11. Oszustwo.

2.2K 140 15
                                    

Obudziłem się z potwornym bólem głowy. Jęknąłem i mrużąc oczy starałem się dostrzec godzinę na ekranie telefonu, który leżał na toaletce. Było kilka minut po ósmej, już powinienem być w firmie. Wystukałem wiadomość do mojej asystentki, że się spóźnię i ruszyłem do łazienki.

Ubrany w garnitur, z podkrążonymi oczami, wszedłem do kuchni. Moja gosposia uśmiechnęła się delikatnie i podała mi szklankę wody oraz aspirynę.

- To panu pomoże – puściła do mnie oczko, a ja jedynie kiwnąłem głową. Szybko połknąłem dwie tabletki i popiłem je wodą. – Zje pan coś?

- Coś lekkiego. – Nie lubiłem wychodzić bez śniadania. I mógłbym policzyć na palcach jednej dłoni, sytuacje, kiedy wyszedłem do pracy z pustym żołądkiem.

- Cześć Bieber – Ryan usiadł obok mnie i spojrzał błagalnie na Helen. – Wody – jęknął. Kobieta zaśmiała się i postawiła przed nim szklankę wody i dwie aspiryny. Blondyn szybko popił dwie tabletki, krzywiąc się przy tym. – Jak mnie wszystko nakurwia.

- Ty jeszcze nie u swojej belli? – spytałem, kiedy miałem przed sobą dwie grzanki z masłem i szklankę mleka.

- Powiedziałem jej wczoraj, że wrócę za jakieś dwie godziny, a nawet kurwa nie zadzwoniłem – skrzywił się, a ja zaśmiałem pod nosem. Miał facet przejebane.

- Weź prysznic i jakieś moje świeże ciuchy – wskazałem głową w stronę sypialni. – Jakoś doprowadź się do porządku.

- A ty? – uśmiechnął się do Helen, kiedy również przed nim postawiła śniadanie.

- Ja?

- Zadzwonisz do swojej blondyny? – uniósł do góry brwi.

- Ona nie jest...

- Och przestań pieprzyć – rzucił grzankę na talerz i spojrzał na mnie groźnie. – Jeszcze wczoraj pierdoliłeś, że się w niej zakochałeś – wyrzucił dłonie do góry, a Helen w tym samym momencie upuściła na podłogę talerz, który rozbił się na drobne kawałki.

- Ja... Przepraszam, zaraz to posprzątam – zaczęła się krzątać po kuchni zmieszana.

- Dokończymy tę rozmowę później – wycedziłem przez zęby w stronę przyjaciela. Szybkim krokiem ruszyłem do wyjścia. Jacob czekał na mnie już przy aucie.

- Do firmy – powiedziałem krótko i wsiadłem do środka pojazdu.

***

Inwestorzy to najbardziej wkurwiający ludzie na świecie. Wypytują o wszystko milion razy. Czy naprawdę nie potrafią pojąć tego, że moje zdanie nie zmienia się co kilkadziesiąt sekund?

Z wielką ulgą opuściłem salę konferencyjną i ruszyłem do mojego biura. Jedyne o czym marzyłem to krótka drzemka.

- Panie Bieber! – usłyszałem za sobą głos mojej asystentki. Zanim się odwróciłem, westchnąłem ciężko, ale starałem się przyjąć jak najbardziej profesjonalną postawę.

- Tak? – przybrałem neutralny ton głosu.

- Członkowie zarządu czekają u pana w gabinecie – powiedziała dość niespokojnie.

- Nie wiesz o co im chodzi? – zdziwiłem się. Jeszcze nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, więc ta musiała być naprawdę wyjątkowa.

- Dokładnie nie wiem, usłyszałam jedynie nazwisko Gavi – przetarłem twarz dłonią. Czy ta blondyna doniosła na mnie zarządowi? Jeżeli tak, to jestem skończony.

Independent girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz