#57

799 44 3
                                    

W pizzeri siedzieliśmy jeszcze godzinę, w której cały czas się śmialiśmy ze swoich żartów. Powrót do hotelu zajął nam pół godziny, gdyż jak to my po drodze nie mogło obejść się bez kolejnych żartów, które swoją drogą były tak głupie, że aż śmieszne. Gdy dotarliśmy do hotelu, ja jak najciszej oddaliłam się od swoich przyjaciół. Co jak co ale połowa dnia z tymi pacanami dobrze na mnie nie wpłynie.

-Cześć! - przywitałam się z Fabiańskim wchodząc do naszego pokoju. Spojrzałam na zegarek 18:30, a ja jestem zmęczona. Chyba się położę. Szybko się umyłam i przebrałam w piżamę.

-Idziesz spać? - zapytał zdziwiony mój współlokator.

-No, a co? Dobranoc - mruknęłam cicho i bardziej wtuliłam się w pościel, a po kilku minutach odpłynełam.

Moja pobudka była zimna i mokra. Domyślacie się już zapewne dlaczego, prawda? Bo debile z piętra niżej (czyt. Grzesiek, Wojtek i Robert) postanowili obudzić mnie poprzez wylanie na mnie zimnej. Co ja mówie, lodowatej wody. Gdy tylko ciecz spotkała sie z moim ciałem momentalnie obudziłam się. Spojrzałam na mokrą siebie, a potem na piłkarzy śmiejących się. Spojrzałam się w stronę drzwi do łazienki z których właśnie wychodził Fabiański. Spojrzał na mnie i na chłopaków i uniósł ręce mówiąc:

-Ja nie miałem z tym nic wspólnego.

Malutki plan zemsty zrodził się w mojej głowie i uśmiechnęłam się słodko do Grześka, Wojtka i Roberta i biorąc ciuchy udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, uczesałam i wykonałam lekki makijaż. Wyszłam z łazienki i z zadowoleniem stwierdziłam, że nikt oprócz mnie samej nie znajduje się w pokoju. Chwyciłam telefon i wyszłam z pomieszczenia, kierując się na stołówkę w celu zjedzenia śniadania. Gdy byłam na miejscu usiadłam przy tym stoliku co zawsze.

-Siemka - powiedziałam radośnie dosiadając się do Grześka, Roberta i Wojtka.

-No hej, Ty nie jesteś zła za pobudkę? - zapytał podejrzliwie Grzegorz.

-Nieee, a czemu miałabym być? - spytałam słodko się uśmiechając.

Piłkarze wymienili dziwne spojrzenia i wzruszyli ramionami.

-Na którą dzisiaj trening? - zapytałam Roberta.

-Za dwie godziny jest, a co? - spytał kapitan reprezentacji Polski.

-Nic, muszę jeszcze iść szybko na miasto coś załatwić. Mam pytanko - uśmiechnęłam się.

-No dawaj.

-Jakich kolorów nie lubicie? - zapytałam.

-Ahaaaa. Ja nie lubie różowego - powiedział Krychowiak.

-Ja zielonego - dodał mój chłopak.

-A ja fioletowego - rzekł Robert.

- To świetnie - powiedziałam.

-Ona coś planuje - rzekł Krchowiak mrużąc oczy.

-I czuje, że nam się to nie spodoba - dodał Robert.

-Możliwe - powiedziałam kończąc śniadanie i wstałam od stołu.

Pobiegłam to pokoju wzięłam portfel i marker i wpakowałam to do torebki. Uśmiechnęłam się pod nosem i wybiegłam z hotelu. Gdy byłam już na zewnątrz wolnym krokiem ruszyłam w stronę galerii. Udałam się do Rossmanna.

-Dzień dobry, czy znajdę farby do włosów o kolorach różowym, fioletowym i zielonym? -zapytałam sprzedawczynię.

-Tak, a farby mają być na jak długo? - zapytała.

Miłość z Londynu /W.S (W TRAKCIE KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz