7. Rekin

5.6K 258 16
                                    


Niezręcznie. To słowo idealnie pasuje do sytuacji. Siedzimy od 10 minut w ciszy. Po tym jak Will spojrzał mi w oczy oraz położył rękę, minęło 10 durnych minut ciszy. Od razu oboje odwróciliśmy wzrok i tak jedziemy. Ja patrzę w okno i zastanawiam się co to miało być. Choć trzeba przyznać, że to było bardzo miłe, i do tego jego piękne prawie czarne oczy... stop. O czym ty myślisz kobito? Skarciłam się w myślach za to i spojrzałam na niego. Nie dało się ukryć, że był bardzo przystojny, cholernie. Ale to i tak nic nie zmienia, znam go jeden dzień, niecały. Okej, za długo to trwa... nie miałam już ochoty w słuchiwać się w durną cisze.

- Pokaż mi ogień – powiedziałam odwracając się w jego stronę.

- Słucham? – spytał zaskoczony, szybko na mnie patrząc. Wyglądał bardzo śmiesznie. Zaczęłam chichotać, ale szybko przestałam kiedy się na mnie popatrzył. Wzruszyłam ramionami.

- No co? Masz żywioł ognia, to chcę go zobaczyć. – odpowiedziałam jakby to była normalna rzecz na świecie. – Na razie widziałam wodę i wiem, że mogę nią ruszać... to teraz chce wiedzieć jak jest z ogniem, ziemią i powietrzem. Z racji, że tylko ty tu jesteś to chcę wiedzieć jak – dodałam mówiąc szybko i trochę się obawiałam, że mnie nie zrozumiał. Na szczęście tak się nie stało i widać było, że słuchał uważnie. Już ucieszyłam się, że zaraz to zobaczę... niestety, marzenie ściętej ręki czy jak to tam idzie.

- Nie ma mowy – powiedział – prowadzę i muszę się skupić na drodze, jak dojedziemy to i tak będziesz mieć ćwiczenia, więc się wszystkiego nauczysz – dodał na co przewróciłam oczami.

***

2 godziny. Od naszych ostatnich słów minęło 2 godziny. Albo coś koło tego. Nie wiem, usnęłam. Nie miałam ochoty już z nim rozmawiać, więc włożyłam słuchawki i poszłam spać.

Przed chwilą się obudziłam i zdążyłam zobaczyć, że wjeżdżamy do lasu. Trochę się przestraszyłam i już myślałam że mnie gdzieś wywieźć chce... ale się uspokoiłam kiedy dojechaliśmy do nie małego domku. Przed nim już stały pozostałe dwa auta oraz moja mama, Mark i reszta.

Wysiadłam szybko z auta jeszcze przed zatrzymaniem się auta. Moja mama lekko krzyknęła, ale nie przejęłam się tym za bardzo. Koniec z grzeczną dziewczynką. To jednak już jest przesada. Dzisiaj dowiedziałam się tylu rzeczy, że mam dość. Zawsze byłam miła, kochająca i uprzejma. I co za to mam? Kłamstwa, jakieś moce, tajemnice, szkolenia i zero wyjaśnień.

Wow, co ten jeden dzień ze mną zrobił. Może się załamuje i tego nie wiem? A może jestem na granicy i za niedługo tak naprawdę wybuchnę i rozwalę wszystko? Zaśmiałam się na moje myśli.

- Czy ty jesteś niepoważna?... Śmieszy cię to !? – usłyszałam krzyk mojej mamy i zaraz znalazła się obok mnie – a jakby coś ci się stało? Pomyślałaś o tym ? Jakby Will jechał szybciej...

- Tak, pewnie. Złamała bym sobie kark przy niecałych 10 km/ h – odparłam i wywróciłam oczami. Chyba się moja mama zdziwiła. W sumie ja trochę też. Nigdy nie pyskowałam. No cóż, kiedyś musi być pierwszy raz. – Już? Mogę dostać swoją walizkę oraz dowiedzieć się gdzie mam pokój. Mam już powoli tego dość, a dopiero to jest pierwszy dzień. Jeszcze co może powiesz mi, że mam kuzyna kosmitę a on ma dziecko z kwadratowym słoniem z jego planety? – dodałam na co usłyszałam parsknięcie śmiechu. Nie przejęłam się tym za bardzo i kontynuowałam – 18 lat... 18 lat pieprzonych tajemnic – patrzyłam mojej mamie prosto w oczy – przez cały ten czas myślałam, że mój ojciec zginął, nie miałam matki bo zajmowała się innymi dziećmi zamiast zająć się własnym. Miałam wszystko... piękny, duży dom, najdroższe ciuchy, gosposie, szofera, najlepsze rzeczy... ale nie miałam mamy. Byłaś kilka razy w tygodniu, nawet czasami w święta cię nie było! – krzyknęłam i zobaczyłam w oczach mojej mamy łzy. Sama też je miałam. – Jestem ciekawa gdzie w tym czasie byłaś... - mama popatrzyła się na czwórkę a oni spuścili głowy, oprócz Will'a. Ten wpatrywał się we mnie ze skupieniem. A ja wtedy zrozumiałam. Nie powstrzymywałam już łez. Moja mama chciała nie dotknąć i coś powiedzieć, ale odepchnęłam jej rękę i cofnęłam się do tyłu. Wszyscy wpatrywali się we mnie w skupieniu. – Idę się przejść. Ma nikt za mną nie iść. – powiedziałam to patrząc na wszystkich po kolei. Nikt się nie ruszył. Odwróciłam się i poszłam w głąb lasu. Z tyłu słyszałam jeszcze moją mamę, która płakała.

Pociągnęłam nosem a z moich oczu popłynęły łzy. Święta spędziła z tą czwórką. Nie z własną córką. Zawsze tłumaczyła się pracą. Dawała mi prezent i wychodziła. Raz spędziłam z nią święta. Miałam 7 lat i wtedy została w domu. Cały czas była zamyślona, ale nie zwracałam na to uwagi. Cieszyłam się, że wreszcie mam swoją mamusie przy sobie i to w wigilie. Po tamtych świętach myślałam, że następne też takie będą. Niestety... znowu gdzieś wychodziła. Teraz już wiem gdzie. Ja siedziałam w domu, a często byłam u Liv. Jej rodzice zawsze zapraszali mnie na święta. Czasami w ich oczach widziałam współczucie. Teraz przypomniałam sobie o Liv.

Nagle się potknęłam i spojrzałam przed siebie. Aż otworzyłam oczy ze zdziwienia. Przede mną było piękne jezioro a dookoła las. Patrzyłam na wszystko po kolei, aż mój wzrok skupił się na pomoście. Zaczęłam iść w jego stronę. Usiadłam i jeszcze raz się rozglądnęłam. Słońce już zachodziło i dawało piękny połysk na wodzie. Moje nogi zwisały z pomostu, ale nie dotykały wody. Zaczęłam nimi ruszać i nagle się zdziwiłam. Woda szła za ruchami moich nóg. Zmrużyłam oczy i wyciągnęłam powoli rękę przed siebie. Skupiłam się i zamknęłam oczy. Podniosłam powoli moją rękę w górę a później w bok. Otworzyłam szybko oczy i opuściłam rękę. „Wąż" z ody szybko spadł, ochlapując mnie trochę.

Uśmiechnęłam się lekko widząc, że mi się udało. Wytarłam mokre policzki i się lekko zaśmiałam. Nie mogę w to uwierzyć. Dziwne, ale woda działała na mnie kojąco. Nagle wpadła mi do głowy myśl.

Znowu zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie rekina. Moje ulubione morskie stworzenie. Skupiłam się i powoli podniosłam rękę. Pod powiekami miałam obraz rekina i ręką próbowałam go odtworzyć. Zaczęłam „rysować" ręką w powietrzu wzór. Po około pięciu minutach otworzyłam oczy i od razu się zdziwiłam. Przede mną w powietrzu, nad jeziorem była wodna kopia rekina.

Nagle usłyszałam brawa

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nagle usłyszałam brawa. Opuściłam rękę, przez co woda znowu mnie ochlapała. Nie przejmowałam się tym. Strach zrobił swoje. Szybko się odwróciłam i myślałam że zaraz zejdę na zawał.

To chyba by było na dzisiaj. Może później wstawię jeszcze jeden, a jeśli nie to na pewno pojawi się jutro 😊😘

Jeśli się podobało to zostaw gwiazdkę po sobie, a jeśli nie to też możesz ją zostawić XD 😂😚

Niestety, ja już lecę się uczyć bo mam test jutro a nic nie umiem... więc miłego dnia Wam życzę  😊😊😊👋

Znaleziona | ✔Where stories live. Discover now