- Myślałam, że pójdziemy do kina – zachichotałam.

- Ja... - Szatyn się zmieszał. – Nie wiedziałem, że wolisz kino – mruknął.

- Jest mi to obojętne. – Cmoknęłam go w policzek. – Następnym razem pójdziemy do kina bo dzisiaj chcę koniecznie założyć tę cudowną sukienkę. – Justin spojrzał na mnie czule i bawił się końcówkami moich włosów. Co chwila zerkał na moją dłoń, która gładziła jego udo. Chwycił ją i pocałował każdy knykieć, przez co zachichotałam, a on wciągnął mnie do siebie na kolana. Oparłam głowę na jego ramieniu, przymykając oczy, kiedy mocno mnie objął. – Nie chcę iść jutro do pracy – mruknęłam. – Chcę spędzić cały dzień z tobą. – Usłyszałam jak chichocze przez moje dziecinne zachowanie.

- Postaraj się dostać wolne, a będziesz mogła spędzić ze mną tyle czasu ile tylko zapragniesz. – Wyprostowałam się, żeby móc spojrzeć mu w oczy. – Chciałabyś jutro zacząć przeprowadzkę? – Zapytał, gładząc mnie po policzku. Spojrzałam na niego niepewnie i dostrzegłam strach w jego oczach. Widocznie nie takiej reakcji spodziewał się z mojej strony. Sama chciałabym teraz być pewną samej siebie, ale targały mną sprzeczne emocje.

- Jeżeli dostanę wolne to we wtorek nas już nie będzie na miejscu, a samo pakowanie zajmie mi wieki – mruknęłam.

- Przecież są od tego firmy. – Skrzywiłam się na myśl, że jakieś obce osoby grzebałyby w moich rzeczach i układały wszystko tak jak oni tego zapragną.

- Chciałabym to zrobić sama. – Szatyn kiwnął głową na znak, że rozumie. – Pójdę się szykować. – Cmoknęłam go szybko na pożegnanie i ruszyłam do sypialni. Miałam kilka kosmetyków, które zabrałam ze sobą wczoraj i to musiało mi wystarczyć. Wzięłam szybki prysznic i stałam przed lusterkiem susząc włosy, kiedy Justin wszedł do łazienki i oparł się o blat przodem do mnie. Przyglądał się mi, a ja posłałam mu pytające spojrzenie.

- Coś się stało? – Ściągnęłam brwi, kiedy odłożyłam suszarkę na bok i od razu poczułam jak mężczyzna oplata mnie w talii i przyciąga do siebie. Zaśmiałam się, kiedy złożył długi pocałunek na moim czole.

- Musiałem cię zobaczyć – powiedział cicho. – Cholernie cię kocham. – Nie odpowiedziałam tylko pocałowałam go w szyję, żuchwę, policzek, a potem w usta. Kiedy już miałam zakończyć pocałunek, szatyn go pogłębił, a ja jęknęłam zadowolona gdy wsunął swój język do moich ust. Odchylił mój szlafrok dłonią i bawił się sutkiem jednej piersi, gdy przeszedł pocałunkami na moją szyję.

- Justin – powiedziałam cicho sapiąc. – Spóźnimy się przez ciebie na kolację – jęknęłam bo posadził mnie na marmurowym blacie, chwycił mój sutek między wargi i delikatnie go przygryzł.

- Zamówię catering – mruknął, kiedy przeszedł pocałunkami na drugą pierś. Czułam wilgoć zbierającą się między moimi udami i wiedziałam, że nie chcę tego zakończyć.

- Po prostu zróbmy to szybko. – Szatyn spojrzał na mnie, a na jego twarzy malował się uśmieszek. Chwyciłam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie, łącząc nasze usta. Oplotłam nogami jego biodra, a dłońmi zjechałam na gumkę bokserek. Zsunęłam je w dół i chwyciłam jego twardniejącą męskość. Zaczęłam ją masować, a palce szatyna powędrowały do zwieńczenia moich nóg. Nacisnął na moją łechtaczkę, a ja niekontrolowanie zadrżałam. Nie chcąc dłużej czekać, nakierowałam go na moje wejście. – Wejdź we mnie – jęknęłam. – Proszę. – Szatyn odsunął się ode mnie i chwycił swoją męskość w dłoń. Czubkiem jeździł po mojej kobiecości w górę i w dół, a całe moje podniecenie zaczęło przejmować nade mną kontrolę. Oparłam się o oszkloną ścianę za mną, zaciskając palce na krańcach blatu.

Independent girlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz