Rozdział ✽ 5

871 87 14
                                    

Dawno nie widziała Haneul tak podekscytowanej, jak w momencie, gdy jechały na lotnisko Incheon

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Dawno nie widziała Haneul tak podekscytowanej, jak w momencie, gdy jechały na lotnisko Incheon. Dziewczynka była tak przejęta podróżą samolotem, że całkowicie zapomniała o tym, jak poprzedniego dnia marudziła mamie, żeby przed lotem do Tokio odwiedziły tatę w wytwórni. Jihye wiedziała doskonale, że gdyby tylko zobaczyła Jiyonga, to zaraz zmieniłaby zdanie i stwierdziła, że jednak bez taty nigdzie nie leci i cały misterny plan spaliłby już na samym starcie.

Na szczęście rano Haneul słowem o tym nie wspomniała, biegając jedynie za mamą i pytając ją, czy na pewno nie zapomniała spakować jej ulubionej piżamy i poduszki, bez której nie potrafi zasnąć. Jihye w duchu dziękowała córce za tak kiepską pamięć, bo inaczej miałyby poważny problem. Haneul rzadko miała okazję podróżować, ponieważ Jiyong przez wgląd na bezpieczeństwo córki nie zabierał jej ze sobą w trasy. Poza tym ostateczna decyzja i tak należała zawsze do Jihye, a ona przeważnie nie wyrażała zgody na to, by Haneul towarzyszyła tacie w dalekich podróżach. Chyba że sama również jechała, to wtedy nie było żadnego problemu.

Nic więc dziwnego, że Haneul tak bardzo przeżywała każdą podróż samolotem. Dla niej to było coś niesamowitego i za każdym razem nie mogła się nadziwić, jak taka wielka maszyna w ogóle jest w stanie wzbić się w powietrze.

– Boże, lecę pierwszą klasą – westchnęła zachwycona Yoobin, rozglądając się dookoła siebie. Jej wzrok od razu spoczął na siedzącym niedaleko nich elegancko ubranym mężczyźnie. Kiedy również spojrzał na Yoobin, ta uśmiechnęła się kokieteryjnie, jednak zaraz odwróciła głowę z powrotem w stronę Jihye, by przypadkiem nie pokazać mężczyźnie, że wpadł jej w oko.

– Mówisz tak, jakbyś nigdy nie leciała pierwszą klasą – zaśmiała się Jihye, posyłając przyjaciółce pełne politowania spojrzenie.

– Bo nie leciałam! – Yoobin wyglądała, jakby naprawdę działa się jej wielka krzywda. – Mój agent to sknera i nie lubi wydawać niepotrzebnie pieniędzy. Zawsze wybiera najtańsze loty i hotele.

– O ty bidulo – zakpiła Jihye, za co oberwała od dziewczyny z pięści w ramię. Rozbawiona spojrzała na siedzącą przy oknie Haneul i od razu spoważniała, gdy zobaczyła jej smutną minę. – Han, coś się stało?

– Oby tylko nie zaczęła wymiotować – wymruczała Yoobin, spoglądając na dziewczynkę. Kiedy Jihye spojrzała na nią spod byka, wzruszyła jedynie ramionami i ściągnęła brwi w konsternacji. – Kochanie, źle się czujesz?

– Nie – rzuciła Han, paluszkami skubiąc wystającą z rękawa bluzy nitkę. – Szkoda, że tatuś z nami nie mógł lecieć.

– Oj daj spokój. – Yoobin wywróciła oczami, mając już dość tego ciągłego gadania o Jiyongu. Oczywiście doskonale rozumiała, że Haneul tęskniła za tatą, ale przecież wciąż miała mamę wyłącznie do swojej dyspozycji, a kto jak kto, ale Jihye była doskonała w zastępowaniu ojca, bo przez ostatnich pięć lat odpowiednio się w tym wyszkoliła. – Tata skończy trasę, to potem razem polecicie do Disneylandu.

Two Of Us ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz