę.
Pożegnałam się lekkim ukłonem i pognałam przed siebie. Nie umiałam tego opisać, ale ta staruszka wzbudzała u mnie lekki niepokój. Szłam powoli przed siebie wsłuchując się w śpiew ptaków.
Dopiero po pewnym czasie zorientowałam się, że zapuściłam się trochę za daleko i że kompletnie nie pamiętam jak wrócić. Do tego zostawiłam mapę w gospodzie. Odwróciłam się i spokojnym krokiem próbowałam wrócić drogą jaką tu przyszłam. Czułam dziwny niepokój, ale starałam się go zignorować.
- Dlaczego się mu poddajesz?
Odwróciłam się gwałtownie. Zaczął padać deszcz, a ja nadal nerwowo się rozglądałam. Głos jak szybko się pojawił tak szybko zanikł. Zaczęłam przed siebie biec, a nieświadomie z moich oczu płynęły łzy. Byłam na siebie zła. Nie wiedziałam do końca z jakiego powodu. Deszcz się nasilił, a ja schowałam się pod drzewem koło drogi lekki oddalonej od reszty domów.
Narzuciłam na mokre włosy kaptur od mojej bluzy. Skuliłam się na mokrej ziemi, a na moją głowę spadały co jakiś czas spadały krople deszczu, które przedostały się przez gałęzie. Było mi zimno, ale próbowałam nie zwracać na to uwagi.
- Ale się rozpadało.- usłyszałam jak coś, albo ktoś ląduje na gałęzi drzewa.
Parę lekko żółtych listków zleciało na ziemię, a ja zaciekawiona podniosłam głowę. Jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłam grubego mężczyznę z ogromnym uśmiechem i różową parasolką.
Witajcie
Miałam dodać ten rozdział wczoraj, ale nie było mnie cały dzień w domu i po powrocie nie miałam nawet siły jeść. Dzisiaj za to poszłam na urodziny i dlatego rozdział jest dopiero teraz. Musicie mi wybaczyć to spóźnienie.
Pozdrawiam Makoto
PS. Nie zabijajcie za zakończenie w takim momencie XD
![](https://img.wattpad.com/cover/129561561-288-k334528.jpg)
YOU ARE READING
Pokonać Czas || D.Gray-Man
FanfictionCo mnie odróżnia od innych ludzi? Zapewne śpiew, gdyż wszyscy uważają, że śpiewam jak anioł. Coś jeszcze? Można podczepić się pod to, że gdzie nie pójdę jestem atakowana przez Akumy. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia. Mój ojciec kiedyś mnie broni...