Rozdział 4

140 18 4
                                    

Przeszłam przez "magiczne przejście". Na przeciwko mnie stała mała dziewczynka. Z bliska była bardziej urocza!
Złapała mnie za dłoń i popędziłam z nią do stolika z wodą i telefonem podłączonym do głośników. Dała znak oczami, bym usiadła na krześle.

- Cześć Momo. - odezwała się swoim słodkim głosem. Skąd zna moje imię?

- Cześć... Skąd znasz moje imię?

- Słyszałam jak rozmawiałaś z przyjacielem. - uśmiechnęła się. - Wiem, że tańczysz.

Skąd ona to wie? Czyżby mnie śledziła? Zaczęłam się bać.

- Jak... Jak się tego dowiedziałaś?

- Kiedyś się dowiesz. Czekałam na te spotkanie już miesiąc! - skakała z radości. Ten widok mnie bardzo rozśmieszył, jest bardzo słodka!

Włączyła piosenkę z telefonu i zaczęła tańczyć! Dziewczynka jest bardzo utalentowana! Wow! Nie mogłam oderwać oczu od niej.

- I jak? - powiedziała dysząc, gdy zrobiła ostatni ruch. - Dobrze tańczę?

- Ty jest stworzona do tańca! Gdzie nauczyłaś się tak tańczyć? - krążyłam wokół niej.

- Oglądałam różne pokazy tańca na mieście.

Nagle usłyszałam dźwięk ustawionego dzwonka na moim telefonie. Spojrzałam w ekran - Luke. Zapomniałam o nim!

- Luke? Przepraszam! Już biegnę! - odłączyłam połączenie.

Spojrzałam na dziewczynkę. Przegryzłam dolną wagę. Nie chciałam jej zostawiać.

- Ymm... Zostawiłam przyjaciela, miałam z nim wrócić do domu i zapomniałam o tym...

- Pewno się martwił o ciebie... To moja wina! Biegnij do niego! Spotkamy się później Momo! - ruszyła ręką w znak żegnania.

Wyszłam z tajemniczego miejsca i biegłam w stronę wejścia budynku. Stał tam Luke. Na jego twarzy rysowała się złość.

- Momo, gdzie ty byłaś? Czekałem na ciebie około 20 minut. - nagle jak gdyby nic pokazał swój uśmiech. Nie rozumiem... To był na mnie zły czy raczej nie?

- Przepraszam musiałam... musiałam cośsprawdzić... Możemy już iść. - uśmiechnęłam się a on pokazał zęby.

Cały czas myślałam o małej istocie. Co jeszcze o mnie wie? Od kogo? Dlaczego? Czy teraz wraca do domu? Wiedzą o tym jej rodzice?
Miałam pełno pytań w głowie. Chyba pierwszy raz zaczęłam się bać o kogoś... To nie ja! Ah.

- Czym się tak przejmujesz? - przerwał mi myślenie przyjaciel.

- Niczym... Wczorajszy i dzisiejszy dzień jest jakiś dziwny, no nie?

- Ty też nie wiesz dlaczego? - zaśmiał się.

Będąc przy moim domu Luke złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.

- Mi możesz wszystko powiedzieć.

Odepchnęłam go.

- Ufam ci! - tupnełam nogą.

- Jednak to ta sama Momo - ponownie się zaśmiał i poszedł w stronę domu.

***
Będąc w pokoju, wtuliłam się w moją ulubioną zabawkę. Wciąż miałam małą w głowie. Jedno mi nie pasowało. Ona wiedziała jak mam na imię i czym się interesuje, ale ja wiem o niej, że umie genialnie tańczyć.
Może to był żart, albo coś związanego z wczorajszym i dzisiejszym dniem. Urodziny mam dopiero za rok.

Do mojego pokoju weszła mama.

- Kochanie nie jesteś głodna? Minęły 3 godziny od kiedy wróciłaś do domu. - zrobiła krzywą minę.

- Nie jestem.

- Jutro idziemy po państwa Cooków na kolacje. Mówił ci Luke?

- Nic mi nie mówił! Jutro mu wszystko wygarnę!

Kobieta kiwnęła głową i zamknęła drzwi wychodząc z pokoju.

Nic mi nie mówił o kolacji. W co się jutro ubiorę? Tu chyba będzie potrzeba pomoc mamy. Nigdy nie byłam u niego na kolacji z mamą.
Wszystko się tak szybko dzieje...

Od teraz Shin Hoseok to Luke Cook.

Miałam wczoraj opublikować rozdział, ale nie był skończony ☆

Jeżeli to czytasz zostaw po sobie komentarz lub gwiazdkę!

Momo Donde viven las historias. Descúbrelo ahora