32

520 35 3
                                    

-Gdzie jest Leo?
-Byłem na policji..~przerwałem gdy  patrzała się na mnie złowrogim wzrokiem - jest w poprawczaku za pobicie cie i branie narkotyków...
-Czemu to zrobiłeś?!
~zaczeła drzeć się na mnie i bić mnie pięściami. Zazwyczaj jest silna  więc bym się odsunął ale przez ostatnie sytuacje i to że była w szpitalu w krytycznym stanie, nie była taka jak zawsze. Jej ciosy były delikatne i nie odczuwałem po nich bólu.
-Musiałem skarbie... On jest zły.. Mogłaś umrzeć ...powinnaś mi podziękować.
-Ja go Kocham ty idioto! Tylko go Kocham na tym świecie! Zrozum! Nie kocham cię... Ja cię nienawidze! Niszczysz moje życie ! Wyjdz z tąd! Teraz ! Charlie wyjdz!~zaszkliły mi się oczy gdy zaczeła mówić, obróciłem głowę aby niewidziała mojej twarzy... Gdy skączyła się na mnie drzeć patrzałem w jeden punkt w oddali jakim był dyplom jakiegoś chirurga a po moich policzkach strumienie łez. Ona nawet niewie jak mnie to boli.. Te słowa mnie zabijają... Muszę być silny... dla Jess. Muszę! Otarłem policzki i obróciłem się w jej stronę.
-Charlie... Wyjdz!~głos jej się załamywał. Zamiast wyjść po prostu ją przytuliłem. Jess zaczeła płakać w moją koszulkę. Czułem że zrobiła się mokra i przylega do mojego ciała a Jess przestawała stopniowo płakać.
-Jesteś moim przyjacielem, który okropnie utrudnia mi życie... Ale w końcu jest przyjacielem... ~pocałowała mnie w policzek i jeszcze raz wtuliła w mój tors. Ooo to było słodkie... Ona jest kochana.
-Muszę iść do łazienki... Sama~usmiechneła się do mnie.
*perspektywa Jess*
Wstałam z lekkim bólem głowy poszlam do toalety. Zrobiłam co musiałam i wracałam na salę gdy mój wzrok przykuł wysoki funkcjonariusz policji. Pierwsza myśl: Policja zabierze mnie do poprawczaka. Podeszłam do niego i poczekałam aż skończy gadać z lekarzem i odwrocie się do mnie. Chwilę to trwało.
-Tak?~odwrócił się twarzą do mnie.
-Musi pan mnie zabrać do poprawczaka...~ zdziwił się.
-Dlaczego?~dopytywał a ja kłamałam jak z nut.
-Biorę narkotyki... Ja ćpam! Zrobić e cis złego jutro lub dziś wiec musicie mnie wziasc do poprawczaka bo ćpam i jestem niebezpieczna
-Wydajesz się miłą dziewczyną... Odpuszcze  ci okej?~jakiś miły typek mi się trafił. Oddaliłam się i chciałam wracać do łóżka ale natknełam się na kobietę z jawą w ręku. Wyrwałam jej kubek i wróciłam do policjanta wylewając na niego kawę. Tuż po mnie przyszła ta kobieta naskarżyć że ukradłam jej napój.. Policjant skół mnie i wyprowadzał z szpitala gdy nagle przybiegł Charlie i zaczął pytać co się dzieje.. Nie słuchałwm bo byłam pogłębiona w marzeniach że spotkam Leo... Wsiedlismy do auta i ruszyliśmy wszyscy w droge . Ja, policjant i Charlie. Jak auto zatrzymało się, to wyskoczyłam pierwsza z samochodu i obkręciłam się. Po drugim i szczegółowym rozejrzeniu się stwierdziłam że to nie jest poprawczak...ani komisariat. Zawieźli mnie do psychologa...
Weszłam grzecznie do gabinetu i usiadlam na krześle. Przyszła starsza kobieta i usiadłw na przeciwko mnie.
-Witam... Z czym do mnie przyszłaś?~byłam tak wkużona że nie mogłam nic z siebie wydobyć.
-Może opowiedz coś o sobie?
-Nie mam problemu! Mam tylko depresje bo mój chłopak jest w poprawczaku! A ma dopiero 17 lat! I będzie tam siedział jeszcze dwa lata! Ja nie będę żyła 2 lat bez niego... Rozumiesz?!~poniosło mnie za bardzo...bo stałam nad kobietą i krzyczałam.
-Rozwiążemy twój problem...
-Jak?
-Możemy załatwić że będziesz się z nim widzieć 1 raz w tygodniu pasuje?~ w sumie lepiej to niż wcale.
-Dziękuje... Ale może mi pani wytłumaczyć jak to będzie wyglądać? ~ona uśmiechneła się miło. Miałam nadzieję że po prostu w ten dzień zwolnią go i będę mogła spędzić cały dzień z nim.
-Przykro mi ale tą sprawę musisz obgadać z policjantem...
-Dobrze~wyszłam i wróciłam do auta.
-Wszystko okej?~spytał Charlie. Nie odpowiedziałam mu. Tak olałam go bo miałam inną sprawę do załatwienia.
-Chce teraz jechać spotkać się z moim chłopakiem możemy~ funkcjonariusz policji skinął głowę potwierdzając że możemy. Po dojechaniu na miejsce weszłam z nimi do budynku. Ja z Charlim czekałam przed salą "odwiedzin" więźniów (?).
A pan poszedł załatwić mi widzenie z moim chłopakiem. Chodziłam niespokojnie czekając aż wróci.
-No gdzie on jest...
-Minęła dopiero minuta. Potrzebuje czasu żeby coś załatwić.~spojrzałam na telefon.  Rzeczywiście dopiero minuta.. Usiadlam na ławce i wpatrywałam się w drzwi z nadzieją że za chwile się otworzą. Lecz na próżno. A jak Leo śpi? Przecież jest dopiero 10..
Usłyszałam otwierane drzwi i spostrzegłam tego starszegonode mnie człowieka ,który właśnie miał mi coś załatwić.
-Tak.. możesz wejść do sali ~wskazał drzwi. Wstałam i weszłam. Całe pomieszczenie było białe. Po jednej stroni duże trzy okna a po drugiej stoliki krzesła i szyba. Usiadlam do czwartek stolika i patrzalam co jest za szybą. Takie same pomieszczenie. Po chwili drzwi się otworzyły i wprowadzono Leo. Policja wyszła a Leo usiadł na przeciwko mnie. Czułam jak w  gardle narasta duża góla  i nie mogę nic powiedzieć. Z oczu zaczęły mi płynąc łzy.
-Nie płacz skarbie...~powiedział Leondre przybliżając się do 5 dziurek w szybie.
-Nie chce cie tak widzieć... Przez szybę...
-Przepraszam to moja wina~ zwrócił  głowę w dół.
-Kocham cie Leo pamiętaj... Będę przychodzić do ciebie zawsze kiedy będę miała czas... Bedziemy pisać i gadać przez telefon... Damy rade...
-Też cie kocham... I wiem że damy rade... Przepraszam za twarz...
-To nie twoja wina... Tylko narkotyków... Wybaczyłam już ci..~,uśmiechnełam się do niego.
-Tak...~w tej chwili wszedł policjant.- Muszę iść... ~wstał i wyszedł z pomieszczenia. Będę tęsknić Leo... Wyszłam z sali i wtuliłam się w Charliego.
-Charlie... Ja go kocham a nie mogę go dotknąć... Pomóż mi... Proszę.. ~jęknełam a on mocno mnie przytulił. Zostaliśmy w tym uścisku.
#############################Koniec... Dziękuje wszystkim za przeżycie tej książki ze mną.  ❤❤❤

Porwana ( L.D. Ch.L.)Where stories live. Discover now