26. Szczęście cz. 2.

1.3K 103 23
                                    




cztery miesiące później

Adeline's POV

- Kochanie, wszystko gra? – Zerknęłam na Jeremih, który usiadł przede mną. Spotkaliśmy się w naszej kawiarni.

- Tak. – Szybko otrząsnęłam się z myśli o Justinie. – Jak ci minął dzień?

Kiedy brunet opowiadał o minionych godzinach, ja znowu zatopiłam się w wspomnieniach. Od weselna minęły cztery miesiące, a ja nadal płakałam każdej nocy i grałam zakochaną w Jeremih. Miałam nadzieję, że to się kiedyś zmieni, był wspaniałym przyjacielem i nic więcej, jednak nadal uparcie udawałam zakochaną. Nauczyłam się uśmiechać i niemal wyryłam na pamięć pewne zachowania.

- Tęskniłem za tobą. – Uśmiechnęłam się, kiedy pocałował moje dłonie. – Chodźmy stąd...

- Jeremih – zaczęłam, zagryzając nerwowo wargi. – Nie mogę...

Justin's POV

Rzuciłem krawat na kanapę, zaraz po tym, kiedy przekroczyłem próg mieszkania. Słyszałem Helen, która krzątała się w kuchni. Widząc mnie uśmiechnęła się szeroko.

- Zaraz podam obiad. – Ostatnio coraz więcej czasu spędzała w moim mieszkaniu, tak samo jak i Jacob. Nie sprzeciwiałem się, przynajmniej mogłem z nimi porozmawiać. Nie poznawałem siebie. Jeszcze kilka miesięcy temu mogłem policzyć na palcach jednej ręki sytuacje, gdzie wymieniłem z Helen więcej niż dwa zdania, a teraz działo się to niemal codziennie.

- Dziękuję – uśmiechnąłem się, kiedy postawiła przede mną porcję spaghetti. – Dzwonił ktoś?

- Pan Ryan. Prosił przekazać, że przyjdzie tutaj z Emmą wieczorem.

Zaraz potem zaszyłem się w swoim gabinecie, studiując papiery. Jeszcze nigdy w życiu tyle nie pracowałem, ale przynajmniej sprawy firmy odciągały moje myśli od blondyny.

Jest szczęśliwa.

Powtarzałem w głowie. Ja też powinienem, przynajmniej poczuć odrobinę szczęścia, wiedząc, że ktoś sprawia jej radość, ale to bolało jeszcze bardziej. Znałem Jeremiha co dawało mi zaznać choć w niewielkim stopniu wewnętrznego spokoju. Był porządnym gościem, a od Olafa wiedziałem, że o nią dba. Rzadko mi o niej mówił, często jakieś zdawkowe informacje, które wyciągałem od niego siłą.

- Justin. – Usłyszałem głos Emmy.

- Bieber wyłaź. – Zaraz potem odezwał się Ryan. Przetarłem twarz, starając się odgonić choć część nachodzących mnie myśli. – No w końcu. – Wyrzucił dłonie w górę, kiedy mnie zobaczył.

- Cześć. – Przywitałem się najpierw z żoną mojego przyjaciela, a potem z nim samym. – Coś się dzieje? – Ściągnąłem brwi. Rzadko bywali we dwójkę u mnie w mieszkaniu. Ostatni raz zapraszali mnie na wesele.

- Uznaliśmy, że chcemy ci powiedzieć coś ważnego. – Kobieta niemal zachłysnęła się z ekscytacji. – Będziemy mieć dziecko – pisnęła, klaszcząc w dłonie. Spojrzałem na dwójkę zszokowany, czułem jak kręci mi się w głowie.

Co powinno się robić w sytuacjach, kiedy inni są tak szczęśliwi, że mogą latać, a ty masz ochotę rzucić się pod pociąg?

- Wszystko w porządku? – Poczułem dłoń Ryana na ramieniu. – Mówiłem ci żeby go przygotować – jęknął w stronę Emmy, a ja potrząsnąłem głową.

- Wszystko w porządku – odchrząknąłem. – Po prostu jestem w szoku. – Starałem się uśmiechnąć, kiedy ta dwójka patrzyła na mnie podejrzliwie. – Gratulacje. – Uścisnąłem dłoń mojego przyjaciela, a później przyciągnąłem do siebie Emmę, która z podejrzliwą miną ciągle mi się przyglądała. – Usiądźcie, zaraz przyniosę wam coś do picia.

Independent girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz