- Prosiłaś mnie o coś? – Jak przez mgłę słyszałam spokojny głos Justina, kiedy nadal podrażniał czubkiem penisa moją łechtaczkę.

- Chcę cię poczuć – wysapałam. – Błagam. – Wtedy mężczyzna chwycił mocno moje biodra i gwałtownie wsunął się w moje wnętrze. Krzyknęłam z powodu uczucia nagłego rozpierania, które przeszyło moje podbrzusze. Poruszał się we mnie mocno, a ja chwyciłam jego ramiona i wbiłam w nie paznokcie. Justin syknął i zsunął mnie z blatu, odwrócił do siebie plecami i położył dłoń na kręgosłupie, zmuszając żebym się pochyliła. Wszedł we mnie od tyłu, a ja mogłam poczuć go teraz głębiej i dokładniej. Jego penis wsuwał się po samą podstawę. Przyciągnął mnie do siebie, tak że moje plecy przylegały do jego klatki piersiowej.

- Otwórz oczy – warknął do mojego ucha i na moment przestał się poruszać. Mruknęłam niezadowolona i niechętnie wykonałam jego rozkaz. Nasze oczy spotkały się w lustrze, a ja bezwiednie oblizałam wargi na widok naszego odbicia. Stałam z wypchniętymi do tyłu biodrami, rozchylonym szlafrokiem ukazującym moje piersi. Justin oplatał mnie mocno w pasie jedną dłonią, a drugą trzymał na biodrze mocno je ściskając. Miał zaciśniętą szczękę, a jego warga drżała z podniecenia. Wyglądał tak idealnie, że nie mogłam oderwać od niego wzroku. – Widzisz to? – Pokiwałam głową, drepcząc w miejscu. Czułam jak jego penis pulsuje wewnątrz mnie od nadmiaru podniecenia. – Powiedz to. – Szarpnął mnie za biodro przyciskając do siebie.

- Widzę – wysapałam. Pchnął jeden raz, a ja krzyknęłam sfrustrowana. – Justin...

- Powiedz to – mruknął, przejeżdżając kciukiem między moimi piersiami. Okrążył jeden sutek i delikatnie go zrolował. – Powiedz, że jesteś moja.

- Twoja. – Odpowiedziałam bez zastanowienia. – Jestem tylko twoja. – Powtórzyłam, a wtedy on zaczął się ponownie poruszać. Znowu pochylił mnie do przodu, mocno dociskając do blatu. Pieprzył mnie, pieprzył mnie cholernie mocno, a ja chciałam więcej. Czułam jak trzęsą mi się nogi gdy zalewała mnie fala orgazmu. Krzyczałam imię szatyna, czując jego natarczywe ruchy gdy wbijał się w moją kobiecość. Czułam jak jego podniecenie zalewa moje wnętrze i opadłam policzkiem na blat.

- Kochanie. – Justin pocałował mnie w kark i przyciągnął do siebie. Trzymał mnie mocno bo moje nogi nadal nie funkcjonowały tak jak powinny. Zaczął mnie czule całować, a ja leniwie oddawałam jego pocałunki. – Jesteś cudowna. – Odgarnął włosy z mojej twarzy i posadził na blacie. Zachichotałam gdy potarł nasze nosy o siebie. – Jesteś moja. – Oblizał wargi, a ja policzkiem oparłam się o jego ramie.

- Wiem o tym. – Objęłam dłonią jego szyję. – A ty jesteś mój. – Pocałowałam go w żuchwę. Cholera, on nawet nie zdawał sobie sprawy z tego do jakiego stanu mnie doprowadzał. Było mi ciężko z tym, że moje zachowanie mogło mu dawać mylne wyobrażenie o mnie. Ja sama na jego miejscu pewnie myślałabym, że mam co do niego wątpliwości, ale jedyną osobą, której nie byłam pewna to ja sama. – Kocham cię Justin – powiedziałam mu prosto w oczy. Moje serce zabiło szybciej, gdy szatyn uśmiechnął się szeroko. – Jutro zaczniemy przeprowadzkę, kupimy pudła i inne potrzebne rzeczy. Zrobię wszystko, żeby dostać ten cholerny urlop, mogę się nawet zwolnić. – Wyrzuciłam dłonie do góry. – Chcę być z tobą zawsze i wszędzie. – Pogładziłam mężczyznę po policzku, a on pocałował środek mojej dłoni.

- Nie masz wyjścia – zachichotał. – Zrobimy jak chcesz. A teraz – odsunął się ode mnie, wcześniej zakrywając mnie szlafrokiem i szybko zakładając bokserki razem ze spodniami na swój tyłek – masz godzinę do wyjścia. Będę czekał na ciebie na dole. – Cmoknął mnie ostatni raz zanim wyszedł.

Westchnęłam i zeskoczyłam z blatu. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i zachichotałam, widząc mój rozmarzony wyraz twarzy i zaróżowione policzki. Szybko się odświeżyłam, ułożyłam włosy i zrobiłam makijaż. Miałam ze sobą ciemną kredkę, którą zrobiłam smokey eye, mocno wytuszowałam rzęsy, podkreśliłam brwi, nałożyłam podkład, bronzer i róż. Usta pociągnęłam jedynie błyszczykiem. W samym szlafroku skierowałam się do garderoby. W jednej z szuflad znajdowała się moja bielizna, którą Justin kupił rok temu. Ucieszyłam się gdy znalazłam tam cieliste pończochy samonośne i czarne, seksowne figi. Sukienka nie wymagała założenia stanika z racji tego, że miała usztywniane miseczki, które zbierały i podnosiły biust. Założyłam kolczyki, które dostałam od Justina, sukienkę i wysokie szpilki. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się szeroko. Wyglądałam fenomenalnie. Zeszłam po schodach na dół, a Justin słysząc stukot moich szpilek wyszedł z kuchni. Uśmiechnął się szeroko i stanął na końcu schodów trzymając dłonie w kieszeniach swoich wąskich, czarnych spodni od garnituru. Widząc go, zagryzłam wargę. Miał na sobie białą koszulę i szarą, wełnianą marynarkę. Włosy zaczesał do tyłu, a śnieżnobiały uśmiech powalał z nóg. Gdy stanęłam obok niego, objął mnie w talii i cmoknął w usta.

Independent girlWhere stories live. Discover now