Rozdział 41

33 0 0
                                    

Spałam wygodnie i nie mogłam oderwać się od głębokiego snu, do momentu, gdy dupek zwalił mnie na panele z kanapy.

- Masz 3 sekundy, by uciec. - wycedziłam przez zęby, po czym ledwo patrząc na oczy wstałam i ustałam naprzeciwko osoby. W ręce trzymałam koc. - czy ja kiedy kolwiek zepchnełam kogoś na  podległe, przerywając mu sen?! - wydarłam się.

Niespodziewanie dostałam poduszką w twarz.

- Ha... Zaraz ci przywale.- powiedziałam ostro, na co on znowu rzucił poduszką.

Otworzyłam szerzej oczy i gdy chciałam coś powiedzieć zobaczyłam następną poduszkę lecącą w moją stronę. O nie. Tak nie będzie. Złapałam rzecz i już chciałam ją odrzucić, ale zobaczywszy Tikimo w ostatniej chwili się powstrzymałam.

- Mówiłem ci, że będzie niezła zabawa do momentu, gdy będzie chciała rzucić, ale zobaczy ciebie.  - powiedział chłopak uśmuechając się do dziewczynki.

- Co wy robicie? - zapytałam patrząc na śmiejące się dzieciaki, tak dzieciaki. Hiro nie jest moim zdanie dorosły, nawet dla mnie nie jest jeszcze  w okresie dojrzewania.

-Budzimy cię!- uśmiechnęła się radośnie dziewięciolatka.- Musisz iść do szkoły!

Szkoła? Zapomniałam, nawet budzika nie ustawiam, wszystko przez ten prąd.
Spojrzałam na zegarek. 7:00. Dam radę.
Pozbierałam poduszki, położyłam je i bez słowa ruszyłam do kuchni, by zrobić wszystkim śniadanie. Mama nie wrociła, pewnie jest u Marka. Ja na jej miejscu również bym została,  ta pogoda jest zwariowana i czasami naprawdę się jej boje.
Zrobiłam herbatę owocową, a śniadanie już gotowe, więc mogę ich zawołać.
Nawet nie otworzyłam ust, a oni już jedli.

- Tikimo, jak wrócisz do domu? -zapytał Hiro odstawiając do zlewu pusty talerz i szklanke. - Rodzice się nie martwią o ciebie?
- Wujek po mnie przyjedzie. Tata i mama rzadko się martwią o mnie, im tylko w głowie praca. Gdy ja będę dorosła i będę miała swoje dzieci, będę im poświęcała dużooooo czasu.

- Dziwnych masz rodziców. A niedzielne spacery? Wyjazdy? Wspólne obiady? - dopytywał się chłopak.

- Nie mam z kim wyjść, no chyba, że brat lub wujek  mnie zawiezie gdzieś, na przykład do mojej siostry Momo. - odłożyła talerz na bok. - obiady jem sama.

- A ten twój brat? Jaki jest?

Nagle głośno chrząknęłam, na co rozmawiająca dwójka się na mnie spojrzała ze zdziwieniem.

- Wszystko w porządku? - zapytała Tikimo. - Napij się herbatki Momo. - podała mi szklanke do ust.

- Dziękuję.

- O czym ja... - próbował dokończyć Hiro, ale stety przerwałam mu.

- Jak zjadłeś pierwszy i tak stoisz przy tym zlewie,to musisz umyć po każdym naczynia. - uśmiechnęłam się widząc malującą się złość na twarzy nastolatka. - Chodźmy. - złapałam dziewczynkę za rączkę idąc w stronę łazienki.

Będąc w pomieszczeniu dałam nową szczoteczkę z pastą promyczkowi.

- Nic mu nie mów o twojej rodzinie a szczególnie o Nathanie. Ten pajac za dużo chce wiedzieć o wszystkim, nawet jeszcze nie będąc w rodzinie.

- Czyli będziecie ze sobą rodziną? - zachwyciła się.

- Tak... niestety. Moja mama wychodzi za mąż za jego tatę. - podniosłam kąciki ust.

- To świetnie! Będę miała drugiego brata! - skakała z radości.

- Gdybyś była na moim miejscu, nie cieszyłabyś się tak. - włożyłam szczoteczkę do ust.

***
Gotowa już do szkoły zeszłam do garażu. Nie mogłam znaleźć moich starych ubrań dla Tikimo w pokoju, więc pewnie mama je schowała do pudeł.

Ku mojemu zaskoczeniu nie było ani jednego pudła. Przetarłam oczy dwa razy myśląc, że może jeszcze się dobrze nie obudziłam. Naprawdę ich tam nie było. Zaczęłam myśleć co się z nimi stało. Trzy dni temu stało tu pełno kartonów a teraz znikły?
Wróciłam do salonu, gdzie próbowałam dodzwonić się do mamy. I tak z nią porozmawiam jak wrócę ze szkoły.

-Wujek już jest przed domem, więc idę! - wyrwała mnie z toku myślenia .- Miłego dnia Momo i Hiro! - wykrzykneła dziewczynka,  otwierając drzwi.

-Do zobaczenia Tikimo! -krzykneliśmy razem.

Dziewczynka zdążyła wyjść, gdy ten głupek znowu powiedział coś idiotycznego.

- Mam nadzieje, że pani Irys też urodzi mi taką słodką siostrę, a nie taką głupią i denerwującą jak ty. -  zmierzył mnie wzrokiem

- Ty się lepiej nie odzywaj, bo nie jesteś u siebie.

- Ale za niedługo będę, siostrzyczko. - pstryknął palcem w mój nos. - Chodź, musze ciebie zawieść do szkółki.

- Czy ja wyglądam na dzieciaka takiego jak ty, że mówisz tak? - zapytałam idąc w stronę wyjścia.

- Przecież nie masz osiemnastu lat.

- Tak samo jak ty. - staliśmy przed autem.

- Wiesz, że jestem starszy od ciebie? Zgadnij którego dnia się urodziłem  - uśmiechnął się cwaniacko.

- Skąd mam wiedzieć.  Nie interesuje mnie to.

- Lepiej sobie zapisz, żebyś później mnie nie przepraszała, że zapomniałaś. Dziesiąty luty.

- O której godzinie? - wsiadłam do samochodu.

- Przecież ciebie to nie interesuje. - oburzył się chłopak siedząc po stronie kierowcy.

- Niestety ta data też jest dla mnie ważna i na sto procent jej nie zapomnę. - pokazałam zęby uśmiechając się szeroko.

- Tylko nie mów że...

- Tak, też tego dnia mam osiemnastkę.

- No nie. - Hiro, któremu w jedej sekundzie świat się zawalił, z całej siły uderzył czołem o klakson samochodowy powodując hałas.

- Wybacz.  - śmiałam się głośno.

____________________________________

Jeżeli to czytasz zostaw po sobie komentarz lub gwiazdkę!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 15, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Momo Where stories live. Discover now