Nie wiedząc zbytnio co robić po wykąpaniu się i ogarnięciu, przemierzyłam pokój  mając nadzieję, że znajdę coś interesującego dla mnie, nie dla dziecka. Wszędzie były jakieś ohydne książki o księżniczkach a nawet znalazłam coś, co miałoby być moim pamiętnikiem. Poprzestawiałam kilka pluszaków i posiedziałam na szerokim parapecie. Okno wychodziło prosto na ogródek gdzie dostrzegłam huśtawkę i miejsce na grilla, a trochę dalej za drzewami rozpościerał się ocean. Obserwowałam horyzont myśląc o tym, co to za cyrk. Może zaadoptował nie tą dziewczynkę co trzeba? Albo myśli że jestem o wiele młodsza?

- Maja! - Usłyszałam głos Dannego jakiś czas później, wyrywający mnie z zamyślenia.

Opornie zeszłam na dół, modląc się w duchu żeby nie dowalił mi kolejnym głupim tekstem. Zastałam go w takiej samej pozycji w jakiej zostawiłam, rozwalonego na kanapie ale na początku zupełnie go nie poznałam.

- Wyglądasz ślicznie - Odstawił szklankę z brunatna cieczą na stół.

Jego czarne włosy teraz były mokre i zaczesane do tyłu. Już nie był ubrany garnitur - Teraz miał na sobie czarną bokserkę, zaś na jego zbudowanej klatce piersiowej spoczywał nieśmiertelnik. Opalone, ładnie zarysowane ramiona zdobiły tatuaże, tak samo zresztą dostrzegłam jeden na brzuchu, bowiem koszulka była nieco podwinięta. Nisko pod pępkiem, a jeszcze niżej niż gumka bokserek miał czarne spodnie od dresu. Spojrzałam mu z powrotem w oczy tak, jakbym dostała paraliżu. Uśmiechnął się przechylając lekko głowę na bok.

- Co jest córeczko?

- Eee - Zaczęłam, ale nie byłam w stanie skończyć. Mimowolnie spojrzałam znów w dół. Poniżej pępka, na twardym podbrzuszu dostrzegłam ledwo widoczne żyły. Na rękach miał bardzo widoczne, jakby dopiero co zrobił serię pompek.

- Darcy zostawiła ci w kuchni lasangne.

Zmusiłam się do uśmiechu, tak nieszczerego, jakiego jeszcze Pan Bóg nie widział i poszłam we wskazane miejsce. Co w niego wstąpiło? Przed chwilą był eleganckim gentlemanem a teraz? Siedzi sobie w salonie popijając jakąś berbeluchę. Ubrany jak... Ale... Ciało ma piękne... I chyba na tym się kończy. Ogolił się. Wyglądał młodziej.

Wzięłam talerz z porcją jedzenia i usiadłam przy stole. Jadłam powoli i gdyby nie fakt, że ugotowała to ta zołza, może by mi smakowało. Zobaczyłam na zegarze naściennym, że dochodzi trzecia popołudniu.

- Zmyj po sobie naczynia - Podskoczyłam w krześle. Spojrzałam w stronę źródła kobiecego głosu. Jak na zawołanie Darcy stanęła w progu, wyrastając zupełnie znikąd i wertując mnie uważnie wzrokiem.

Miała na sobie połyskującą bordową mini na ramiączkach a włosy upięła w eleganckiego a zarazem luźnego koka. Wyglądała jak na czerwonym dywanie. Podziwiałam ją a zarazem tak bardzo nienawidziłam...

- Sama se myj - Krzyknął Daniel z salonu. Musiałam spuścić wzrok na talerz żeby nie wybuchnąć śmiechem.

Kobieta przewróciła oczami, wzdychając przy tym głośno. Powoli wstałam od stołu i poszłam do salonu, aby jak najszybciej opuścić pomieszczenie, w którym byłybyśmy sam na sam.

- Siadaj - Powiedział i skinął głową na swoje kolana.

- Yym... Nie.

Popatrzył na mnie pytająco, więc po prostu uczyniłam to co chciał, niemal zwracając na niego tą cholerną lazanię. Czułam się niekomfortowo. Przysunął mnie bliżej siebie tak, że plecami dotykałam jego torsu. Wyrzeźbionego torsu. Jedną rękę trzymał na moim brzuchu a drugą na kolanie. Przesunął ją trochę wyżej, aż w końcu wylądowała na udzie kawałek pod spódnicą. Boże święty on mnie zaraz zgwałci na oczach swojej żony!

DaddyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz