31

525 38 3
                                    

-Patrz na mnie jak coś mówisz ~szarpnął mną a ja spojrzałam na niego. Miał rozszerzone źrenice... Brał coś..

-Okej~połozyłam rękę na jego  policzku - Posłuchaj...pogadamy jutro bo dziś nie jesteś sobą...rozumiesz?~patrzałam w te jego piwne oczy.
  -Zgoda...~westchnął głośno- Ale śpie dziś z tobą~warknął i poszedł na górę. Kocham go... Ale jestem strasznie głupia bo pozwalam manipulować mną Charliemu...  Poszlam do górę do Leo a on siedział na łóżku w samych spodenkach.
-Kochanie...~objełam go za szyje a on położył swoje ręce na mojej szyji. Myslałam że się przytulimy lub mnie pomasuje... A on ściskał moją szyje i po chwili podniósł mnie tak że nie czułam nic pod stopami. Przestraszona zaczełam wierzgać (?) nogami.
-Le...o. ..t..t o... p..rz..e.z..drag..~ledwo coś wydukałam.
-Co?! To twoje ostatnie słowa? Ty puszczalska suko!~rozluźnił ucisk.
-Przepraszam! Leo Blagam cie... Puść mnie...~po chwili rzucił mnie na podłogę cała drżałam. Niewiedziałam co zrobić... Był nade mną.. Schylił się i splunał śliną obok mojej twarzy. Kopnął mnie w brzuch tak zamachnął się że przesunełam się o 10 cm i walnełam w szafę z której spadły książki. Każda spadała. A moje ciało powodując coraz większy ból. Po chwili byłam cała zasypana ale mu nadal było mało.. Wyciągnął mnie z tego trzymając na kołnierz koszulki. Posadził mnie na parapecie.
-Przestań proszę...~patrzałam wprost na niego. Był wkużony.
-A ty przestałas? ~ściągnął mi koszulkę.~przestałaś go całować?!~wykrzyczał mi w twarz.
-Nie... Przepraszam...~zaczął całować mnie na szyji. To nie było przyjemne... Odwróciłam głowę w bok. Nie mogłam na niego patrzeć. Po chwili wziął ramiączko i naprężał je a potem puszczał aby uderzyło w ramie.
-Boli?~krzyczał do ucha po czym powtarzał to...
-Przestań Leo!~pocałowałam go namiętnie , mając nadzieje że poczuje to że go kocham. On tylko odsunął się.
-Ja całuje... Ty nie~ mówiąc to walnął mnie w  twarz i mocno popchał. Usłyszałam dźwięk bicia się szyby i już... Spadałam z szybą w dół z drugiego pietra...
***
*perspektywa Charlie'go*
Coś mi kazało wracać do domu Jess. Wróciłem i zobaczyłem wybite okno a ją leżącą w ogrodzie na szkle. Podbieglem bliżej i zauważyłem że była cała pobita. Wyglądała strasznie... Mam nadzieje że nic jej nie będzie.. Naszczescie ma puls i serce w normie. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do szpitala. Potem poszłem na policję i złożyłem zeznania że podejrzewam że Leondre Devries ją pobił. Wróciłem do Jess i usiadłem obok jej łóżka. Była przyczepiona do kroplówki i innych kabelków. Po 2 godzinach obudziła się.  Gdy zobaczyła gdzie jest  że siedze obok od razu spytała:
-Gdzie jest Leo?
+++++++++++++++++++++++++++++No wiec... To jest przed ostatni rozdział tej części :)

Porwana ( L.D. Ch.L.)Where stories live. Discover now