32. Kim jesteś?

3.6K 222 9
                                    

Także jest 🤗
Ten rozdział dedykuję osobie która bardzo szybko zdążyła przeczytać tą książkę 😅
A więc tym razem nie jest to "prawie" jak dedykacja 😂
Ten rozdział jest dla Ciebie AwesomeGuacamoleGirl  za twoje cudowne komentarze 😙

Co do rozdziału... zostawcie po sobie opinie i mam nadzieję że się wam podoba 😊

***

*Will*

Podszedłem do auta z Kathie na rękach. Wyglądała na bardzo zmęczoną. Na samą myśl co mogło się wydarzyć... nie, pomyślałem, nic się nie wydarzyło. Wszystko jest dobrze a moja Kathie się obudzi. Zaraz...moja? Kiedy już chciałem sam sobie zaprzeczyć, poczułem lekki ucisk w sercu. I wtedy zrozumiałem. Tak, ona jest moja. Jest moją księżniczką, którą muszę chronić, ponieważ ją kocham. Stanąłem jak wryty. Kocham? Tak kretynie, kochasz, odpowiedziało moje drugie ja. Pomyślałem o tych wszystkich momentach od kiedy ją poznałem. Jak słodko wyglądała kiedy ujrzałem ją po raz pierwszy. Jak kłóciła się ze mną... moje zaniepokojenie kiedy wpadła do jeziora podglądając mnie... kiedy ćwiczyła po raz pierwszy... jak złościła się na swoją mamę... ten moment kiedy była po wypadku... i ten piknik. Dopiero teraz zrozumiałem, że od początku zacząłem się zakochiwać w tej małej i silnej dziewczynie. I nie mogłem tego stracić. Spojrzałem na nią. Tak bardzo się bałem, że ją straciłem. Jak mogłem być wcześniej takim debilem? O to samo się pytam, dodało złośliwie moje drugie ja. Zignorowałem to.

Wsiadłem z nią do auta i ułożyłem ją na swoich kolanach. Pogładziłem ją po policzku i spojrzałem przed siebie. W lusterku zobaczyłem wzrok mojej cioci. Westchnąłem. Teraz będę musiał wszystko jej opowiedzieć.

Poczułem smutek i wyrzuty sumienia na myśl o tym wszystkim. Jak mogliśmy je zostawić? Gdybyśmy nie poszli nad to jezioro to zdołalibyśmy je ochronić a może nawet złapać Ericka i pozbyć się go raz na zawsze. A teraz musimy wymyślić jak wydostać ciocię i Anę. Oparłem głowę o szybę i zamknąłem oczy usypiając z Kathie w ramionach.

***

Przyjechaliśmy pod wielki budynek, w którym wychowaliśmy się do piętnastego roku życia. Nie narzekałem wtedy a nawet teraz cieszyłem się z tego, że tu jesteśmy. To najbezpieczniejsze miejsce jakie istnieje.

Zobaczyłem, że lekarze już wychodzą z niego idąc po Kathie. Niechętnie oddałem im ją, oczywiście wcześniej mówiąc im, że jeśli jej choć jeden włos z głowy spadnie spalę ich wszystkich w jednej chwili.

Dostałem karcące spojrzenie od trójki mojego rodzeństwa oraz od cioci Magdaleny. Choć w niej ujrzałem lekkie rozbawienie i niedowierzanie. Poszliśmy wszyscy do jej biura. Chciałem jak najszybciej to skończyć, żeby móc pójść wreszcie do Kathie, bo w każdej chwili mogła się obudzić a chciałem być wtedy przy tym i wreszcie porozmawiać z nią o nas.

Usiedliśmy wszyscy w krzesłach przed ciocią i zaczęliśmy opowiadać. Nie obyło się bez płaczu dziewczyn. Ja sam razem z Jackiem miałem łzy w oczach. Ciocia zapisywała wszystko. Zajęło to wszystko o wiele za długo niż powinno. Magdalena zadawała nam dużo pytań i widząc, że już jestem zniecierpliwiony dostałem od niej spojrzenie pod tytułem „ o niej pogadamy później", choć razem z nim uśmiechnęła się też lekko.

***

Siedziałem przy niej 2 dni i 2 noce nie puszczając jej dłoni. Moje rodzeństwo i ciocia mówili mi, żebym przynajmniej poszedł do swojego pokoju coś zjeść i się umyć. Ciągle odmawiałem, więc po dniu zaczęli mi przynosić jedzenie do pokoju, w którym leżała Kathie. Choć i tak nie zjadłem dużo. Za każdym razem patrząc na te pieprzone rurki i maszyny w środku czułem ból. Mówiłem dużo do niej, że musi się obudzić bo chcę z nią o czymś ważnym porozmawiać. Całowałem ją często w rękę oraz w czoło. Każdego kto tu wchodził mroziłem wzrokiem ale to nic nie zmieniło. Zmieniali jej rurki oraz kroplówkę. Robili co musieli i wychodzili a ja od razu łapałem ją na powrót za rękę i siedziałem przy niej.

Niezbyt wygodne było to krzesło do spania ale nie narzekałem jeśli mogłem być blisko niej. Czułem się winny za to wszystko. Za to, że moja księżniczka płakała.

Raz wyszedłem. Kiedy Ali i Maddi przyszły i chciały do niej wejść. Przez chwilę kłóciłem się z nimi ale i tak wygrały. Dlatego dałem im 15 minut. Po upływie czasu wyszły i przytuliły mnie mówiąc, że będzie dobrze. Ucałowałem je w czoło kiwając głową i znowu do niej wszedłem.

3 dnia przekonali mnie że powinienem się umyć, więc poszedłem do mojego pokoju niechętnie.

***

*Kathie*

Cholernie boli mnie głowa, pomyślałam.

Powoli otworzyłam oczy ale na powrót je zamknęłam przez rażące mnie światło. Usłyszałam za sobą pikanie, które już po kilku sekundach zaczęło mnie bardzo wkurzać, choć byłam pewna, że gdzieś już je słyszałam. Tylko gdzie?

Usiadłam jak oparzona rozglądając się. Szpital? Nie. To nie był szpital. Łóżko było za wygodne a przede mną wszystko wyglądało jak normalny pokój. Spojrzałam w bok na urządzenie, które wydawało ten dźwięk. Jak w szpitalu. Spojrzałam na swoją rękę i dopiero teraz zobaczyłam i poczułam rurkę wbitą do mojej żyły. No i na palcu miałam tą dziwną a zarazem fajną rzecz, która wyglądała trochę jak klips. Poruszyłam palcem i wpatrywałam się w rękę.

W tym momencie drzwi otworzyły się a ja poczułam jak moje serce się zatrzymuje.

Do pokoju wszedł chłopak, który miał ciemne oczy oraz prawie czarne jak smoła włosy. Kim on był?

Wyglądał trochę znajomo ale nie wiedziałam skąd. Wpatrywałam się w niego a on wpatrywał się we mnie jakby mnie już dłużej znał. Uśmiechnął się do mnie lekko a ja dopiero wtedy zauważyłam, że w ręku ma jakąś teczkę.

- Kim jesteś i gdzie ja jestem? – spytałam na co uniósł brwi aby po chwili je zmarszczyć.

- Co pamiętasz jako ostatnie? – i wtedy sobie przypomniałam a w moich oczach pojawiły się łzy. Mama z Aną... kręgi... Will... Zaczęłam szybko szarpać za rurki i próbowałam wstać.

- Gdzie jest moja mama? I Ana? I Will... Gdzie ja jestem i kim ty jesteś i skąd ja cię w ogóle znam? – zadawałam pytania próbując się pozbyć tego wszystkiego choć on zdenerwowany próbował uspokajać mnie i mówił, żebym się znowu położyła.

Nie zdążył odpowiedzieć bo drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadł Will rozglądając się we wszystkie strony. Kiedy jego wzrok padł na mnie ruszył w moją stronę wcześniej patrząc wrogo na chłopaka. Ten wyszedł a Will podszedł do mnie i to co się stało później... zanim zdołałam cokolwiek zrobić on wziął mnie w ramiona a jego usta nakryły moje. W dłoniach trzymał moją twarz. Na ten pocałunek moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Złapałam dłońmi jego koszulkę i stanęłam na palcach. Moje serce waliło jak oszalałe. Mój pierwszy pocałunek. Nie wiedziałam tak naprawdę co i jak, ale jakoś to poszło i na szczęście się nie skompromitowałam.

Było cudownie. Nawet jeszcze lepiej ale w tym momencie nie mogłam znaleźć idealnego słowa na to. Byłam prawie pewna, że takie słowo nie istnieje. To wszystko było takie gwałtowne ale zarazem czułe.

Poruszył lekko ustami prosząc o dostęp. Lekko uchyliłam swoje usta ale zanim zdążyło się coś więcej wydarzyć on się odsunął z uśmiechem na ustach. Przytulił mnie jeszcze mocniej do siebie patrząc mi w oczy. Nie wiedziałam co to wszystko miało znaczyć ale nie chciałam psuć tej chwili. Dlatego wtuliłam się w niego i objęłam go mocno w pasie.

- Musisz się położyć, księżniczko – powiedział cicho i pomógł mi wrócić do łóżka – musimy porozmawiać – powiedział patrząc mi w oczy. Kiwnęłam głową oczekując najgorszego. Musiałam mu powiedzieć co zamierzam a wiedziałam, że to mu się nie spodoba.

Znaleziona | ✔Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin