12. Kiedyś

4.3K 255 5
                                    

Czemu wszystko musi się komplikować?

Patrzę tępo w drzwi i się zastanawiam. Chciało mi się płakać. Zamknąć w pokoju, pobyć w samotności, z dala od innych i zacząć po prostu ryczeć. Jak dziecko. Jak pieprzone dziecko, którym nie jestem.

Właśnie... NIE jestem nim. Mam do cholery prawie 18 lat! Czas zacząć radzić sobie z problemami. Czas udowodnić, że potrafi się więcej... nie dać się załamać.

Z tą myślą ruszyłam w stronę drzwi. Najpierw muszę porozmawiać z mamą. Wyjaśnić wszystko i przeprosić. Tak, przeprosić. Nie powinnam tak na nią naskakiwać, choć ona też nie była bez winy.

Nacisnęłam na klamkę, tym samym otwierając drzwi. Ściągnęłam buty i ruszyłam do jadalni, skąd słyszałam głosy. Przed wejściem zawahałam się. A co jeśli mama nie będzie chciała ze mną rozmawiać? Co jeśli po tej kłótni jest na mnie tak zła, że nie chce mnie widzieć?

Nie zdążyłam odpowiedzieć na te pytania, kiedy usłyszałam swoje imię.

- Kat...- to był Jack. Spojrzałam w jego stronę i się lekko uśmiechnęłam. Popatrzyłam na każdego po kolei i zdałam sobie sprawę, że czekają aż coś powiem. Tak więc spuściłam głowę i zaczęłam.

- Czy... czy mogła bym porozmawiać z... moją mamą? – mówiąc ostatnie spojrzałam na tę osobę. Usłyszałam szuranie krzeseł, a po chwili w pomieszczeniu byłam sama z mamą. Podniosłam głowę i podeszłam do krzesła naprzeciwko niej. A to oznaczało, że obie siedziałyśmy na końcach stołu. Spojrzałam jej w oczy i wiedziałam, że chce coś powiedzieć lecz jej przerwałam.

- Przepraszam – kiedy wypowiedziałam ze skruchą to słowo, zdziwiła się – Przepraszam za to co powiedziałam... nie powinnam, ale... ale to mnie zabolało. Nie było cię przy mnie. Przy własnej córce. Miałam wszystko... wszystko, oprócz mamy. Prawie nigdy cię nie było... i do tego te kłamstwa. Myślałam, że to wszystko praca. A później dowiaduje się tego wszystkiego... - słowa wylewały się ze mnie z prędkością światła. Sama nie wiem kiedy zaczęłam płakać lecz po chwili łzy zaczęły kapać na stół w który się wpatrywałam. – To mnie zniszczyło, nie wiem już w co wierzyć. Tyle lat w kłamstwie, a nagle dowiaduje się tylu rzeczy. Czułam się zdradzona. Przez własną matkę. I jeszcze dochodzi do tego wszystkiego mój ojciec, te moje zdolności... tyle muszę się nauczyć. Muszę uciekać, zostawiłam Liv, szkołę... wszystko w jednej chwili. Zaczęłam się bać. Co jeśli znowu ktoś nas znajdzie... nawet nie wiem kto ! Nie chcecie mi nic powiedzieć. Nie ufacie mi... TY mi nie ufasz. Nie wiem w co mam po prostu wierzyć – zaczęłam głośniej płakać. – Co ja mam robić? Czego oni chcą ode mnie? Czemu ja ? Czemu nie ktoś inny... chciałam normalnego życia. Skończyć szkołę, znaleźć chłopaka, zakochać się, znaleźć dobrą pracę, wyjść za mąż... a muszę uciekać. Mogą mnie zabić... mogą mnie złapać. Jestem dziwna. Nienormalna. Mam coś co zdarza się tylko w bajkach. Nie w prawdziwym życiu. Wytłumacz mi wszystko... chcę po prostu wiedzieć prawdę... - mój głos się załamał. Zaczęłam szlochać. Po chwili poczułam oplatające mnie ramiona i zostałam przyciągnięta do klatki piersiowej mojej mamy. Ona też płakała. I przepraszała. Powtarzała słowo „przepraszam" cały czas i mnie lekko kołysała. Wtuliłam się w nią jeszcze bardziej i obie płakałyśmy. Po jakiś 10 minutach odsunęłyśmy się od siebie, a moja mama wzięła moją twarz w swoje ręce.

- Kochanie, wytłumaczę ci... ale nie wszystko i nie teraz. Sama powiedziałaś, że za dużo informacji na jeden raz. Będę ci wszystko mówić po kolei... i nie będę już nic ukrywać, obiecuję. – przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała w czoło. – I ufam ci skarbie, zawsze to robiłam. Wiem... jestem okropną matką, powinnam być przy tobie, ale... myślałam, że daję ci więcej... nie wiedziałam, że bardziej chcesz mnie. Mam nadzieje, że mi wybaczysz... wybaczysz wszystko co źle zrobiłam... - spojrzała na mnie z nadzieją w oczach. Problem w tym, że na razie nie mogłam jej wybaczyć. A może nie chciałam, nie wiem już sama.

- Kiedyś na pewno...- odsunęłam się od niej i zobaczyłam jak nadzieja gaś nie lekko w jej oczach. Uśmiechnęłam się lekko, żeby jakoś poprawić jej humor. – Kocham Cię, mamo – powiedziałam i się przytuliłam do niej. Widziałam jeszcze jak się uśmiecha i tuli mnie mocniej do siebie.

- Ja ciebie też, skarbie...

Znaleziona | ✔Where stories live. Discover now