32. ,,Szaleństwo, no nie?"

Start from the beginning
                                    

Bo przecież nie powiem jej prawdy.

Nie teraz.

To po prostu nie przejdzie mi przez gardło.

Jak mógłbym jej powiedzieć, że James, który prawie że ją zniszczył, to mój pieprzony brat?

***

To już zaraz. Już niedługo zobaczę rodziców. Będę mogła ich przytulić, powiedzieć jak bardzo mi ich brakowało. Na samą myśl miałam ochotę się rozpłakać. Chciałam już znaleźć się w ramionach taty, zobaczyć uśmiech mamy i roześmianą twarz brata.

Cholera.

Naprawdę zaraz ich zobaczę.

To smutne, że wydaje mi się to tak nierealne.

Siedzieliśmy wszyscy razem w Głównej Sali. Kręciło się tu trochę policji. Było inaczej. Jakby... bezpieczniej? Zabrali już Bensona. Świadomość, że go nie ma, była naprawdę dobra.

- Madeline - podniosłam głowę i od razu napotkałam spojrzenie pani Bruce. - Podejdziesz? - pokiwałam głową, po czym wyswobodziłam się z ramion Nialla i podeszłam do kobiety.

- Tak?

- Jak się czujesz? - spytała cicho, kładąc dłoń na moim zmarzniętymi ramieniu.

- Dobrze. Naprawdę dobrze.

- Jesteś pewna? Często tak mówisz, chociaż obie doskonale wiemy, że jest inaczej. To musiało być naprawdę wstrząsające...

Och tak, było. Dosłownie.

- Nie mogłabym czuć się źle, wiedząc, że już jutro mnie tu nie będzie. Bez urazy, ale naprawdę się cieszę.

- Och, jak wszyscy. A właściwie zdecydowana większość. Całkowicie was rozumiem, kochana. - posłała w moją stronę delikatny uśmiech, który odwzajemniłam.

- Jak w końcu potoczyła się cała sprawa? - spytałam, dokładnie obserwując reakcję psycholog. Nie byłam pewna, czy w ogóle powinnam pytać, ale jestem zdania, że mamy prawo wiedzieć takie rzeczy.

- Przedstawiłam zaistniałą sytuację i policja zabrała go w cholerę. To było prostsze niż mogłoby się wydawać, naprawdę. Benson już od dawna kręcił za plecami władz, więc ich pojawienie się to tylko kwestia czasu. Naprawdę się cieszę, że to się tak skończyło. Wiadomo, strata Sydney to duży cios, ale mogło skończyć się znacznie gorzej.

- Policja w ogóle wiedziała, że coś się z nią stało?

- Myślałam, że tak, ale jak możesz się domyślić, było dokładnie  na odwrót.

Pokiwałam głową w zrozumieniu i spojrzałam przez ramię na policję, podchodzącą do poszczególnych osób.

- Co oni robią?

- Dałam im wszystkie wasze akta. Podchodzą do osób, które są zmuszeni zatrzymać. Niektórym odpuszczają, inni będą mieli sprawę w sądzie, tak jak powinno być od początku. Ale jestem pewna, że większość przy użyciu odpowiednich argumentów, jest w stanie się z tego wyplątać.

- Podchodzą do Harry'ego... - przełknęłam nerwowo ślinę, obserwując jak chłopak odchodzi z nimi na bok.

- Znam sytuację Harry'ego - westchnęła, zdejmując grube szkła z nosa, po czym przetarła zmęczone oczy. - Poprosiłam ich o dokładne dochodzenie w tej sprawie. Jakby nie było, jestem psychologiem, potrafię rozpoznawać niektóre zachowania... Harry jest niewinny. To jest rzecz, której jestem pewna na tysiąc procent.

Periden House | Niall Horan ✓Where stories live. Discover now