#68

628 37 19
                                    

Rano obudziłam się dość późno, bo aż o 11. Wykonałam poranną rutynę i ubrałam się w luźne ciuchy, które miałam w walizce. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni, w której zastałam Oliwie pijącą kawę.

-Wiesz, tak sobie myślałam, że jeśli miałaś bilet do Warszawy, to warto byłoby tam polecieć, jak uważasz? - zapytała się mnie dziewczyna.

-W sumie czemu nie, i tak nie mam nic do stracenia - powiedziałam.

-Okej, to zaraz sprawdzę kiedy jest lot i zamówię bilety - rzekła dopijając gorący napój.

-Dziękuje, że mi pomagasz, bo mogłaś przecież po tym wszystkim zostawić mnie na tym lotnisku - powiedziałam z wdzięcznością.

-W jakiś sposób jestem ci to winna, więc nie masz za co mi dziękować.

Przygotowałyśmy razem śniadanie, które później zjedliśmy. Razem zaczęłyśmy szukać jakiś lotów do Warszawy, jak sie okazało najwcześniejszy jest za dwa dni. Od razu zamówiłyśmy więc bilety.

********Pov's Wojtek********

Nie ma z nami Julii zaledwie jeden dzień, a nasza reprezentacja zupełnie się zmieniła. Nikt praktycznie się nie odzywa, każdy ma smutną minę, odechciewa nam się robić cokolwiek. Odzienie każdego z nas jest w tym samym kolorze, czarny, oznaka smutku i rozpaczy. Czuję, że w pewnym sensie część każdego z nas odeszła wraz z moją ukochaną.

Nie mam na nic siły. Od wczorajszej wieści o śmierci mojej ukochanej, nie odezwałem się do nikogo. Nie chce słyszeć jak inni mi współczują, składają kondolencje. Nie mogę tego słuchać, dlatego też unikam ludzi jak ognia.

Jakaś część mnie nadal czuje, że ona nadal żyję, że jest gdzieś tam na tym świecie i się uśmiecha. Ta część mnie po prostu nie potrafi się pogodzić z tym, że Ona odeszła. Nie wróci. Już nigdy. Tak bardzo chcę ją teraz przytulić i pocałować, powiedzieć jak bardzo kocham ją i nasze dziecko.

Po prostu... chcę żeby Ona była....

*********Pov's Julia**********

Leżałyśmy z Oliwią na kanapie i oglądałyśmy jakieś beznadziejne komedie. Były tak bez sensu, a i tak płakałyśmy ze śmiechu. Nie wiem przez jakich ludzi byłam otoczona wcześniej, ale polubiłam Oliwie.

-Ej słyszałaś, że Wojtek Szczęsny po stracie swojej ukochanej totalnie się załamał? - zapytała Oliwia patrząc to w ekran telewizora a to w ten swojego telefonu. Gdy wypowiedziała imię i nazwisko tego człowieka serce mocniej mi zabiło. Czy ja go znam? Lub znałam?

-Nie wiem kto to - zaśmiałam się.

-A, no tak przepraszam, zapomniałam - powiedziała zażenowana.

-Spokojnie, nic się nie stało przecież - próbowałam ją pocieszyć.

-To znany bramkarz reprezentacji polski w piłce nożnej mężczyzn, gra tutaj w Londyńskim klubie, Arsenal. Pewnie nic Ci to nie mówi, ale cóż - westchnęła.

-A jest chłopak, który Ci się podoba? - zapytałam.

-Jest... ale on mnie nawet nie zna, jest moim idolem od zawsze, ale znając moje szczęście nigdy nie będę miała okazji go poznać - powiedziała smutna.

-Mogę wiedzieć kto to? - zapytałam.

-Ymm... tak jasne, nazywa się Łukasz Fabiański, również jest bramkarzem  w reprezentacji Polski.

-Nie możesz być tak pesymistycznie do tego nastawiona, jeszcze zobaczysz, że go spotkasz i on się w Tobie zakocha - powiedziałam.

-Wiesz, czuję, że gdzieś Cie już widziałam, ale kompletnie nie mogę sobie przypomnieć skąd - rzekła zamyślona.

-Może się kiedyś spotkałyśmy, nie mam pojęcia - powiedziałam.

-Możliwe.... kto wie.

*****************
Hej kochani!
Mamy kolejny rozdział!
Następny powinien pojawić się już jutro!
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podobał, jeśli tak to napiszcie w komentarzu i strzelcie gwiazdkę! ☆☆

DZIĘKUJE WAM!!!! ,,Miłość Z Londynu" ma 176 miejsce w rankingu Fanefiction! Tak bardzo Wam dziękuję! Jesteście wielcy! Kocham Was! 😍😘❤❤

Miłość z Londynu /W.S (W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz