Rozdział 7

110 15 0
                                    

Maj, ciepły miesiąc, piękna wiosna. Słońce świeci od 5:54 .
Dziś poniedziałek. Tak bardzo nie lubię tego dnia tygodnia, jak każdy.

Luke czekał na mnie przed szkołą. Jego twarz coś skrywała, była inna.

- Coś się stało? - spytałam niezapokojona.

- Oh. Momo... - aż tak się dziwił na mój widok? - Nic się nie stało.

- Napewno?  Twój wyraz twarzy jest ponury. - naciskałam.

- Napewno. - uniósł lekko kąciki ust. - Gadałaś może z Zackiem?

- Wczoraj... mówił, że jest u babci i dziś wróci.

- Am... okej... - coś ukrywał. - Chodźmy do szkoły.

W świetlicy czekali na nas Rom i Kai.

- Cześć chłopaki!- wyciągnęłam dłoń, by przybić z nimi piątkę.

- Cześć. - odpowiedzieli bez uczucia. Poczułam się głupio i schowałam z powrotem dłoń.

- To dziś idziemy do kina?  Może na komedie? - lubiliśmy wychodzić w poniedziałki do kina, wtedy są najlepsze filmy.

- Kiedy indziej, Momo. Musimy iść... - wstali i odeszli w stronę klasy historycznej.

Coś złego powiedziałam lub zrobiłam?  Jakby każdy był na mnie obrażony. Chcę wiedzieć co się dzieje i dlaczego tego w prost nie powiedzą.

Po drugiej lekcji złapałam na schodach Kaia za plecak.

- Kai... co u ciebie? - próbowałam jakoś do niego zagadać lecz on spojrzał na mnie i odwrócił się.

- Dlaczego nic nie mówisz?

- Nie mam po co. - mruknął.

- Oczekuje innej odpowiedzi. - podniosłam głos.

- Nie mam czasu. Idę pierwszy. - unikał mnie.

Zrobiło mi się cholernie smutno. Dlaczego oni to robią?

***
Skończyłam wszystkie zajęcia. Chciałam być sama, bo poczułam ból od przyjaciół.
Wychodziłam z budynku, gdy nagle przed moimi oczami ukazała się mała istotka. Ona jedyna mnie uszczęśliwiała.
Wpatrywała się na mnie swoimi słodkimi oczkami. Była dziwiona? Chyba zapomniałam się uśmiechnąć...

- Tikimo, przyszłaś poćwiczyć?

- Nie. - zaśmiała się i wyciągnęła do mnie rączkę. - Chce spędzić z tobą czas. Skończyłaś lekcje?

- Ym, Tak. To gdzie chcesz spędzić ze mną czas?

- W mieście. - zdziwiła mnie jej odpowiedź.

- To jest daleko. Musze iść do domu, odłożyć plecak i się ubrać.
- Nie ma problemu. - zadziwia mnie. - Wujek nas zawiezie.

- Tak? 

- Chodź, szybko! - pociągnęła mnie za sobą.

Szofer zawiózł nas przed mój dom. Wchodząc nie widziałam żadnego zdziwienia ze strony mamy. Ona również uwielbiała Tikimo. Kto by ją nienawidził? Jest zbyt słodka i urocza!
Rzuciłam plecak w ciemny kąt. Z szafy wyciągnęłam biały top z napisami, biało zieloną bluze i białe szorty.  Na stopy ubrałam jasne conversy. Blond włosy rozpuściłam, umalowałam rzęsy tuszem i nałożyłam na usta jasny błyszczyk.

Wyszłam z pokoju zadowolona

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Wyszłam z pokoju zadowolona.
Na drodze jednak ustała mi mama.

- Gdzie wychodzisz?

- Jadę do miasta z Tikimo.

- Baw się dobrze. - uśmiechając się, pokazała mi drogę wolną.

Dziewczynka czekała na mnie przy schodach. Widząc, że wychodzę,  wstała i poszła ze mną do samochodu.

Nie wiedziałam co tak naprawdę ma w głowie mała istotka. Jechaliśmy 20 minut do celu.
Tyle ludzi... rzadko bywałam w miastach.
Tikimo najpierw zażyczyła sobie lody. Jej usta były całe w czekoladzie. Złożyła dużo chusteczek, by ją wyczyścić. Później poszłyśmy do sali gier. Oczywiście nie mógłyśmy ominąć rywalizacji na taniec. Szkoda tylko, że zabrakło nam paru punktów do zwycięstwa.
Za to karaoke wygrała Tikimo! Ma naprawdę wiele talentów!

- Momo, spójrz! - pokazywała na ulotkę, którą trzymała w dłoniach. - Musisz się zgodzić!

Konkurs tańca?  Nie ma problemu, ale my jesteśmy tylko dwie, a potrzebna jest grupa osób.

- Tikimo... Myślę, że kiedyś na pewno weźmiemy udział.- widziałam smutny wyraz twarzy. Nie chciałam tego powiedzieć...

Siedziałam na ławce, gdy dziewczynka była na huśtawce.
Moj telefon zawibrował. Na ekranie pojawił się napis "Luke". Co on chce ode mnie? Nie wrócił ze mną do domu i nie rozmawiał ze mną pół dnia a teraz się odzywa?

Jeżeli to czytasz zostaw po sobie komentarz lub gwiazdkę! 

Momo Where stories live. Discover now