Rozdział 8

104 15 1
                                    

-Tak? - odebrałam przychodzące połączenie.

- Musimy się spotkać. - powiedział poważnym głosem.

- Coś sie stało? - czekałam na ten moment. - Dobra. Za pół godziny będę.

- Masz być teraz!- wydarł się.

Schowałam telefon do tylnej kieszeni szortów. Byłam zszokowana. Był wściekły, ale na kogo lub za co?

- Momo, musisz już wracać? - podeszła Tikimo.

- Przyjaciel potrzebuje mojej pomocy.

- Szofer podwiezie nas. - złapała pasemko moich włosów.

- W sumie, by iść pieszo to za daleko. Dziękuję. - przytuliłam dziewczynkę.

***
Podziękowałam mężczyźnie i pożegnałam się z dziewczynką.
Strach towarzyszył mi, gdy weszłam do domu.
Panowała cisza, jednak z oddali słychać było trzask rozbijanych butelek o ścianę.
Złapałam nie pewnie za klamkę i pociągłam przed siebie.

Nie ruszyłam się z miejsca po tym co moje oczy zobaczyły.
Pełno rosypanego szkła na podłodze, w kącie czekają następne butelki do rozbicia.
Chłopak siedział obok nich i jedną trzymał w dłoni. Był niezawodny.

Powoli podeszłam do niego i oparłam się o jego ramię, by usiąść na "pustym" miejscu.

- Co się dzieje?

- Nie jedziemy na żadne wakacje. - nie rozumiałam jego żadnego słowa. - Nie mamy pieniędzy.

- Jak to nie mamy pieniędzy? Przecież cały rok zbieramy.

- Kurde! Nie rozumiesz słowa "Nie"? - poczułam z jego ust alkohol.

- Piłeś??? Co zrobiłeś z pieniędzmi?

- To co że piłem? Teraz świat jest inny.

- Do cholery! Mów gdzie są pieniądze?! - wybuchłam.

- Zadłużyłem się, ok? Jeżeli bym im nie zapłacił do jutra, zabili by mnie.

- Co ty.... Jaki dług?

- Dilerzy...

Moje łzy spływały tak szybko, że nie zdąrzyłabym ich naliczyć. Byłam wściekła, potwornie wściekła! Tam były moje pieniądze, które oddawałam z zaufaniem!

- I co teraz? - spojrzałam mu głęboko w oczy.

- A co ma być?! - wywrzeszczał.

Nie powstrzymałam emocji. Uderzyłam go w lewy policzek.
Złapałam pewność siebie.

- Jesteś EGOISTĄ! Piepszonym egoistą! - jąkałam.

Wybiegłam z domu. Od wracałam sie za siebie. Bałam się pijanego Luka, cholernie się bałam.
Wybrałam numer do Zacka.
Musiałam się z nim spotkać. Prawdopodobnie po usłyszeniu mojego szlochania, przestraszył się.

Czekałam na niego w parku. Na zegarku było już po 19.00 i robiło się ciemno. W oddali było widać niewyraźną postać. Gdy pokazała swoją twarz, odetchnęłam z ulgą. Gdy miałam problem najczęściej zwracałam się do niego, był najstarszy z naszej paczki.

- Momo, wszystko dobrze? - Zack spytał tak troskliwie, czułam się naprawdę bezpieczna.

- Luke... wpadł w dług... wydał nasze pieniądze... - nie mogłam niczego z siebie wydusić.

- Naprawdę?! Co za dupek! - uderzył pięścią w ławkę. - Dilerzy? Dług miał u nich?

- Tak powiedział. Nie wiem o co dokładnie chodziło... Był pijany.

- Spokojnie, jeszcze się trzęsiesz. - okrył mnie swoją puszystą bluzą. - A Rom i Kai wiedzą?

- Nie wiem... Dziś byli w takim samym humorze co...

- Dobra. Na razie zapomnijmy o tej sprawie. - uśmiechnął się.

Objął mnie, gdy spacerowaliśmy razem po parku.
Od prowadził mnie do domu.
Wybiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko.

***

Następnego dnia chodziłam obłąkana. Nie chciałam zobaczyć twarzy Luka. Dziś może nie byłby taki groźny, ale wczoraj był strasznie pijany.

Spotkałam Zacka. Od razu do niego podeszłam.

- Cześć.

- Cześć. - uśmiechnął się. - Jest on w szkole?

- Nie widziałam go. Wole uniknąć tego spotkania. A chłopaki?

- Idą - pokazuje palcem w ich stronę.

- Zack? A gdzie Luke? - byli zagubieni?

- Mam do was pytanie. Czy wiedzieliście, że Luke miał dług i wydał nasze pieniądze?

Chłopaki spojrzeli na siebie ze zdziwieniem. Myśleli, że się nie dowiemy?

- Tak. Mówił wam? - odezwał się Rom.

- Był kompletnie pijany i się wygadał. - tupłam nogą.

- Jaki to był dług?

- Nie wiemy.

- Wiecie. Wczoraj o mało nie pobił by Momo. - spojrzał ukradkiem na mnie.

- Chodziło o sprzedasz fajek... Luke dał sięnamowic dla pieniędzy... Momo, on taki nie jest jak myślisz!

Zabrzmiał dzwonek i weszłam do klasy.
Widok pustego krzesła przyjaciela pierwszy raz mnie uszczęśliwił.

_______________________________

Rozdział smutny, ale i tak by musiał nastąpić.

Jeżeli to czytasz to zostaw po sobie komentarz lub gwiazdkę!

Momo Where stories live. Discover now