17. ,,Bardzo ją lubię, wiesz?"

Start from the beginning
                                    

Lea spojrzała na niego z lekkim uśmiechem, który blondyn delikatnie odwzajemnił. Widziałam po nim, że zrobił się nerwowy. Raczej nie było to coś, czym chciałby się dzielić. A ja chyba wcale nie chciałam tego słyszeć.

Cały wczorajszy dzień spędziliśmy razem, aż do momentu w którym z prędkością światła wyszłam z łazienki. Oznaczało to, że poszedł do niej wieczorem. Czemu nie przyszedł do mnie? Od kiedy oni w ogóle są tak blisko? I dlaczego Niall zachowuje się tak dziwnie, skoro jeszcze kilkanaście godzin temu, wszystko było w porządku?

Jak zwykle, więcej pytań niż odpowiedzi.

Ach, tak, kilkanaście godzin temu nie widział moich blizn. Czyżby delikatnie chciał mi przekazać, że go to odpycha? Bo cóż, nic nie poradzę, ale kurwa, tak to wygląda. Czy ja naprawdę, wierzę naiwnie w jego gadkę pod tytułem "Jesteś piękna, pamiętaj o tym"?

- To, hmm... świetnie.

- Zmień tę minę, bo wyglądasz, jakbyś chciała ją zabić. Tak. Wiesz, wolno i boleśnie. - usłyszałam przy uchu cichutki chichot, gdy tamta dwójka znów pochłonięta była rozmową.

- Nie wyspałam się - mruknęłam chcąc zwalić na to moją irytację.

- Tak, a ja jestem naiwnym kretynem i ci uwierzę.

- Nie ukrywam, że byłoby mi z tym na rękę, wiesz? - rzuciłam patrząc jak na jego twarz wpływa głupkowaty uśmiech.

- Zazdrosna Maddie to rzadki widok, daj mi się napatrzeć.

- Ja wcale nie... - podniosłam głos zwracając na siebie uwagę reszty. - Wcale nie jestem zazdrosna - szepnęłam twardo kiedy już z powrotem nikt nie zwracał na nas uwagi.

Powiedziałabym, że jestem bardziej rozczarowana. No i może odrobinę zazdrosna. Ale tylko odrobinę.

Kiedy szatyn już otwierał usta, by znów zacząć mi wmawiać moją zazdrość, wyprzedziłam go, wkraczając na całkowicie nowe tereny.

- O co chodzi z Estellą? - wypaliłam patrząc jak z twarzy chłopaka powoli znika uśmiech.

- O nic. Nie mam pojęcia, o czym mówisz. - Gdyby nie to, że przegryzał lekko górną wargę - co było jego nerwowym znakiem charakterystycznym - prawdopodobnie bym uwierzyła. Bo co mogło być pomiędzy nimi? Powiedziałam to tylko, aby odwrócić jego uwagę.

Aha, mam cię, Styles!

- O. Mój. Boże. Między wami serio coś jest. Kręcisz z nią? - zachowywałam się, jak podekscytowana dwunastolatka, ale w tym momencie miałam to kompletnie gdzieś. Za wszelką cenę musiałam poznać wszystkie szczegóły.

Bo to Estella. Dziewczyna Matta. I Harry.

O. Mój. Boże.

- Na Boga, kobieto, bądź ciszej - mruknął chowając twarz w dłoniach.

Przyłożyłam rękę do ust, bo szczerze mówiąc miałam ochotę krzyczeć jak dziecko.

- O co chodzi? - usłyszałam po drugiej stronie stołu.

Spojrzałam w tamtą stronę. Lea gdzieś wyparowała, więc teraz para cudownie niebieskich oczu była skierowana wprost na nas. Gdy chłopak napotkał moje spojrzenie i znów odwrócił wzrok, mój entuzjazm momentalnie wyparował.

- O nic. - Zapewnił szybko Styles. - Maddie ma urojenia. Nic nowego.

- Przezabawne - mruknęłam, ale póki co, postanowiłam nie ciągnąć tematu. Chciałam wrócić do tego, gdy już będziemy sami.

Wybijałam na biurku nieznany mi rytm wlepiając tępo wzrok w blondyna przede mną. Zaśmiałam się w duchu z tego, jak bardzo nieswojo czuł się pod moim spojrzeniem, a przynajmniej tak wnioskowałam z jego żałosnej miny. Teraz, gdy Lea już poszła, poczułam się pewniej i chciałam rozgryźć dziwne zachowanie chłopaka. W duchu miałam nadzieję, że jak zwykle, wyolbrzymiam całą sytuację. Przecież jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przyjaciele nie muszą rozmawiać ze sobą w każdej sekundzie. Przyjaciołom mogą podobać się inne dziewczyny. Dziewczyny, które nie mają całych pleców w ohydnych bliznach.

Periden House | Niall Horan ✓Where stories live. Discover now