Akceptacja

2.1K 178 11
                                    

   Stałem przed szybą oddzielającą moją cele od reszty pomieszczenia. Czekałem na Starka i Thora. Od wczoraj zastanawiałem się, jak mam powiedzieć im, że się zgadzam. Moja duma nie zniesie otwartości. Musiałem inaczej rozegrać tą rozmowę. Kiedy zobaczyłem, że winda zatrzymuje się na piętrze z moją celą, przełknąłem głośno ślinę. Teraz nie ma już odwrotu ani czasu do namysłu. Ku mojemu zaskoczeniu z windy zamiast Starka i Thora wyszła Yona wraz z Lee. Nie wydawała się zbyt szczęśliwa. Czyżby nie chciała mnie przy sobie? Odwróciła się ode mnie? Nawet jeśli, to kiedy? Niespodziewanie zamiast dziewczyny odezwał się szatyn.
- No Psotniku, będziesz z nami od dzisiaj pracował.
Uniosłem brwi do góry z zaskoczenia, a rzadko kiedy coś mnie zaskakiwało. Śmiech chłopaka skutecznie sprowadził mnie na ziemię. Czyżby Stark zignorował moje zdanie i od razu przypisał do grupy dziewczyny?  Nie przeszkadzało mi to, ale mógłby spytać się mnie o zdanie. W tym momencie poczułem się urażony.
- Skoro muszę.
Udałem obojętność, pomimo , że cieszyłem się z wolności jaką mi dano.  Ta paskudna cela zbyt długo psuła mi nastrój. Yona podeszła do panelu sterującego moją celą i wpisała ciąg cyfr, które stanowiły klucz do mojej wolności. Po karcącym spojrzeniu zrozumiałem, że mam być grzeczny. Uśmiechnąłem się tylko i wyszedłem. To miłe, że ktoś się o mnie martwił.
- Psotniku, jakie to uczucie być bogiem?
Różowowłosa podeszła do chłopaka i walnęła go otwartą ręką w tył głowy.
- Mówiłam ci, że masz nie zadawać głupich pytań!
- One nie są głupie!
Wyczułem irytację w głosie Yony. Jeśli dotrwam do pierwszej misji, to będzie cud.
- Jesteś nieśmiertelny?
Kiedy usłyszałem kolejne beznadziejne pytanie szatyna, ledwo poswtrzymałem swoje rozbawienie. Ten chłopak coraz bardziej mnie bawił. Jego niewyparzony język jak i brak pokory były zabawne.
- Oczywiście, że tak. Jestem w końcu bogiem.
- Trochę kiepsko, nie? Jeśli zakochałbyś się w kimś z Ziemii to długo nie byłbyś szczęśliwy.
Przystanąłem i wpatrywałem się w niebieskie oczy chłopaka. Wydawało mi się, że przez moment dostrzegłem błysk czegoś niebezpiecznego. Jeśli był to szpieg Odyna, od razu mogłem pożegnać się z bezpieczeństwem. Musiałem być cały czas czujny.
- Nie zakochałbym się w Midgardzkiej kobiecie.
Ruszyłem dalej przed siebie nie zważając na protesty szatyna, że to może się zmienić. Razem weszliśmy do windy. Drzwi zatrzasnęły się i maszyna ruszyła do góry. Uspokoiłem oddech i postanowiłem trochę porozmawiać z dziewczyną.

<Ten chłopak nie ma za grosz wyczucia.>

  ~Wybacz mu. Jest po prostu głupi.~

<Głupcy widocznie lubią mnie drażnić.>

     ~Nie przeszadzaj.~

Mogłem wyczuć, że dziewczyna śmieje się. Uwielbiałem, kiedy to robiła. Była wtedy inna. Bardziej ciepła.

<Nie przesądzam, stwierdzam tylko fakty. Poza tym ten chłopak, wie coś czego nie powinnien. Czuję to. Będą kłopoty.>

   ~Kłopoty? Jakie? ~

<Tego jeszcze nie wiem, ale się dowiem.>

Noszą rozmowę przerwały pytania chłopaka. Cofamy to co wcześniej mówiłem. Jeśli przetrwam do wyjścia z windy to będzie cud.
- Miałeś kiedyś jakaś dziewczynę?
Spojrzałem na niego kątem oka. Moje spojrzenie było lodowate, mimo to chłopak nie odwrócił głowy, nawet nie przestał się uśmiechać. Dziwny z niego midgardczyk, to muszę przyznać.
- Czy ja ci wyglądam na kogoś kto bawi się w miłość?
Spojrzałem od razu na Yone. Jednak w jej oczach zamiast złości zobaczyłem rozbawienie. Jak się domyślam musiała świetnie się bawić, widząc mnie na ,,przesłuchaniu" prowadzonym przez chłopaka.
- Jesteś dość przystojny, więc się pytam. Pewnie był z ciebie niezły podrywacz, co?
Dotknąłem ręką nasady nosa i zmarszczyłem brwi. Ten dzieciak działał mi już na nerwy. Nie mogłem dłużej powstrzymać narastającej we mnie z każdym jego pytaniem irytacji.
- Czy mógłbyś skończyć z tymi pytaniami?
-  Czyli nie miałeś nikogo? To dlatego jesteś taki zgorzkniały?
Wywróciłem oczami i założyłem ręce na klatce piersiowej po czym odwróciłem się tyłem do natręta.
- Nie uciekniesz przed prawdą. Przyznaj się ile lat jesteś już samotny?
Odwróciłem się w stronę chłopaka i wykrzywiłem twarz z kpiącym uśmieszku nachylając się do niego.
- A ty ile lat zniesiesz bez języka?
Oczy sztayna wyrażały oburzenie. Zadowolony z ciszy jaka nastała wyprostowałem się.

~Nadal czekam na twoją odpowiedź.~

<Jaką?>

~Ile lat byłeś samotny? ~

<Całe moje życie. Dopóki nie spotkałem osoby, która widzi we mnie więcej niż inni. >

Mój wyraz twarzy trochę złagodniał. W końcu mogłem się do tego przyznać. Do życia w samotności, bez zrozumienia, wiecznie oceniany z góry. Takie było moje życie, ale to było zanim poznałem najwspanialszą dziewczynę we wszechświecie.

***

Ten rozdział zapowiada ostatni arc (?), tak to nazwę ^^ zbliżamy się wielkimi krokami Ku końcowi

Mysterious GuestWhere stories live. Discover now