06. Prezent.

2.3K 132 21
                                    


Cholera, cholera, cholera!!!

Chodziłam zdenerwowana po mieszkaniu. Dzisiaj miałam spotkać się z Bieberem, żeby omówić dokumenty, a ja kompletnie zapomniałam wysłać mu adresu domu starców mojej babci, skąd miał mnie odebrać. Nie miałam komputera, a na dodatek była niedziela rano, więc wszystkie kafejki były zamknięte. Mój telefon pochodził z ery kiedy smartfony nawet nie śniły się filozofom, więc z nie było opcji, żebym wysłała z niego wiadomość.

Nerwowo przeszukiwałam moje kontakty, musiałam kogoś poprosić o przysługę. Jedyne osoby którym mogłam zaufać to Olaf i Mike. Bałam się, że Olaf, przez swój długi język, wypapla komuś o moim spotkaniu z szefem, więc pozostał mi tylko Mike.

Jeszcze pomyśli, że chcę się do niego zbliżyć.

Odrzuciłam swoje myśli. Wczoraj jasno dałam mu do zrozumienia, że między nami nic nie może się „urodzić", poza tym nie tylko między nami. Między mną, a każdym inny człowiekiem żyjącym na tej planecie.

Wybrałam jego kontakt i odczekałam kilka sygnałów, zanim odebrał.

- Cześć Del – usłyszałam jego wesoły głos po drugiej stronie. Wczoraj powiedziałam mu o wszystkim, pomijając kilka wątków z Justinem w roli głównej, jednak o mojej sytuacji ze stażem wiedział wszystko.

- Mam do ciebie malutką prośbę – mimo iż mnie nie widział, zmarszczyłam nos i pokazałam dłonią jak malutka jest ta sprawa.

- Słucham.

- Mógłbyś wysłać wiadomość do pana Biebera? – dokładnie zaakcentowałam słowo „pan". Nie chciałam w nim wzbudzać żadnych podejrzeń. – Wczoraj ci mówiłam o tym, że dzisiaj mam się z nim spotkać i ma mnie odebrać od babci, bo będzie wracać ze spotkania. Miałam mu wysłać maila z adresem i godziną, ale w ogóle o tym zapomniałam.

- Nadal wydaje mi się to dziwne, że odbierze cię z domu starców – przybrał markotny ton głosu. Przewróciłam oczami i w duchu przeklinałam brak komputera i ogólnego dostępu do internetu.

- Mike... Nie przesadzaj. Po prostu jest miły.

- Dobra, prześlij mi hasło do swojej poczty, adres tego twojego szefa i treść wiadomości, a ja zaraz to wyślę – powiedział tak szybko, że ledwo go zrozumiałam. Wyraźnie był zazdrosny.

- Dziękuję, jesteś najlepszy – niemal skoczyłam z radości. – Zaraz ci wszystko wyślę. Do zobaczenia.

- Do zobaczenia.

Zakończyłam rozmowę i jak najszybciej wystukałam wszystko co było mu potrzebne. Chciałam się spotkać z Bieberem o piątej trzydzieści po południu, a wcześniej spędzić kilka godzin z babcią i kupić jej jakiś prezent. To nie miało być nic dużego, tylko coś bardziej przydatnego. Jakiś ciepły sweter, albo nowy czajniczek do zaparzania kawy. Należała jej się jakaś niewielka przyjemność z powodu nagłego napływu gotówki na moje konto.

Szybko umyłam się w mojej poszarzałej wannie i wysuszyłam włosy. Nie nakładałam żadnego makijażu. Co z tego, że miałam się spotkać z moim szefem, to nie było żadne oficjalne spotkanie.

Założyłam świeżą bieliznę i w międzyczasie nastawiłam pranie, kiedy wrócę do domu wszystko będzie suche i czyste. Założyłam te same spodnie co wczoraj, a do tego czarną bluzę przez głowę. Włosy związałam w koczka i ruszyłam do centrum handlowego po prezent dla babci.

Na dworze było chłodno. Mój wysłużony płaszcz nie ochraniał mnie za dobrze przed ostrym i zimnym wiatrem. Zacisnęłam kołnierz pod szyją i przyspieszyłam kroku aby jak najszybciej znaleźć się na stacji metra. Odetchnęłam, kiedy podziemne mury chroniły mnie przed chłodem. Mimo iż była to niedziela, godziny poranne to i tak kręciło się tutaj kilku podejrzanych typków.

Independent girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz