34. ,,Do zobaczenia, Niall"

Start from the beginning
                                    

- Na chu... cholerę ci? - zająknął się, patrząc z udawaną skruchą na mamę.  

- Telefon lub twój numer telefonu. Cokolwiek.

Gdy Isaak wreszcie raczył napisać mi swój numer - pomińmy fakt, że zrobił to na jednodolarówce - poszłam szybkim krokiem,z powrotem w stronę Głównej Sali.

Było tam przynajmniej o połowę więcej osób, niż kiedy stąd wychodziłam. Przeskanowałam dokładnie twarze, w poszukiwaniu tej jednej konkretnej.

Po chwili zobaczyłam go. Przytulał do siebie niską kobietę w średnim wieku. Odczekałam chwilę, aby nie przerywać im tego emocjonującego momentu.

Może sytuacja między nami była teraz trochę... napięta? Tak, chyba mogę to tak nazwać. Ale mimo wszystko wiedziałam, że gdybym wyszła stąd, nie dając mu żadnej szansy na skontaktowanie się ze mną, okropnie bym tego żałowała.

Szłam do nich wolnym krokiem, licząc, że blondyn w końcu mnie zauważy. Nie jestem pewna, czy chciałabym teraz poznać jego mamę. Chciałabym, ale nie tutaj. Nie teraz.

Na moje szczęście, Niall podniósł wzrok i spojrzał na mnie z nad ramienia kobiety. Przeprosił ją i nim się obejrzałam stał koło mnie. Wyciągnęłam banknot w jego stronę, a on spojrzał na niego z zmarszczonymi brwiami.

- Co to jest?

- Zapisałam tu numer mojego brata, nie miałam kartki, więc... - Wziął go ode mnie i uśmiechał się lekko z wdzięcznością.

- Dziękuję. Naprawdę dziękuję, że nas nie skreślisz.

- Hej, to tylko numer, nie mówię, że nie.

- Och.

- Tylko żartuję - pokręciłam głową z małym uśmiechem. - Będę miała parę dni, żeby wszystko sobie poukładać. Po prostu... Zadzwoń, okej? Wtedy porozmawiamy.

- Zadzwonię. Zdecydowanie zadzwonię. Masz rację, tak będzie lepiej. - Zgiął banknot i schował go bezpiecznie do kieszeni. - Będzie okej, jeśli cię teraz przytulę?

- Cholernie okej, Niall.

Zawinęłam ręce wokół szyi blondyna, a jego dłonie opatuliły moją talię. Po chwili poczułam drobny pocałunek na ramieniu, co zdawało się być najbardziej odpowiednią rzeczą na świecie. Kątem oka zobaczyłam, że mama chłopaka bacznie nas obserwuje. No, będzie się chłopak tłumaczył.

- To... do zobaczenia?

- Do zobaczenia, Niall.

***

Okazało się, że Periden House znajdował się na obrzeżach malutkiego miasta, Rolling Hills, co oznaczało, że do domu mieliśmy jakieś czterdzieści minut. Budynek z wierzchu nie przedstawiał się zbyt ciekawie, wykonany był z czerwonej cegły i był naprawdę ogromny, co sprawiało, że wyglądał jak stara fabryka. Gdy zobaczyłam otaczającą mnie zieleń, poczułam się jak nowo narodzona. Wreszcie mogłam zaczerpnąć świeżego powietrza. Po ośmiu miesiącach, wreszcie byłam na dworze.

Po  o ś m i u   pieprzonych miesiącach. To uczucie było tak cholernie dobre, że miałam ochotę płakać.

Czułam się trochę jak zagubione dziecko. Jakby wszystko było nowe. Nawet jazda samochodem była fascynująca! Isaak przez cały czas miał ze mnie niezły ubaw i kompletnie mu się nie dziwię.

Gdy podjechaliśmy pod dom, zżerała mnie ciekawość. Czy coś się zmieniło? Trawa została skoszona? Uwielbiam zapach skoszonej trawy. Czy tata wreszcie naprawił drzwi w garażu? Nienawidziłam jak skrzypiały. Czy ktoś coś ruszał w moim pokoju? Oby nie, chcę żeby wszystko było tak jak wcześniej.

Przekroczyłam próg domu, rozglądając się, gdzie popadnie. Nikt nic nie zmieniał. Nic a nic. Nadal pachniał waniliowymi świeczkami i przyprawą korzenną. Mama jest ich największą fanką.

Nasz domek był w biedniejszej części Santa Monica. Uwielbiałam go. Był przytulny, a sąsiedzi byli przemili. Ostatnie, czego bym chciała, to mieszkać w wielkim pałacu, wokół snobistycznych ludzi. Nigdy, przenigdy.

- Zrobię ci coś do jedzenia, na pewno umierasz głodu - zaproponował tata, kierując się w stronę kuchni. U nas w domu to on gotuje.

Poszłam za nim, kiwając ochoczo głową.

- Oddam wszystko za ryż z jabłkami. Wszystko.

- A więc będzie ryż z jabłkami - kiwnął głową i zaczął wyciągać potrzebne składniki. Tata w żywiole.

- Nie macie nic przeciwko, żebym poszła na chwilę do pokoju? - spytałam, gdy mama weszła do kuchni. - Wiem, że na pewno chcecie porozmawiać, ale chciałabym tam chwilę posiedzieć.

- Oczywiście kochanie, odpocznij.

Uśmiechnęłam się i powolnym krokiem poszłam na piętro. Stanęłam pod pierwszymi drzwiami i lekko zapukałam.

- Przyjdziesz zaraz do mnie? - zawołałam, a po usłyszeniu pełnego, udawanej, niechęci 'tak', poszłam prosto do pokoju.

Widać, że było świeżo posprzątane, ale wszystko stało tak jak dawniej. Po zobaczeniu wielkiego łóżka z czarną ramą, na moich ustach pojawił się uśmiech tak wielki, że aż zabolały mnie policzki. Mój Boże, wreszcie się wyśpię, to brzmi tak dobrze.

Rozłożyłam się na wielkim materacu, zaciągając się zapachem świeżo wypranej pościeli. Zerknęłam na szafkę nocną i chwyciłam jedną z ramek. Ja, Jane, Dean i Maxon w różowych podkoszulkach z napisem ,,This is Miami bitch". Wyglądaliśmy w tym tak cholernie żałośnie, że nie mogłam tego nie wywołać. Koniecznie musiałam się z nimi skontaktować i to jak najszybciej. Byłam ciekawa, czy tęsknili tak samo jak ja. Jane na pewno. Byłyśmy nierozłączne.

- Tata mówi, że jedzenie gotowe. - Isaak pojawił się w moich drzwiach po kilkunastu minutach.

- Jasne, już idę.

- Przygotuj się.

- Na co? - spytałam marszcząc brwi.

- Coś czuję, że rodzice nie odpuszczą ci tego blondyna.

- Och - mruknęłam, marszcząc brwi. - Nie mam z tym problemu.

Nie miałam. Bo to Niall. A ja mogłabym opowiadać o Niallu dniami i nocami.

***
Tym razem bez dwutygodniowego czekania!

Zbliżamy się do końca, trudno mi powiedzieć, ile rozdziałów zostało, ale naprawdę niewiele.

Gwiazdki i komentarze bardzo, bardzo mile widziane!

A teraz mam do was pytanie: Czytalibyście opowiadanie bez Nialla? Tylko postacie własne? Wpadłam na nowy pomysł i właściwie zaczęłam go już realizować. Mam prolog i pierwszy rozdział, ale po prostu nie widziałam w tym Nialla. Byłby ktoś zainteresowany?

Sprawdzony przez Qushiix

Pozdrawiam
teenspiriitt xx

Periden House | Niall Horan ✓On viuen les histories. Descobreix ara