Jednak leniwce dali radę. Może nie błyszczało, ale było czysto.
Założyłam na siebie sweter. Szczęście, że dziś było chłodniej. Moja opalona skóra odpadała białymi płatami. Ochydne.
- Idę na zakupy. - powiedziałam wychodząc z mieszkania.
Chłopaki wyglądali na zmęczonych. Oni tylko by spali albo imprezowali.
- Idę z tobą. - zerwał się z łóżka Luke.
Wychodząc z hotelu napisałam do Nathana, żeby nie przychodził do mieszkania, bo wyszłam.
- Nie jesteś zmęczony? - spytałam martwiąc się o przyjaciela.
- Trochę, ale wolę iść z tobą niż zostać z tymi idiotami. Szkoda mi Zacka, chociaż on da sobie z nimi rade.
Miał rację. Kai i Rom są nie przewidywalni.
- A tak w ogóle, jak tu się znalazł ten znajomy twojej mamy? Od niego to dostałaś? - pokazywał na wiszący wisiorek słonika na mojej szyji.
- Sama nie wiem... Uratował mnie przed... - nie dokończyłam, ponieważ Luke zaczął mówić.
- Dlatego powinnaś chodzić przy mnie, a nie sama.
- Jestem już prawie dorosła.
- Jestem już prawie dorosła. - powtórzył moje zdanie dodając piskliwy głosik. - Ale za to dziecinna. - dotykał palcem mojego czoła.
- Odezwał się... Pfff... - przekreciłam oczami.
Najpierw zatrzymaliśmy się przy sklepie z napojami.
- Kupujesz? - zapytał.
- Nie. Piłam herbatę w mieszkaniu.
- Zaraz wrócę. - popędził do środka.
Mineło parę minut i zauważyłam wychodzącego Luka z 4 dużymi butelkami energetyków.
- Napewno nie zaśniesz w nocy. - zaśmiałam się. - nie za dużo?
- Suchość w gardle. - wyjaśnił.
- Tylko później nie płacz, że chcesz siusiu. - nadal się śmiałam.
***
Nie zaszalałam. Raczej nie należę do takiej grupy dziewczyn. Dwie pary spodni i dwie koszulki. Z resztą przyleciałam odpocząć, a nie po ubrania.
Za to Luke rzucał pieniędzmi gdzie tylko się dało. Tu ubrania, tam biżuteria a jeszcze indziej obuwie...Galeria, w której się znajdowaliśmy, była ogromna i można było się w niej zgubić.
- Mo... - niezwracałam na niego uwagi. - Momo...
- Czego? - zapytałam agresywnie.
- Bo wiesz... ty powinnaś... wiedzieć... - przerywał zdanie.
- Co ci jest?
- Bo ten... - przeskakiwał z jednej nogi na drugą.
- Masz zamiar tańczyć kankana?
- Pokażesz mi gdzie jest toaleta?
- Może jeszcze za rączkę zaprowadzić? Mówiłam, żebyś tyle nie pił.
Gdy chłopak był już w środku pomieszczenia dostałam sms'a.
Od : Nathan
Gdzie jesteś?Do : Nathan
Jestem bezpieczna.Od : Nathan
Napewno nie z teoim przyjacielem pijakiem.Chciałam odpisać, ale mój telefon został mi zabrany z rąk. Spojrzałam na osobę, która mi to zrobiła.
- "Przyjacielem pijakiem"? Od tej strony mnie on zna? Zaraz może mnie poznać z gorszej. - powiedział Luke pisząc już wiadomość.
- Odpuść. - wyrwałam mu trzymaną moją rzecz.
- Nie jestem pijakiem! - wydarł się tak głośno, że wszyscy będący obok nas i w najbliższych sklepach spojrzeli się na nas.
- Proszę cię, uspokój się. - szepnełam. - Ludzie nas teraz będą obserwować... Wychodzimy i nie zrób niczego głupiego. - zaciskałam jego rękaw od koszulki.
Wyszłam jakoś żywa. Naprawdę paliłam się ze wstydu...
***Weszliśmy w ciszy do hotelu.
W mieszkaniu na kanapie leżała reszta przyjaciół patrząc na telewizor.- O! Momo, byłaś na zakupach? - zapytał Kai. Nie odpowiedziałam, tylko od razu udałam się do kuchni.
ZACK
Momo nie odpowiedziała na pytanie Kaia. Coś jest nie tak...
- A ją co ugryzło? - zapytał Rom patrząc razem z naszą dwójką na Luka.
Wstałem z kanapy i poszedłem za nią.
- Momo? Co się stało? - patrzyłem na nią zmartwiony.
- Nic takiego... Luke zobaczył wiadomość, którą dostałam. I się wydarł na całą galerię...
- Jaką wiadomość? - zmarszczyłem czoło.
- Nathan nazwał go "przyjacielem pijakiem"... Powinnam nie pisać mu, że ma mnie w domu...
- Nie obwiniaj siebie. Gość przesadził nazywając tak Luka, bo nie zna go tak jak my... ty najlepiej go znasz. Na miejscu przyjaciela też bym tak zrobił, ale nie w miejscu publicznym. Wiadomo jak to się kończy. Nie przejmuj się. - głaskałem jej rozpalony policzek.
- Jesteście głodni? - zapytała już uspokojona. Dlaczego ona martwi się o kogoś?
- Chłopaki narzekali..., w sumie nic nie jadłem od rana oprócz kanapek...
- Mógłbyś zamówić pizze? - spytała patrząc mi w oczy.
- Dla ciebie wszystko.
Jako, że ja jedyny umiałem język grecki, wyciągnąłem z tylnej kieszeni spodenek telefon i zadzwoniłem do pizzerii pod numer z ulotki, która wisiała obok zlewu.
Po 45 minutach do drzwi zapukał dostawca.
Wszyscy na zapach unoszący się w powietrzu przybiegli do salonu.
- O mega! - wykrzykneli przyjaciele widząc jedzenie.
Zanim mrugneliśmy puste już pudełko leżało w koszu.
- Taką mogę jeść codziennie. - powiedział Rom.
- Ja też. - przytaknął Kai.
***
Było po 22. Każdy był w swoim pokoju. Nie... Jedna osoba jeszcze nie. Nagle otworzyły się drzwi od mojego pokoju.
- Momo? Coś się stało? - usiadła obok mnie.
- Gdy wyszłam w nocy mimo zatrzymania przez Luka, napadła mnie myśl, a raczej koszmar... zawsze mam koszmary, do których się przyzwyczaiłam...
- Co ci się śniło tamtego wieczoru?
- To co zawsze, moje tamte życie w domu dziecka lecz przeszła mnie myśl... - nagle spojrzała się na mnie. - Kim są moi prawdziwi rodzice?
____________________________________
Myśli Momo nie dają jej spokoju...UWAGA! DODADAJE 3 ROZDZIAŁY ZA PIĄTEK I WTOREK!
Jeżeli to czytasz zostaw po sobie komentarz lub gwiazdkę!
YOU ARE READING
Momo
Fanfiction‼️Opowiadanie jest sprawdzane i edytowane by utworzyć zakończenie‼️ Momo mieszka z panią Irys, która zabrała ją z strasznego domu dziecka. Ma czterech przyjaciół i kocha taniec. Dziewczyna próbuje za każdym razem wykorzystać swój trudny charakter...