Impreza

2K 162 8
                                    

    Weszliśmy do pomieszczenia, w którym znajdowali się już wszyscy z Avengers. Mieli w rękach kieliszki z szampanem i promienne uśmiechy na twarzy. Skrzywiłem się na ten widok i przymróżyłem oczy. Sprawdzenie ich umysłów tak bardzo kusiło, że zapomniałem o obecności pewnego irytującego robaka.
- Psotniku coś ty taki nie w humorze? Uśmiechnij się.
Midgardczyk zaśmiał się, a ja omało co nie przeróciłem oczami. Musiałem zachować spokój, więc puściłem mimo uszu słowa chłopaka.
- Loki witamy w szeregach T.A.R.C.Z.Y.
Wesoły głos Starka przyprawiał mnie o mdłości, jednak wiedziałem, że podpadnięcie teraz tym pajacom będzie lekkomyślnie i nieodpowiednie.
- Tak, tak. Cieszę się.
Machnąłem ręką i krzywo się uśmiechnąłem. Raczej starałem się. Czułem na sobie wzrok Yony, która stała teraz przy swoim wujku i podnosiła ze stolika dwa kieliszki. Podeszła do mnie i wręczyła mi jeden z nich. Stark włączył muzykę i nie przejmował się więcej mną. Dobrze dla niego, bo nie byłem pewien, do kiedy utrzymam w ryzach swoją wredną naturę. Yona stała obok mnie i starała się zachowywać jakieś pozory ciekawości nowym członkiem grupy. Wiedziałem jednak, że chciałaby ze mną porozmawiać na inne tematy niż udana współpraca w przyszłości. Robak, który stał cały czas obok niej nie ułatwiał kompletnie nic.
- Psotniku może umówić cię z moją kuzynką? Wygląda na mniej więcej twój wiek i w sumie jest nawet sympatyczna.
Chłopak non-stop uśmiechał się i nie przestawał gadać. Miałem go powoli dosyć i to bardzo. Nawet Thor mnie tak nie irytował jak ten Midgardczyk. Kiedy wcześniej wspomniany blondyn pojawił się obok mnie z szerokim uśmiechem, cofnąłem swoje poprzednie słowa. Nikt mnie nie irytuje bardziej niż Thor. Dziewczyna obok chyba wyczuła mój nastrój, ponieważ od razu zajęła rozmową tych dwóch idiotów. Niby była to moja impreza, a czułem się jakbym był tu za karę. Tyle irytujących osób wokół mnie. Tylko jedna osoba z całego tego towarzystwa była normalna.

Jesteś znudzony. Może urwiemy się wcześniej z tego czegoś co mój wujek nazywa imprezą?

Wspaniały pomysł. Zaprawdę jesteś godna bycia moim skarbem.

Widziałem jak dziewczyna rumieni się po czym przewraca oczami, aby zamaskować swoje czerwone policzki.
- Yona...
Odwróciłem głowę w stronę robaka, z którym mam w najbliższym czasie pracować. Zobaczyłem jak chłopak przysuwa się bliżej do różowowłosej i obejmuje ją ramieniem.
- Chciałabyś może ze mną wyjść gdzieś w piątek?
Dziewczyna zmarszczyła brwi i odsunęła się jak najdalej. Zasłoniłem ją własnym ciałem i spojrzałem twardo w oczy Midgardczyka. Jakimś dziwnym sposobem był już pijany. Rozejrzałem się i na stole zobaczyłem puste butelki po różnych trunkach. Jak widać Stark nie oszczędzał na niczym.
- Jesteś pijany, idź sobie. Dobrze ci radzę, jeśli nie chcesz zmienić się w jakiegoś robala, którym i tak jesteś.
Pochyliłem się w jego stronę i uśmiechnąłem się szyderczo. Następnie wyprostowałem się złapałem za rękę Yone i po prostu wyszedłem wraz z dziewczyną z pomieszczenia. Patrzenie na pijanych Midgardczyków nie było zbyt przyjemne, wręcz odwrotnie, budziło we mnie obrzydzenie.
- I co teraz zrobimy? Nie mam ochoty tam wracać. Idziemy do mnie do pokoju?
Odwróciłem się w stronę różowowłosej i uśmiechnąłem się tym razem szczerze i z radością.
- Mam lepszy pomysł.
Przyciągnąłem ją bliżej i przeniosłem nas poza miasto. Odkryłem te wzgórze przez przypadek, kiedy jeszcze planowałem inwazję na Midgard. Teraz wydawało się być najlepszym miejscem na patrzenie w gwiazdy. Odsunąłem się na chwilę i w moich rękach pojawił się koc jak i koszyk z drobnymi przekąskami. Owoce pokrojone w kostkę i czekolada, pasowały  do oglądania nocnego nieba. Rozłożyłem koc i położyłem koszyk obok.
- Pozwolisz, że zaproszę cię na podziwianie gwiazd?
Yona uśmiechnęła się i szybko usiadła na kocu po czym poklepała miejsce obok siebie.
- Miło byłoby oglądać rozgwieżdzone niebo z Psotnikiem.
W głosie dziewczyny wyczułem rozbawienie. Jednak ja niezbyt podzielałem jej nastrój. Nie dlatego, że nie chciałem z nią spędzić czasu na wpatrywaniu się w gwiazdy, ale dlatego, że użyła przezwiska, którym najczęściej posługuje się Stark i teraz ten robak. Kiedy siadałem na kocu, usłyszałem perlisty śmiech różowowłosej. Odwróciłem zaskoczony głowę w jej kierunku. W moich oczach można było dostrzec niezrozumienie. Czyżbym coś zrobił co ją rozbawiło?
- Szkoda, że nie widziałeś swojej miny. Nawet gdybym cię nie znała, wiedziałabym, że przypomniałeś sobie o wujku i o Lee.
Zmarszczyłem brwi nadal nie wiedząc z czego tu się śmiać.
- Wybacz. Już więcej nie nazwę cię Psotnikiem.
Dziewczyna cmoknęła mnie w usta i położyła się skupiając całą swoją uwagę na gwiazdach. Postanowiłem zrobić to samo. W końcu nie codziennie wymyka się z imprezy urządzonej przez Starka i nie ogląda się nocnego nieba wraz z swoim najcenniejszym skarbem.

***
Heyo *macha*  Ogłoszenie parafialne:
Nowe rozdziały będą pojawiać się co dwa tygodnie w piątki. Ten rozdział miał być w piątek, ale się nie wyrobiłam, przepraszam

Mysterious GuestWhere stories live. Discover now