Rozdział 10

90 17 0
                                    

Wstałam totalnie zmęczona. Nie przespana noc...
Myślę, że za szybko mu wybaczyłam. Nie do końca to było z mojej woli.
Ah! Świat i ludzie są dziwni!

***
Już niedługo koniec roku szkolnego, a moje oceny to same gołe jedynki. Genialnie, Momo.

Na przerwach siedziałam z zeszytem. Chcę pokazać się Thomsonowi z jak najlepszej strony!

Jednak, gdy sięgnęłam po zeszyt, naprawdę odechciało mi się. Ten przedmiot nie jest trudny, ale nudy.

- Nasza kaczuszka się uczy? - usiadł koło mnie Zack. - No, no. Pytanko u Thomsona?

- Chcę pokazać siebie jako waleczną! - uśmiechnęłam się szeroko.

- O oceny? Hah! Wreszcie zaczęło ci zależeć...
Może pouczymy się razem? - zbliżył się bardziej do mnie.

- Pewnie... Ale, musze coś ci opowiedzieć... - podparłam głowę o rękę.

Ponownie wspomniałam sobie o wczorajszej sytuacji. Opowiedziałam ją ze szczegółami. Chciałam wiedzieć jakie będzie miał zdanie.

- Cóż... Myślę, że dobrze postąpiłaś, ale za wcześnie mu wybaczyłaś. - Tego się spodziewałam. - Lepiej być w zgodzie, niż niezgodzie.

***

Niestety, Thomson wygrał.
Zrobił sprawdzian. UGH!
Nienawidzę go! Następna słaba ocena do kolekcji.
Najdziwniejsze jest to, że sprawdził je w parę godzin i oddał.
Pała! Super. Jak ja się pokaże w domu?

Wychodziłam z budynku. Wiatr dzisiaj daje w kość! Nic prawie nie widzę przez moje fruwające włosy.
Myślałam jak nie pokazać mamie sprawdzianu. Eh... Chwila! Włożę go do kosza! Nikt się o tym nie dowie.
Rozejrzałam się w około. Pusto!
Ruszyłam w stronę kosza.
Wyrzuciłam kartkę jak gdyby nic i odeszłam.
Byłam naprawdę szczęśliwa, ale nie na długo...

- Momo Irys... Z taką ocena to balbym sie wrocic do wlasnego rodzinnego domu. Hahaha! - słychać było donośny głos z bliska.

Cholera! Wiatr wywiał go z kosza! Już po mnie.
Odwróciłam się w stronę tego kogoś.

Przed moimi oczami ukazał się on :

Moje życie nagle zatrzymało się miejscu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Moje życie nagle zatrzymało się miejscu.

- To ty jesteś ta słynna Momo? Piękna ocena z ciekawego przedmiotu. - zaśmiał się zbyt męsko.

- Oddawaj to! - wyrwałam z jego rąk kartkę. - Zdarza się człowiekowi. - wytknęłam mu język.

Co za ludzie. Przecież nie tylko ja się tak źle uczę!
Chłopak tylko pokazał szeroki uśmiech i poszedł.

Byłam ciekawa co u Tikimo. Czułam się jakbym jej nie widziała przez dlugi czas. Chyba uzależniłam się od niej.

Weszłam na salę. Niestety jej nie zastałam.
Czego ja oczekiwałam, że zobaczę ją o tej porze ćwiczącą? Pff... nie wierzę w siebie.

Postanowiłam, że pojadę ją odwiedzić w domu. Nie wiedziałam gdzie dokładnie mieszka i musiałam się wypytywać ludzi o to.
W końcu dotarłam. Jej dom był 4 razy większy od mojego. Pomalowany na zielono, ma pełno okien. Drzwi wejściowe są wielkie. Nie widziałam dokładnie wszystkiego, bo zasłaniały mi wysokie drzewa, rosnące przy bramie budynku.
Wcisnęłam guzik domofona i czekałam na odpowiedź.

- Kto tam? - odezwała się słodkim głosem.

- Niespodzianka. - zmieniłam ton głosu na niższy.

Po długiej chwili furtka od bramy się otworzyła. Weszłam na posiadłość bogaczy. O kurcze!
Po lewej stronie rosły jabłonie i dzikie owoce, pewnie był to ogródek. Po prawej mały plac zabaw, trampolina i zabawki, które są przeznaczone dla Tikimo. Wszędzie pełno zieleni, jedynie po środku był chodnik ciągnący się od bramy do drzwi domu. Niesamowite!
Dotknęłam dzwonek. Byłam lekko zestresowana.
Nagle wielkie drzwi otworzyły się w moją stronę, a z nich wyglądała głową dziewczynki.

- Momo! - rzuciła mi się na ramiona. - Nie spodziewałam się! -piszczała zachwycona.

- Mówiłam, że to niespodzianka.

- Druga niespodzianka w tym dniu! UHUHU! - skakała z radości.

- Druga? Coś było przede mną? - zmarszczyłam brwi.

- Zaraz ci powiem! Chodź za mną! - ruszyłyśmy do środka.

A w środku... Jejciu! Tyle błyskotek! Wszystko błyszczało.
Pierwszy raz moje oczy widziały coś takiego. Mogłam się naoglądać, bo jednak do końca podstawówki żyłam w strasznej biedzie. Teraz gdy mieszkam długo z panią Irys, żyję mi się lepiej niż kiedyś. Nie mam wszystkiego co bym chciała, bo jednak mama zarabia na nas dwie, ale i tak jestem szczęśliwa.

Pełno pomieszczeń, które bardzo drażniły moją ciekawość. Wspinałam się po schodach prowadzących prawdopodobnie do wyższego nieba. Mały korytarz, po którym szłam przed siebie. Tikimo otworzyła drzwi i weszłyśmy do jej pokoju.
Jak na pokój dziewczynki z bogatymi rodzicami, był nawet prosty i skromny.
Łóżko w kącie przy oknie. Pokój pomalowany błękitną farbą. Jasne biorko z laptopem i pare szafek. Na środku mały stoliczek. Na ścianach pełno zdjęć i plakatów związane z tańcem. Najwięcej było ich ze mną. Ta mała mnie zadziwia.

- Proszę usiądź. - była podekscytowana.

- Więc... jaka to była niespodzianka przede mną? - udawałam złą.

- Mój braciszek wrócił! - Już wiem dlaczego nie było jej w szkole. - Tak za nim tęskniłam!

- Zmienił się? Pewno nie poznał cię. - zaśmiałam się.

- Zrobił się... um... męski i przystojny. - zaczerwieniła się. - Trudno mu uwierzyć, że zrobiłam się bardziej śliczna.

- Hahaha. Zaplanowałaś już jak spędzisz z nim czas?

- Planuje! Musi być bardzo wyjątkowy!

Byłam bardzo ciekawa jak on wygląda. Chciałam go poznać, bardzo chciałam go poznać!

- Musze go poznać. - uśmiechnęłam się.

- Dużo opowiadałam mu o tobie! Był zachwycony, że ciebie poznałam i chyba również czeka na spotkanie z tobą! - skakała szczęśliwa.

- Cieszę się. - okłamuje ją... ja jestem bardzo szczęśliwa!

Spędziłam całe popołudnie z nią. Ma dużo pomysłów na czas ze mną.
Zabawa w chowanego, zrobienie najsmaczniejszego deseru, wygłupy na trampolinie i puszczanie baniek. Poczułam się jak dziecko.
Zazdroszczę bratu Tikimo, że ma taką siostrę.
Chyba musze poprosić mamę, by adoptowała ją! Hah!

Zmęczona wróciłam do domu.

Jeżeli to czytasz zostaw po sobie komentarz lub gwiazdkę!

Momo Where stories live. Discover now