17. Postanowienia

Zacznij od początku
                                    

- Okeej - powiedziałam niepewnie - Dzięki - dodałam - za... wszystko - miałam także na myśli trening. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie podziekowałam jej.

- Nie ma sprawy - odpowiedziała i wzruszyła ramionami - w sumie... mi samej sprawiło to dużą przyjemność. Wiesz, ciocia nie za bardzo pozwala używać nam magii... - wstała i zaczęła chodzić po pokoju - Uważa, że nie potrzebujemy tego. No wiesz. Próbuje nam pokazać "normalne" życie. - zrobiła cudzysłów palcami - choć... każdy z nas od czasu do czasu wymyka się potajemnie, żeby sobie poćwiczyć- dodała z uśmiechem. A mi przypomniało się jak to robił Will. - może i twoja mama próbuje nam pokazać, że jak chcemy to potrafimy być normalni... tylko, że my tak naprawdę tego nie chcemy. Widzisz. My wiemy co potrafimy. I uważamy to za wspaniały dar. Cieszymy się tym. Przynajmniej część z nas. - wzruszyła ramionami - Ale twoja mama ma rację. Nie możemy ich używać do codziennego użytku bo możemy się odzwyczaić od udawania normalsów i wpadniemy przy pierwszej lepszej okazji. A nikt nie może się dowiedzieć co potrafimy. NIKT - dodała poważniej - choć nie mamy dużo okazji do przebywania z innymi ludźmi. Twoja...

- Czekaj. Jak to ? Nie przebywacie pośród ludzi ? - spytałam nie bardzo rozumiejąc. Ona tylko pokręciła głową. - A zakupy ? - dodałam.

- Przez Internet - odpowiedziała wzruszając ramionami. Otworzyłam usta ze zdziwienia - To normalne dla nas - powiedziała z lekkim uśmiechem. Ale w jej głosie dało się usłyszeć lekki zawód.

- A przyjaciółki? Szkoła ? Wypady do miasta ? Do kina? - zaczęłam ją wypytywać.  W tym czasie ona znowu usiadła na łóżku i wzięła książkę do ręki. Trochę posmutniała.

- Mam Maddison. Choć ona jest dla mnie bardziej jak siostra. Od dziecka wszyscy byliśmy razem. Było prawie tak samo jak w każdej rodzinie... - popatrzyła na mnie z lekkim przerażeniem. Ta, ja tego nie znałam. Uśmiechnęłam się lekko. - Przepraszam. W każdym razie... dużo się kłóciliśmy. Szczególnie jak nasze moce zaczęły się ujawniać. Każdy z nas radził sobie z tym inaczej. Chyba najspokojniejsza była zawsze Maddison. Rozumiała to. Jest najstarszą z nas i najwięcej pamięta z czasów laboratorium. Choć tego nie jest dużo. Nigdy nie narzekała na nic. Uczyła sie i robiła wszystko co jej twoja mama kazała. Jack za to był najbardziej zadowolony. Zawsze uczył się z przyjemnością. Czerpał z tego najwięcej. Czasami nie podobało mu się coś i się obrażał. Ale szybko o tym zapominał- uśmiechnęła się na jakieś wspomnienie. Ale szybko jej uśmiech zszedł z twarzy. - Will... on nic nie rozumiał. Nie rozumiał czemu nie możemy być tacy jak inni. Czemu nie możemy się bawić z innymi. Najczęściej był zły na wszystko i wszystkich. - popatrzyła na mnie po czym spojrzała na książkę - Z nim było najciężej. Był bardzo oporny. Choć dużo się nie zmienił. Za to ja... ja się bałam. Nie wiedziałam co się dzieje. Czemu tak jest. Czemu my. - Znów na mnie spojrzała - bardzo ci zazdrościmy. Ty miałaś to co my chcieliśmy od zawsze - już miałam coś powiedzieć ale nie dała mi dojść do słowa - wiem, że nie jest ci łatwo. Pewnie nawet trudniej niż nam. Ale nie chcemy ci zaszkodzić, Kathie. Chcemy ci pomóc. Jesteś jedną z nas. I pewnie  trochę zajmie i tobie i nam przyzwyczajenie się do tego wszystkiego... Ale nie będzie źle. - Uśmiechnęła się. Na co ja też się uśmiechnęłam. Nie chciałam przyznać ale bardzo mnie poruszyło to wszystko. Alice wstała i ruszyła do drzwi. Już miała wychodzić kiedy ją zatrzymałam.

- Alice. Czekaj... może... może chciała byś ze mną ogladnąć film albo zrobić babski wieczór czy coś... - na jej zszokowaną minę trochę się zawstydzilam - w sensie... nieważne...

- Tak ! - krzyknęła szczęśliwa i podbiegła mnie przytulić - oczywiście - powiedziała z szerokim uśmiechem. - tylko, że ja... - zaczęła nagle trochę zawstydzona - ja nigdy nie... W sensie czytałam, że dużo nastolatek tak robi... ale my...

- Nie gadaj, że nie miałaś nigdy babskiego wieczoru ! - krzyknęłam zszokowana. Razem z Liv urządzałyśmy takie wieczory raz w miesiącu. - No to musimy to zrobić ! - krzyknęłam ze śmiechem.

I tak oto do 3 rano razem z Alice oglądałyśmy najnowsze filmy jedząc tonę popcornu i dużo się przy tym śmiejąc. Dużo gadałyśmy. Komentowałyśmy. Okazało się, że Alice jest straszną gadułą i nie zna większości klasyków. Więc musiałam jej tłumaczyć różne zachowania dziewczyn, albo czasami różne sytuacje. Na filmie "Wredne Dziewczyny" Alice uznała że jeśli szkoła naprawdę tak wygląda to nie może być za bardzo ciekawa. Więc jej opowiedziałam jak jest naprawdę. Pytała mnie też o różne rzeczy. Takie jak wypady do kina. Randki. Chłopcy w mojej szkole. Dużo się rumienilam a ona na to się zawsze śmiała. Gadałyśmy też dużo o kosmetykach. Zakupach. Alice powiedziała mi, że jednym z jej marzeń jest pójście do centrum handlowego. I wtedy powiedziałam jej, że ją kiedyś zabiorę.

Około 3 nad ranem Alice usnęła w moim łóżku a ja nie miałam serca jej budzić. Dlatego wyłączyłam wszystko i położyłam się obok niej.

Zaczęłam myśleć o naszych życiach. Dwa różne światy. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że oni nie mieli kolorowo. Pomimo tego, że moja mama była w większości czasu z nimi... to oni nie mieli lepiej. Nie zaznali połowy z tych rzeczy co ja miałam. Oni nie byli nawet w centrum handlowym czy kinie ! Nie mogli też nawet korzystać ze swoich mocy. Już nie wspomnę że nie mieli życia towarzyskiego. Choć... Na sama myśl, że może Will nie ma nikogo,  zrobiło mi się tak ciepło. Stop. Nie obchodzi mnie czy kogoś ma czy nie. Pora przestać się nim interesować.

Poczułam, że staje się coraz bardziej zmęczona. Położyłam głowę do poduszki i postanowiłam dwie rzeczy. Pierwsza to to, że pokaże im co to znaczy normalne życie najlepiej jak będę potrafiła. A druga to to, że przestaje myśleć o chłopaku o pięknych, ciemnych oczach.

Zaczęłam usypiać z uśmiechem na ustach. Babski wieczór dobrze mi zrobił. I mogę powiedzieć z ręką na sercu, że świetnie się bawiłam.

Znaleziona | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz