Rozdział 35

102 14 2
                                    

Gdy zapadł zmrok ja nie oddałam się do krainy snów. Spokojnym krokiem wyszłam ze swojego pokoju i powoli ruszyłam w kierunku gabinetu Komuia. Stanęłam przed dużymi drewnianymi drzwiami i zaczęłam cicho śpiewać, ale na tyle głośno, by osoba za drzwiami mnie usłyszała. 

- Nie ruszaj się.- pomyślałam i chwyciłam za klamkę.

Drzwi ustąpiły, a ja powolnym krokiem weszłam do środka. Komui patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami. Ja obdarzyłam go za to znudzonym wzrokiem. 

- Inari... dlaczego?- spytał i spróbował wstać, ale moja kontrola mu na to nie pozwoliła. 

- Uwierz mi, że sama się zastanawiam. Ojciec wpoił mi głęboką nienawiść do Zakonu, a Noah jakoś nie chcą mnie zabić. Można nawet powiedzieć, że mają u mnie dług.- zaśmiałam się i podeszłam do biurka. 

- Jakim cudem masz taką moc?- Komui zmierzył mnie wzrokiem.

- Cóż...- udałam zamyśloną.- Może dlatego, że jestem jedną z Noah.- nachyliłam się nad nim i szepnęłam mu to do ucha.

Komui popatrzył na mnie zszokowany, a ja obeszłam jego miejsce pracy i wzięłam interesujące mnie akta. 

- Nie myśl, że ujdzie ci to na sucho.- warknął mężczyzna.

- Tylko, że ty nie będziesz nic pamiętał z tej nocy.

- Jak to?

- Znasz Przeklętą Noah i jej moc kontroli umysłu? Jako, że jestem jej kolejnym wcieleniem posiadam tą samą moc. Wymażę z twojej głowy wspomnienia o tej nocy, a jutro rano obudzisz się na biurku i będziesz się przeklinał, że nie dokończyłeś papierkowej roboty, bo zasnąłeś.

Zaśmiałam się i patrzyłam chwilę jak Komui zasypia na biurku. Ciekawe dlaczego zabawa z nim wydała mi się taka przyjemna. Cóż jutro wyruszam na grób ojca i matki, więc oddam też Noah te dane. 

Gdy mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, ja wyszłam z jego gabinetu i w pośpiechu wróciłam do swojego pokoju. Odstawiłam książki na drewniane biurko i położyłam się na łóżku. Zamknęłam swoje oczy i udałam się do krainy snów.


Stałam  na polu pełnym pszenicy. Wiał mocny wiatr, a ja czułam się jakoś dziwnie. Spojrzałam na swoje ręce i zauważyłam, że moja skóra była ciemna, jak u członków klanu Noego. Moje włosy też wydawały się jakieś dłuższe. 

- Nie posłuchałaś...- usłyszałam czyjś zimny głos.

Podniosłam głowę i zobaczyłam dobrze znanego mi Egzorcystę. Morderca Niiki Klaus Weigerg.

- Dlatego musisz zginąć.- wyciągnął w moją stronę katanę.


Gwałtownie podniosłam się na łóżku i wytarłam mokre od potu czoło. 

- Inari... nie możesz teraz podróżować bez broni.- usłyszałam głos Niiki w głowie.

- Dlaczego?

- Ten sen był raczej przepowiednią. Morderca przyjdzie, by cię zabić. Weź ze sobą moje katany i bicz.

- Twoje? Ale ja ich nie mam...

- Masz. Przecież ostatnio je kupiłaś. Nie mówiłam ci, że to moje katany?

- Pominęłaś ten ważny szczegół.- mruknęłam. 

Wstałam ze swojego łóżka i zapakowałam swoje rzeczy do torby. W pasie przypięłam do siebie również broń i byłam gotowa do wyjścia. Ciekawe jakiego Egzorcystę mi dzisiaj przydzielą. 
Wyszłam ze swojego pokoju i spokojnym krokiem powędrowałam do gabinetu Komuia. Ten na mój widok się uśmiechnął, czyli kontrola umysłu działa.

- Inari nareszcie jesteś. To jest Bookman.- mężczyzna wskazał na niskiego starego człowieka z oczami podobnymi do pandy.- To właśnie on będzie ci towarzyszył. 



Witajcie

Kolejny rozdział za nami. Jednak na początku chce przeprosić, że przez cały tydzień nie było rozdziału, ale byłam we Włoszech. 

Pozdrawiam Makoto

Pokonać Czas || D.Gray-ManUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum