Rozdział 38

41 4 0
                                    

Budzę się na ziemi. Czyżbym tutaj usunęła?  Wstaje i spoglądam na ustawione rzeczy na biurku. Otwieram usta ze zdziwienia. Przecież one były na podłodze.

Podchodzę do szafy i wybieram ciepłe i wygodne ubrania do szkoły. Chowam książki i zeszyty do plecaka. Zatrzymuje się trzymając matematykę. Otwieram zeszyt. Wszystkie notatki przepisane? Musiałam długo siedzieć przy tym.
Kładę plecak obok drzwi i wychodzę do kuchni.

***

Idę  spokojnie drogą. Niby nic, ale czuje, że ktoś mnie śledzi. Tak dokładniej to kierowca srebrnego auta. Już od 5 minut nie ma zamiaru jechać szybciej.Nie uciekam, odważnie zatrzymuje się i odwracam za siebie. Samochód podjeżdża i zatrzymuje się naprzeciwko mnie. Otwierają się drzwi i ktoś szybko mnie wciąga do środka. Próbuje krzyczeć z całych sił, lecz zasłania mi usta.
Przerażona żałuję, że nie zaczęłam biec.
Nagle ukazuje mnie się twarz, a dłonie z moich ust znikają.  

- Zdziwiona?  - śmieje się mój "brat "

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Zdziwiona?  - śmieje się mój "brat ".

- Idiota. - uderzyłam go w ramię.

- Wreście mówisz siostrzyczko.- czyżby się pogodził z tym, że będziemy rodziną?- Nasze drugie spotkanie jest dosyć podobne do pierwszego. - uśmiechnął się cwaniacko.

- Eh.. czego chcesz?

- Niczego.

- Okey. To idę. - wychodzę z samochodu, ale niestety ponownie wciąga mnie do samochodu. - Co jest?!

- Zapinaj pasy. - przesiadł się na miejsce kierowcy. - Ojciec kazał mi cię zawieść do szkoły. -ruszyliśmy w drogę.

- Dlaczego?

- Myślisz, że ja też wiem? Kazał, więc muszę.

- Mark ma nad tobą władze - zaśmiałam się.

- Dla ciebie i innych to tylko Mark. Dla mnie to jedyna rodzina. Tak jak dla ciebie pani Irys. - spojrzał w lusterko.

- Gdzie jest twoja mama? - spytałam niespodziewanie. Auto gwałtownie zachamowało.

- A gdzie są twoi przyrodni rodzice?!- wydarł się, a mnie przeszedł dreszcz. - Nie pytaj o to więcej, ja nie pytam o twoje życie.

Resztę drogi siedziałam cicho. Gdy miałam wysiąść, złapał mnie za nadgarstek.

- Zadzwoń do mnie, kiedy skończysz lekcje. Przyjadę po ciebie. - podał mi karteczkę z jego numerem telefonu.

- Dobrze... - puścił mój  nadgarstek a ja wysiadłam.

Nathan tak samo kiedyś łapał mnie za nadgarstek, gdy był nerwowy.

Założyłam plecak na plecy i szłam w stronę wejścia.
Niespodziewanie na drodze pojawił się Zack.

- Kto cię podwiózł?

- Mój przyszły brat.- przekreciłam oczami.

***

Momo Where stories live. Discover now