29. ,,Komu można ufać?"

Start from the beginning
                                    

- Hej, Lea - posłałem w jej stronę ciepły uśmiech, na co dziewczyna odwzajemniła. Hm, może jednak nie jest było źle. - Malia - kiwnąłem głową w jej stronę, w geście powitania.

- Co tam, Niall?

- Widziałyście gdzieś Maddie? - obie dziewczyny pokręciły głową, na co westchnąłem cicho.

Gdzie ty jesteś, Mads?

- Dzięki - mruknąłem i odszedłem w kierunku wyjścia.

Najwidoczniej blondynka nie miała ze mną żadnego problemu, a przynajmniej tak mi się wydaje. Odpuściłem sobie przeprosiny. Raczej głupio by wyszło, gdybym przyznał, że troszeczkę ją wykorzystałem. Ta... to byłoby dość niekomfortowe.

- Zgubiłeś dziewczynę, Horan? - Już naciskałem klamkę. Miało być tak pięknie, ale nie. Bo przecież tak irytujący ludzie, jak Matt Hill muszą istnieć.

- A ciebie to interesuje, ponieważ..?

- Tylko spytałem - podniósł ręce w obronnym geście.

Nie, ty AŻ spytałeś.

- Po prostu... Widziałeś ją? - westchnąłem z wyraźną niechęcią. Mimo że ostatnio było mi go trochę żal, to nadal coś się we mnie gotowało, gdy pojawiał się w zasięgu mojego wzroku.

- Nie. - Pokiwałem głową, ze zrozumieniem  i już miałem wychodzić, kiedy przypomniało mi się, co mówiła Maddie o rozmowie z nim.

- Trzymaj się proszę, od niej z daleka.

- Co?

- Maddie. Nie wiem, co kombinujesz, a coś kombinujesz na pewno, ale po prostu daj sobie spokój. Odpuść.

- Czy jeśli jestem wobec kogoś w porządku, to znaczy, że coś kombinuję? Co jest, do cholery?

- W twoim przypadku, zdecydowanie tak. Masz u mnie i większości osób, wyrobioną opinię skurwiela, także nie powinno cię to dziwić - powiedziałem twardo. Chłopak zmarszczył brwi i już otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale podniosłem rękę na znak, żeby już nic nie mówił. Bezsensownych rozmów nie było w moim planie dnia.

Wyszedłem z biblioteki i skierowałem się do drzwi Głównej Sali. Od razu usiadłem, z głośnym westchnięciem na kanapie, obok naszych papużek nierozłączek.

Matko, oni patrzą na siebie tak wygłodniałym wzrokiem, że aż mnie mdli.

- Po prostu wyczuwam to erotyczne napięcie, gdy na was patrzę.

Policzki Stelli pokrył delikatny rumieniec, przez co schowała głowę w zagłębieniu szyi Harry'ego, a ten objął ją ramieniem. To było całkiem urocze i poczułem lekką pustkę.

Stawałem się uzależniony od Maddie, co było totalnie przerażające. Wizja stracenia jej była przerażająca.

Skoro nigdzie jej nie było, pewnie miała spotkanie z Bruce. Co jest nawet bardzo prawdopodobne, nie wiem czemu wcześniej o tym nie pomyślałem. Dziś była jej kolej, nie było się czym przejmować.

***

Okej, jak wcześniej się nie martwiłem, tak teraz sprawa wyglądała nieco inaczej. Było już po obiedzie, a ona nadal nie wróciła. Nie wiem, o czym one tyle rozmawiały, ale zaczynałem się martwić.

A może miała kolejny atak paniki, a ja nic o tym nie wiem?

Jeszcze kilkanaście minut, a tam pójdę, przysięgam.

- Zaraz nam tu zejdziesz, weź się uspokój. Głęboki wdech i wydech.

Łatwo ci mówić, Styles, twoja dziewczyna tuli się do ciebie od rana.

- Ona zaraz przyjdzie, gwarantuję ci to.

- Zauważyłeś, że powtarzasz to od paru godzin, prawda?

Już miał odpowiedzieć, gdy drzwi Głównej Sali, otworzyły się i stanęła w nich Bruce. O wilku mowa.

- Posłuchajcie mnie przez chwilę - klasnęła w dłonie, co miała w zwyczaju robić, gdy chciała zwrócić naszą uwagę. - Mógłby mi ktoś powiedzieć, gdzie podziewa się Madeline?

- Przecież była u Pani - powiedziałem szybko, czując jak moje ciśnienie raptownie wzrasta.

- Nie przyszła. Z tego co wiem, nie było jej też na posiłkach. Gdzie ona jest? - w jej głośnie wyłapałem nutę przerażenia, które starała się ukryć, co bardzo mi się nie spodobało.

Po pierwsze, co jest, kurwa? Gdzie ona, do cholery jest. Moje zdenerwowanie, odkrywało w tamtym momencie nowe poziomy. Jak, przepraszam bardzo, psycholog może przyjść i pytać się, gdzie jest jedno z pacjentów. Gdzie tu jakikolwiek profesjonalizm?

Taka sytuacja zdarza się już drugi raz i właśnie to mnie najbardziej przeraża. Parę tygodniu temu było tak samo. Z Sydney. Z Sydney, którą parę dni później znaleziono martwą.

Jeśli to samo... kurwa nie. Nie pozwolę na to.

Wymieniłem z Harrym porozumiewawcze spojrzenia. Oboje myśleliśmy o tym samym i byliśmy równie zdenerwowani. Nie wiem, czy miało to cokolwiek wspólnego z ‚tajnym pokojem' Bensona - mam nadzieję, że nie - ale wiem, co musieliśmy  zrobić, aby to sprawdzić.

Czas wyjawić, co widzieliśmy. Wszystko.

Tylko teraz nasuwało się pytanie: Jeśli Periden House to jakiś przekręt to komu, tak właściwie, można ufać?

***
Znowu tak długo nie było rozdziału. Jestem sobą załamana.

Ten rozdział miał być dłuższy, ale chciałam go już wstawić, więc stwierdziłam, że podzielę go na dwa.

Od tego momentu będzie ciągle akcja - tak myślę. Zobaczy się jak to wyjdzie.

POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM BYŁA TAKA AKTYWNOŚĆ, ŻE WSKOCZYŁAM NA 344 MIEJSCE W FANFICTION! Dla mnie to jest coś serio wow.
Bardzo Wam za to dziękuję, zróbcie pod tym to samo!

Czekam na Wasze opinie.

Obiecuję, że kolejny będzie w weekend.

Lots of love
teenspiriitt xx

Periden House | Niall Horan ✓Where stories live. Discover now