Rozdział ✽ 12

735 77 9
                                    

Jihye wcale nie ukrywała tego, jak wielką radość sprawił jej powrót do domu i do tych wszystkich luksusów, jak choćby wanna, w której zamierzała spędzić kolejne dwie godziny, zmywając z siebie pozostałości matki natury

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jihye wcale nie ukrywała tego, jak wielką radość sprawił jej powrót do domu i do tych wszystkich luksusów, jak choćby wanna, w której zamierzała spędzić kolejne dwie godziny, zmywając z siebie pozostałości matki natury. Kiedyś byłaby zachwycona takim biwakiem, spaniem pod namiotem i siedzeniem przy ognisku. Teraz jednak, będąc w drugiej ciąży, o wiele bardziej wolała poleżeć na kanapie przed telewizorem, która była znacznie wygodniejsza od śpiwora, na którym przyszło jej spać w ostatnich dniach.

Poświęciła się tylko i wyłącznie dla córki, która uwielbiała tego typu wyjazdy i już od jakiegoś czasu prosiła ją, by pojechały na biwak. Gdyby nie Jiyong i jego wielkie zaangażowanie, Haneul mogłaby jedynie pomarzyć o biwaku, bo z samą mamą na pewno nie wyjechałaby na jakąś zabitą dechami wioskę, by spędzić kilka dni pod namiotami.

– Nareszcie – szepnęła Jihye, opadając na miękką kanapę. Zadowolona zrobiła rozanieloną minę i przytuliła do siebie ozdobną poduszkę, która leżała obok niej. – Mój kochany domek – westchnęła i spojrzała na wchodzącego do salonu Jiyonga, który wyglądał na mocno rozbawionego jej zachowaniem. – No co?

– Nie wiedziałem, że jesteś taka rozwydrzona – powiedział, przysiadając na kanapie.

Jihye od razu wyłożyła nogi na jego uda i nadęła ze złości policzki, urażona jego słowami.

– Nie jestem rozwydrzona – prychnęła i uderzyła Jiyonga poduszką w głowę. – Jestem w ciąży i leżenie w namiocie nie jest spełnieniem moich marzeń. Mój kręgosłup jest w opłakanym stanie.

– Od tych luksusów już ci się w dupie poprzewracało – zażartował Kwon i w ostatniej chwili uniósł rękę, powstrzymując dziewczynę przed wymierzeniem kolejnego ciosu poduszką.

– Nieprawda! – Jihye podniosła się do pozycji siedzącej i ze złości uderzyła Jiyonga pięścią w ramię. – To nie ja przez cały wyjazd narzekałam, że zapomniałam kremu nawilżającego.

– Nie moja wina, że mam wrażliwą skórę i od innych kremów dostaję wysypki.

– Nic dziwnego, że dostajesz wysypek skoro nakładasz na twarz tyle chemii – wymruczała, dzióbiąc Jiyonga palcem w policzek. – Nawet ja nie nakładam tyle makijażu, co ty.

– Muszę się jakoś prezentować przed kamerami – zauważył, marszcząc gniewnie brwi. – Bycie idealnym wymaga poświęcenia.

– Idealność wyszła z mody. – Jihye wstała z kanapy i mocno się przeciągnęła, unosząc wysoko ręce przez co jej koszulka również powędrowała do góry, ukazując lekko zaokrąglony brzuszek, który od razu przykuł uwagę Jiyonga. Brunet złapał Jihye za biodra i przysunął ją bliżej siebie, składając kilka krótkich pocałunków na jej brzuchu. – Zostaw! To łaskocze – zachichotała, próbując odsunąć się od narzeczonego.

– Już nie mogę się doczekać, aż się urodzi – powiedział Jiyong, przytulając twarz do brzucha Jihye.

– Ja też, chociaż przeraża mnie myśl o porodzie – westchnęła dziewczyna, palcami przeczesując czarne włosy narzeczonego.

Two Of Us ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz