43. Znowu on

2.7K 164 6
                                    

Miał być wcześniej ale miałam problem. Heh.

Ale... właśnie sobie uświadomiłam, że za kilka rozdziałów skończę tą historię 😅
I zaczęłam się zastanawiać nad tym czy chcielibyście drugą część
Nawet mam już pomysł na nią, dlatego dajcie znać co o tym myślicie 🙂😉

***

Na samym początku sprawdziłyśmy czy przypadkiem nikogo nie ma. Na nasze szczęście nikt tu nie przebywał, ale i tak wolałyśmy być ostrożne, dlatego wybrałyśmy najbardziej oddalone miejsce od drzwi.

Jak się okazało biblioteka wyglądała cudownie i była bardzo dobrze wyposażona. Co chwilę przechodziłyśmy obok kanap, foteli czy stolików. Byłam pewna także tego, że gdzieś znajdował się tu ekspres do kawy.

- Ciągle nie mogę uwierzyć, że to była ściema - powiedziała cicho Olivia. Usiadłyśmy w kącie, Liv na kanapie a ja naprzeciwko niej na fotelu. Spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się kpiąco. Przez ten czas odkąd moje umiejętności się ujawniły ciągle miałam takie niespodzianki i dowiadywałam się, że większość była kłamstwem.

- Ta, witaj w moim nowym świecie - powiedziałam i oparłam się bez sił o fotel przejeżdżając ręką po twarzy. Na moje słowa Olivia uniosła wysoko brwi i pochyliła się do przodu patrząc ciągle na mnie. Mój wzrok padł na dłoń Liv i przypomniało mi się co jej zrobiłam. Skrzywiłam się i rozejrzałam - myślisz, że będą tutaj książki, które mogą pomóc nam z tym? - spytałam pokazując ręką w kierunku jej nadgarstka.

Przez chwilę patrzyła się na swoją rękę a potem wstała i otrzepała spodnie.

- Przekonajmy się - i ruszyła w stronę półek.

Zrobiłam to samo i zaczęłam szukać sama nie wiem czego. Przechodziłam między regałami, które były oznaczone numerami. Niestety nie wiedziałam co mam wziąć, co mogło by nam pomóc.

- Mam! - krzyknęła Olivia i po chwili weszła w dział, w którym byłam. Uśmiechnęła się triumfująco i wyciągnęła rękę, w której znajdowała się książka. Wzięłam ją do ręki i otworzyłam. Przebiegałam wzrokiem po tekście ale nic nie mogłam zrozumieć. Z tego co przeczytałam wynikało, że była to książka o skórze i o tym jak jest zbudowana. Jak dla mnie nic przydatnego.

Popatrzyłam na Olivie pytającym wzrokiem a ta tylko westchnęła i wyrwała mi książkę z rąk po czym ruszyła z powrotem na kanapę. Usiadłam naprzeciwko niej i czekałam na wyjaśnienia.

- Okej - zaczęła - z tego co zrozumiałam w skórze znajdują się komórki krwi oraz gruczoły potowe - tłumaczyła - krew składa się z jakiejś tam części z wody, prawda? Pot też... to znaczy, że w skórze też jest trochę wody... a to znaczy, że używając ognia skaleczyłaś wodę, choć to dziwnie brzmi... ale nieważne... skoro ją "zniszczyłaś" to może jak ją „uzdrowisz"... albo zmienisz temperaturę to rana się szybciej zagoi? - dokończyła a ja musiałam przyznać, że moja przyjaciółka jest całkiem inteligentna. Jakim cudem ona ma tak słabe oceny skoro pamięta tak dużo z lekcji fizyki i biologii? - Rozumiesz? - spytała a ja pokiwałam głową. Wyciągnęła rękę przed siebie - Zaczynaj bo to trochę boli.

Wypuściłam głośno powietrze i delikatnie wzięłam jej dłoń w swoje. Zastanawiałam się jak ja do cholery mam to zrobić. Kiedy Liv to powiedziała wydawało się to takie proste. Niestety nie było. A przynajmniej dla mnie.

Spojrzałam na poparzenie i zamknęłam oczy. Spróbowałam przywołać wodę i okazało się to całkiem łatwe. Coraz lepiej mi szło aktywowanie poszczególnych żywiołów, z czego byłam bardzo zadowolona.

Zobaczyłam dookoła siebie cząsteczki wody ale skupiłam się tylko na tych które były w ciele Olivii. A dokładniej w jej ręce. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się uspakajająco do Liv ciągle będąc skupiona na swoim zadaniu.

- To co niedawno zrobiłaś było niesamowite - zaczęła a ja słuchałam tego jednym uchem ciągle patrząc na jej nadgarstek, a dokładniej na żywioł. Tak jak wcześniej z drganiem cząsteczek powietrza, teraz zauważyłam, że niektóre cząsteczki wody świeciły delikatniej i były mniejsze. - Słyszałam głosy tych facetów jakby byli obok nas...- kontynuowała na co lekko pokiwałam głową na znak, że ją słucham. Skupiłam się teraz na tych zranionych cząsteczkach. Masz całkowitą władzę, możesz zrobić co chcesz, usłyszałam głos Jacka w swojej głowie przypominając sobie co powiedział dzisiaj do mnie. Miał rację. Zamknęłam oczy i dołączyłam do tego żywioł ziemi. Dookoła cząsteczek pojawiły się cienkie złote nicie, które połączyłam z wodą i zaczęłam uzdrawiać. Nici zaczęły świecić jaśniej na złoto a błękitne światło także stawało się coraz jaśniejsze. Usłyszałam jak Liv wciąga głośno powietrze ale nie przerywałam. Czułam jak oba żywioły krążą we mnie a moje palce zacieśniają się mocniej na ranie. Przez palce przepłynął prąd a nici zniknęły. Cząsteczki na powrót były błękitne jak reszta oraz powrócił ich odpowiedni rozmiar. - Ja pierdziele...

Otworzyłam oczy i na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Udało się. Rana nie zniknęła ale wyglądała jak po tygodniu gojenia się. Spojrzałam na zdziwioną Liv, która po chwili zaczęła piszczeć jak dziecko.

- Udało się! - krzyknęła - zrobiłaś to!

Szybko wstałam i zakryłam jej usta ręką, choć na mojej twarzy ciągle był szeroki uśmiech.

- Cicho - powiedziałam - pamiętaj, że nie po to tu przyszłyśmy - dodałam na co ona pokiwała głową zgadzając się ze mną. Odciągnęłam rękę i zrobiłam krok do tyłu.

- Ale to i tak było ekstra - powiedziała na co prychnęłam rozbawiona - i to wcześniej też - pokiwałam głową, że rozumiem. Usiadłam ponownie na fotelu a Liv przede mną.

- To z wujkiem... - zaczęłam - musimy dowiedzieć się czemu powiedzieli nam, że zginął w wypadku.

- Tak, nie mogę w to uwierzyć, że nas okłamali... - powiedziała smutniejszym tonem, ale ja tylko wzruszyłam ramionami.

- Musiał być dobry powód - zaczęłam się zastanawiać - możliwe, że to ma coś wspólnego z Erickiem, choć...

- Ktoś idzie... - przerwała mi i szybko wstała. Zrobiłam to samo i zaczęłam nasłuchiwać. Stałyśmy bojąc się nawet odetchnąć.

- Halo... Tak, jestem - usłyszałam ponownie ten głos. Otworzyłam szeroko oczy a Olivia zrozumiała moją reakcję. Położyła palec na ustach i zaczęła powoli i jak najciszej iść w stronę głosu.

Zmarszczyłam brwi i pokręciłam głową ale ona tylko wzruszyła ramionami. To był zły pomysł, wiedziałam to... ale ciekawość wygrała. Ruszyłam za nią i powoli przesuwałyśmy się w stronę głosu.

- Nie wiem... nie... oczywiście, że nie... jest... tak, sprowadzę ją...

I w tym momencie potknęłam się, o mało nie wywracając półki z książkami. Niestety było to na tyle głośne, że Olivia odwróciła się przestraszona a ten ktoś zorientował się, że nie jest sam.

Rzucił się do ucieczki i zanim się zorientowałyśmy usłyszałyśmy zamykane drzwi. Popatrzyłyśmy na siebie i zaczęłyśmy biec, choć wiedziałyśmy, że go nie dogonimy.

Kiedy wypadłyśmy na korytarz rozgądnełyśmy się ale nigdzie go nie widziałyśmy ani nie słyszałyśmy kroków. Westchnęłam a Liv złapała się za głowę. Nie było sensu za nim biec. Znał ten budynek o wiele lepiej od nas i szybko byśmy się zgubiły. Olivia złapała mnie za ramię odwracając w swoją stronę.

- Musimy powiedzieć o tym komuś - powiedziała i zaczęła ciągnąć mnie w stronę z której przyszłyśmy. Zatrzymałam się.

- Ale... - kiedy rzuciła mi zniecierpliwione spojrzenie zamilkłam - Myślisz, że to dobry pomysł? - spytałam po chwili. Kiwnęła głową i ruszyła ciągnąć mnie za sobą.

- Chodźmy do pokoju. Pewnie tam na nas czekają.

- Przekonajmy się - powiedziałam wzdychając.

Znaleziona | ✔Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα