Szkoła cz.2

4.2K 330 15
                                    

Loki pov 

        Ta lekcja była taknudna, że aż zacząłem robić psikusy nauczycielowi. Oczywiście nie wiedział ktoje robi, więc jego irytacja poprawiała mi humor. Kątem oka nadal pilnowałemYony. Nie podobało mi się to, że rozmawiała z tym pół mózgiem. W dodatku niemogłem czytać jej w myślach, bo skutecznie myślała o czymś błahym, abym niedostrzegł jej prawdziwych myśli. To w ogóle tak się dało? Znaczy było tomożliwe, ale żeby taka dziewczyna jak ona umiała już to zrobić? Coraz bardziejzakochiwałem się w czarnowłosej. Moje myśli przerwała blondynka, którasiedziała obok mnie. Podsunęła mi jakąś kartkę i zarumieniona odwróciła wzrok.Otworzyłem ten liścik i zacząłem czytać. Ci Mitgarczycy robią się corazśmieszniejsi. Co to w ogóle ma znaczyć? ,, Co robisz po szkole?" Czyta Mitgardzka kobieta próbowała się ze mną umówić? Niedoczekanie jej. Przecieżjedyną osobą jaką tolerowałem była zielonooka. Jak by tu jej odpisać? Jeślinapisze to co myślę, to mogę zapomnieć o względnym traktowaniu ze stronydziewczyn, a to oznacza zapewne strojenie fochów przez Yonę. Jedyną opcją jestgrzeczna odmowa, chociaż to nie w moim stylu, ale trudno. Wziąłem długopis doręki i napisałem, że jestem zajęty przez najbliższy miesiąc. Dopisałem, żepracuję. Złożyłem kartkę i tak, aby nauczyciel nie zauważył, co i tak mnie nieobchodziło, podsunąłem ją blondynce. Nie czekałem na jej reakcję. Z tej nudnej lekcji wybawił mnie dzwonek. Możliwe,  że przez przypadek przestawiłem zegar o dziesięć minut do przodu. Wstałem, zabrałem zieloną torbę i wyszedłem na korytarz. Oparłem się o szafkę i czekałem na dziewczynę. Przyszła dopiero po minucie, niestety nie sama. Wraz z nią szedł ten mięśniak z klasy. Nie powiem denerwowało mnie to. Szkoda, że mój plan zawładnięcia światem nie wypalił. Gdyby jednak się powiódł, mógłbym go zabić i nic wielkiego by się nie stało. Niestety teraz byłem pod specjalną opieką T.A.R.C.Z.Y. Jeśli zabiłbym kogoś, ta śmieszna organizacja automatycznie  wysłałaby mnie do Azgardu, gdzie trafiłbym do celi gorszej niż najgorsze wyobrażenia. W dodatku nie mógłbym widywać Yony. Zacisnąłem tylko pięści i czekałem na dalszy rozwój akcji. Dziewczyna zbliżyła się do swojej szafki i posłała w moim kierunku uśmiech połączony z przepraszającym spojrzeniem.    

-Przepraszam, że tak późno przyszłam, ale David chciał abym wraz z nim zwiedziła szkołę. 

Czy ja się przesłyszałem? David? Tak bardzo się z nim spoufala? Przecież ona widziała szkołę. Mówiła mi o tym. Spojrzałem sceptycznie na ,,Davida" i prychnąłem. Co on ma takiego w sobie? Przecież to góra mięcha i nic po za tym. Nie ma ambicji, jest zerem. Więc dlaczego Yona z nim rozmawia? Nie rozumiem tego. Czułem się sfrustrowany. Odepchnąłem się od szafki i ruszyłem pod kolejną salę, w której miały odbyć się lekcję. Chcę jak najszybciej zakończyć ten dzień. 

-Miłej zabawy z Davidem.

Powiedziałem to dość przesłodzonym głosem. Spojrzałem z pogardą na mięśniaka i przeszedłem obok niego. 

- Lo-chan czekaj. 

Czarnowłosa złapała mnie za rękę i pociągnęła w nieznaną mi stronę. Zatrzymaliśmy się dopiero, kiedy dotarliśmy do jakichś drzwi. Jak się okazało był to schowek woźnego. Weszliśmy tam niezauważeni. Zielonooka zapaliła światło, zaplotła ręce na klatce  i spojrzała na mnie groźnie.

-Co to miało być? Nie potrzebuje scen zazdrości w szkole. 

Otworzyłem szerzej oczy ze zdziwienia. Szybko jednak przybrałem swoją maskę obojętności. Nie chciałem okazywać żadnych emocji. Tym bardziej, że Yona postanowiła wyładować na mnie swoją złość.

- Nie rozumiem o co ci chodzi. 

Dziewczyna prychnęła po czym oparła swoje ręce na biodra. Jej postawa była, aż nazbyt mi znana. Kolejna osoba zawiodła  się na mnie. No cóż ,taki jestem. 

- Wiem, że zdajesz sobie świetnie sprawę z tego co robisz. Nie jestem głupia. Nie myśl sobie, że tego nie widzę. Zrozum, że nie obchodzi mnie to co wyprawiałeś w Nowym Yorku wcześniej. Pozwól mi odkryć cie na nowo, z tej lepszej strony. Jednak to się nie uda, jeśli będziesz robił mi sceny zazdrości. 

Tym razem moja maska obojętności na nic się nie zdała. Stałem w osłupieniu, przyglądając się zielonym oczom, tak bardzo podobnym w tej chwili do moich. Poczułem jak ktoś przytula mnie i chowa swoją głowę w zagłębieniu mojej szyi. Dopiero po kilku sekundach dociera do mnie, że to Yona. Tak bardzo zszokowały mnie jej słowa, że nie potrafiłem nic powiedzieć. 

- Więc jak? Pozwolisz mi odkryć cię na nowo? Bez wcześniejszych wydarzeń? 

Skinąłem głową, bo nie wierzyłem w to, że zdołam coś z siebie wykrztusić. Ona była drugą osobą, która nie zważała na to co robiłem. Oprócz czarnowłosej jedynie Frigga akceptowała mnie takim jakim byłem. Czy ja mięknę? Niewykluczone. Ona ma takie podejście jak moja przybrana matka. Czy to dobrze? Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie. Zamknąłem oczy i pozwoliłem, aby delikatne ciało dziewczyny tuliło się do mnie. To jakiś obłęd. Czemu czułem się bezpiecznie? Przecież powinienem chcieć zawładnąć nią, uciec z jej pomocą i ją porzucić. Więc czemu chcę ją chronić? Nie potrafię już trzeźwo myśleć. To wszystko jest dla mnie nowe. Podjąłem już decyzję. Nie pozwolę, aby coś się jej stało, jednak nie będę siedział z założonymi rękami. Postanowione zacznę dogadywać się z narcyzem, to może pozwoli mi opuścić, już legalnie, cele. Jakoś na niego wpłynę. Obiecuję. 

Mysterious GuestWhere stories live. Discover now