Rozdział 4

Mulai dari awal
                                    

- Tak, oczywiście.

- To teraz kochanie zjesz coś, co tatuś Ci przygotuje. A co chcesz dziś porobić? Byłaś grzeczną dziewczynką, możesz wybrać gdzie mam Cię zabrać.

- A co z panią Dar...

- W dupie ją mam - Przerwał mi odchylając z uśmiechem głowę do tyłu. Znów spojrzał mi w oczy, tym razem bardziej tajemniczo.

- Oh...

- To co? Kino? Wesołe miasteczko? Cokolwiek?

- Cokolwiek - Zaśmiałam się.

Dan pociągnął mnie za nogę tak, że teraz siedziałam mu na brzuchu. Tu już poczułam się niepewnie, serce dziwnie mi przyspieszyło. Dan używa niesamowicie ładnych perfum.

Odgarnęłam mu włosy z czoła i trochę je zmierzwiłam. Położył dłonie na moich udach i zaczął je gładzić, sunąć po nich powoli od góry do dołu, raz całą ręką, a raz jedynie opuszkami palców.

- Co tu się odpierdala do cholery?! - Usłyszałam tak dobrze znany mi głos. Niemal wykitowałam na zawał i jak na moment nie myślałam w ogóle, tak teraz zalała mnie fala wstydu i zażenowania.

Oboje odwróciliśmy się w stronę drzwi wejściowych. Darcy. Była wyraźnie zdziwiona i wściekła, wręcz bałam się, że zaraz skoczy na nas i mnie rozszarpie. Trochę się przestraszyłam i chciałam zejść i uciec jak najdalej, ale Danny mnie powstrzymał.

- Co? - Zapytał jakby nigdy nic.

Ten jego spokój i obojętność mnie rozbrajał. Uspokoił mnie dyskretnym gestem dłoni.

- Co? Co?! Nie wspominałeś, że jesteś jebanym pedofilem do kurwy!

- A co ja robię?

- Spójrz na siebie!

Za to on popatrzył się na mnie, a następnie znowu na Darcy.

- Nie moja wina, że Maja jest lepsza od takiej starej zjechanej czarownicy jak ty. Ją miło przytulić. To teraz moja córka. A Ty byś mnie najchętniej zabiła na każdym kroku. Niefajnie.

- Słucham?! Ty mała zdziro! Fajnie tak siadać na cudzego faceta? - Wyleciała w naszą stronę, ale Dan w porę zepchnął mnie z siebie na kanapę i wstał, odgradzając jej ode mnie drogę.

Górował nad nią. Zatrzymała się i patrzyła mu w oczy jak rozjuszona żmija, jakby zaraz miała strzelić mu z liścia. Zaszumiało mi w głowie ze stresu.

- Wyprowadzam się od ciebie. - Wycedziła przez zęby - Nie zniosę dłużej tego, w jaki sposób mnie poniżasz każdego dnia! Nie poradzisz sobie beze mnie godziny!

- No to cześć.

Cała czerwona ze złości podreptała na górę i trzasnęła drzwiami od prawdopodobnie ich sypialni. Popatrzyłam wystraszona na mężczyznę, a on na mnie. Zupełnie spokojny i opanowany.

- Spokojnie, ma takie ataki przynajmniej raz dziennie. Wieczorem jej przejdzie. Dzień jak co dzień kochanie.

- Oh. W porządku. To ja...

Na jego twarz powoli wpłynął tajemniczy uśmiech.

- Dzisiaj muszę iść do pracy - Jęknął - Ale nie chcę cię zostawiać. Najchętniej spędziłbym tak z tobą cały dzień. Spokojnie, bez niej. Daje mi vibe dzwonnika z Notre-Dame.

- To weź mnie ze sobą... Oczywiście jeśli jest to możliwe...

Ożywił się natychmiast.

- Chciałabyś? Naprawdę?

- Jasne.

Podszedł, nachylił się i pogładził mnie lekko po policzku, patrząc głęboko w oczy.

- Kocham cię, mała.

- Kpisz z mojego wzrostu? - Założyłam ręce na piersi.

- A gdziee tam - Zaśmiał się.

- Ja ciebie też, Tatusiu.

Zastygł na chwilę i przyglądał mi się ze zmarszczonymi brwiami.

- Powtórz.

- Kocham cię Tatusiu - Poczułam cringe.

- Jeszcze.

- Kocham cię.

Chwycił moją dolną wargę i nadal się we mnie wpatrywał. Jego twarz i tak pozostała nieodgadniona. Po chwili jednak wrócił do świata żywych.

- Kurwa - Szepnął tak, jakby się bał, że to usłyszę.

Zaciągnął bluzę niżej. Uchyliłam powoli usta, kiedy puścił mi oczko.







DaddyTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang