27. Wspomnienie

3.4K 214 10
                                    

Mam wątpliwości co do tego rozdziału 😓😕
Możecie mi napisać czy wam się podoba czy mam coś jeszcze zmienić🤔

Miłego czytania 🙂

***

*Will*

Kiedy to się stało byłem w pobliżu. Stałem obok drzewa i patrzyłem się na nią. Jej twarz w którymś momencie wykrzywiło skoncentrowanie a na czole pojawił się pot. Jej włosy jeszcze nie do końca wyschły i niektóre kosmyki wystawały okalając jej twarz. W jednej chwili stało się to wszystko. Ana złapała się za gardło a Kathie otworzyła swoje błękitne oczy. Widoczny był w nich strach oraz coś jeszcze. Zacząłem iść szybko w tamtą stronę. Tylko Jack mnie zauważył, ponieważ większość była zajęta całą tą sytuacją. Zacząłem biec. Usłyszałem jeszcze jak Kathie krzyczy i zaczyna upadać. Kiedy już prawie jej ciało dotknęło ziemi, złapałem ją. Podniosłem ją i przytuliłem do swojej piersi. Była taka lekka i wydawało się, że pasowała do mnie idealnie.

Rozejrzałem się. Ana klęczała na ziemi a ciocia siedziała obok niej. Jack i Maddi stali przede mną i odetchnęli z ulgą. A Ali... patrzyła się na Kathie jakby jej nie znała. Po chwili wzrok mojego rodzeństwa skupił się na mnie a ja kiwnąłem tylko głową i ruszyłem do domu.

- Prawie ją zabiłam.... - usłyszałem cichy szept. Spojrzałem na dziewczynę i przytuliłem ją jeszcze bardziej do siebie. Przyspieszyłem a Kathie powtarzała te słowa raz po raz. Kiedy już przekroczyłem próg domu ona zaczęła płakać. Do jej pokoju dotarłem w rekordowym czasie. Poczułem jak jej ręce oplatają moją szyje.

Podeszłem do łóżka i spróbowałem ją położyć. Nie dało się. Dość mocno się trzymała.

Dlatego usiadłem i wziąłem ją na kolana. Przypomniała mi się scena z rana. Podobało Ci się . Przewróciłem na to oczami i spojrzałem na blondynkę na moich kolanach.

- Kathie - powiedziałem łagodnie. Podniosła głowę i zobaczyłem jak jej oczy są zaczerwienione od płaczu. Podniosłem rękę i dotknąłem jej policzka. Zamknęła oczy a przez jej twarz przemknął smutek. Poczułem w środku lekki ból na ten widok. - musisz się uspokoić. Najlepiej będzie jak się położysz i pójdziesz spać. Jak wstaniesz to pogadasz ze swoją mamą albo...

- Nie chce - przerwała mi i pokręciła głową. Jej głos brzmiał słabo, ale co się dziwić jak nie lepiej wyglądała. - Ja... ja... ją... - znowu zaczęła płakać. I wtedy zrozumiałem. Ona się obwinia za to co się stało. Myśli że to jej wina. Brawo, kretynie. Ty to Sherlokiem zostań. Przewróciłem oczami na te słowa.

- Kat - powiedziałem na co ona spojrzała na mnie. Wziąłem jej twarz w obie dłonie. - Nic nie zrobiłaś. Do niczego nie doszło. Zapanowałaś nad tym - Nie wiedzialem jak mam z nią rozmawiać. Nie nadaje się do tego. Najlepsza była by Maddi. Już chciałem do niej iść ale widok Kathie, która wtuliła się we mnie, rozczulił mnie. Nie mogłem jej tak zostawić. Nagle do głowy wpadł mi pomysł - Raz kiedy miałem 10 lat uczyłem się historii. Nie rozumiałem po co mi to, skoro i tak nigdy mi się to nie przyda. Mój nauczyciel był uparty tak samo jak ja. Wtedy chyba zaczynałem się buntować i robić wszystkim na złość - przestała płakać i uważnie mnie słuchała - Kiedy więc miałem historię często nie chciałem się uczyć i kłóciłem się o to z nauczycielem. Rozumiał to że jestem jeszcze dzieckiem ale miał pracę do wykonania więc nie ustępował. Tego dnia było inaczej. Był bardziej zdenerwowany i szybko zaczął się na mnie złościć. Zaczął krzyczeć, że i tak mam się uczyć. Że nie powinienem z nim dyskutować. To mnie jeszcze bardziej wkurzyło. - przed moimi oczemi pojawiło sie wspomnienie ale szybko się go pozbyłem - zaczęliśmy na siebie krzyczeć. A wtedy nie zapanowałem nad moimi mocami. W jednej chwili stał przede mną mój nauczyciel a w drugiej płonął. Nie wiedziałam co się dzieje. Usłyszałem krzyk i do pokoju ktoś wpadł. Wtedy zrozumiałem co zrobiłem i spróbowałem zapanować nad ogniem. Osoby, które wpadły do pokoju szybko zabrały pana McColinsa do szpitala a twoja mama mnie wzięła. Później tłumaczyła mi, ale ja nie słyszałem jej. W mojej głowie było tylko to, że prawie kogoś zabiłem. Czułem się tak winny, że nie jadłem przez kilka dni a na treningi z używania mocy nie chciałem chodzić przez kilka tygodni. I wiesz co mi pomogło ? - zapytałem i popatrzyłem na nią a ona podniosła głowę i spojrzała mi w oczy. Przez chwilę nie mogłem oderwać od niej wzroku. Patrzyliśmy się na siebie aż przypomniałem sobie, żeby kontynuować - mój nauczyciel historii. Kiedy już wyzdrowiał, przyszedł do mnie, ponieważ usłyszał, że mam wyrzuty sumienia. Porozmawiał ze mną. Wytłumaczył mi, że był zdenerwowany ponieważ jego siostra wychodzi za mąż - wzruszylem ramionami - Nie lubił gościa więc był przeciwny temu wszystkiemu - pokręciłem głową - Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że powiedział że nie powinienem czuć się z tym źle. Każdy z pracowników wiedział co potrafimy i godził się z konsekwencjami. Nie wolno nam było przerwać ćwiczeń bo kiedyś ta moc może uratować nam życia. Powiedział mi że nie ma mi tego za złe i, żebym wyciągnął z tego lekcje oraz uczył się nad tym panować, żebym nie popełnił tego samego błędu jeszcze raz. I jestem pewny, że Ana też nie ma do Ciebie pretensji. Wie że to był wypadek - westchnąłem i delikatnie się usmiechnalem do niej - Każdy z nas na początku nie panował nad tym. A ty masz 4 razy gorzej bo musisz nauczyć się panować nad czterema żywiołami - wziąłem jej twarz w dłonie i kciukami delikatnie gładzilem jej policzki - Nie musisz zapominać. Po prostu wyciągnij z tego lekcje i naucz się to kontrolować, żeby to się już nie powtórzyło - zrobiłem krótka przerwę i spojrzałem jej w oczy - Okej?

Delikatnie kiwnęła głowa. Zapadła cisza. Nie wiedziałem co mam teraz zrobić. Kiedy już miałem coś powiedzieć, ona przytuliła się do mnie oplatając mnie ramionami w pasie. Podniosłem brwi na ten gest. Powinienem stąd wyjść zanim zrobię coś głupiego.

- Emm... - zacząłem - chyba powinnaś się przespać. Jak chcesz to zawołam twoją mamę albo Alice czy może wolisz zostać z Jackiem? - choć nie bardzo spodobał mi się pomysł, żeby zostali sam na sam w jednym pokoju. Zacisnąłem zęby - Albo...

- Zostaniesz ze mną? - spytała cichutko. Przez to, że wtulała się we mnie ledwo zrozumiałem jej słowa. Ale kiedy już to zrobiłem poczułem w środku przyjemne ciepło i miałam ochotę szeroko się uśmiechnąć. Od razu skarciłem się za to. Ona potrzebuje teraz wsparcia. Kiwnąłem głową.

- Jasne, zostane z Tobą ale musisz się przespać - powiedziałem. Powoli zeszła z moich kolan i weszła pod kołdrę. Odwróciła się do mnie i poklepała miejsce obok siebie. Bez słowa położyłem się obok niej. Odwróciła się i zamknęła oczy. Powoli zasypiała choć jeszcze zdążyła powiedzieć cichutkie "dziękuję".

Wiem, że to było nie na miejscu ale nie mogłem oderwać od niej wzroku. Powinienem stąd wyjść a nie gapić się na nią jak jakiś pedofil kiedy ona tak słodko śpi. Zanim zdążyłem zrobić cokolwiek z tego co chciałem to usnąłem z lekkim uśmiechem na ustach.

Znaleziona | ✔Where stories live. Discover now