Loki w Avengers?

2.3K 204 20
                                    

          Loki pov.

     Już od godziny patrzyłem na śpiącą Yone. Dzisiaj miała swoją pierwszą misję i wykonała ją, z czego byłem dumny. Chociaż wydarzenie z glutem można było pominąć. Pocałowałem ją delikatnie w czoło i teleportowałem się do swojej celi. Dochodziła godzina dwudziesta trzecia, więc za chwilę powinien pojawić się Stark wraz z Thorem na codziennej kontroli. Usiadłem na podłodze i oparłem się o ścianę. Przymknąłem oczy i uwolniłem swoje myśli. Wędrowały one do pewnej zadziornej dziewczyny, dla której mogłem zrobić wszystko. Przynajmniej taką miałem nadzieję. Była dla mnie odskocznią od codzienności i problemów jakie mi towarzyszyły od początku istnienia. Mogłem śmiało stwierdzić, że jestem zakochany. Jednak czy to dobrze? Czy to wszystko powinno iść tak szybko i w takim kierunku? Minął miesiąc odkąd wyczułem jej obecność w Stark Tower. Do tej pory wydarzyło się tyle rzeczy. Fakt, że teraz Yona należy do T.A.R.C.Z.Y. nie ułatwiał sprawy. Westchnąłem i przymknąłem oczy. Nagle usłyszałem rozsuwanie drzwi. Nie miałem ochoty na widzenie Starka i Thora. Nie dzisiaj i nie teraz.
- Witaj Jelonku. Mamy dla ciebie wspaniałą wiadomość.
Uniosłem wzrok na zadawaloną twarz bruneta. Przeczuwałem najgorszego. To, że mnie przeniosą wydawało mi się najprawdopodobniejszą opcją.
- Zamieniam się w słuch.
Podparłem głowę ręka i wpatrywałem się z zainteresowaniem w brata i jego kolegę.
- Po dość burzliwych dyskusjach uznaliśmy, że wstąpisz do Avengers, aby odpokutować swoje grzechy.
- Bracie to jest bardzo dobre rozwiązanie.
Usmiechnąłem się i wstałem z podłogi. Niech wiedzą, że nie jestem gorszy od nich. Ba , ja jestem od wszystkich lepszy.
- Brzmi interesująco, ale nie rozumiem na jakich warunkach mam do was wstąpić.
W pomieszczeniu zapadła krępująca cisza. Wpatrywałem się z wyższością w stojących przede mną superbohaterów. Naprawdę byłem ciekawy ich propozycji. Ucieszyłbym się jeśli będę mógł stąd wyjść.
- Będziesz jednym z nas, czy to nie oczywiste? Innego powodu nie widzę, bracie.
Przewróciłem oczami i starałem się stłumić jakiś złośliwy komentarz. Byłem zrozpaczony inteligencją Thora, a raczej jej brakiem. Dlaczego ja go w ogóle jeszcze słuchałem?
- Mój blond kolega miał na myśli, że będziesz odgrywał taką samą rolę jak reszta członków Avengers, ale w inny sposób niż my. Będziesz pracował w ukryciu. Zbierał informację i przede wszystkim chronił Yone na misjach. Zaśmiałem się cierpko i poukładałem w całość wszystkie fakty. Jak gniłem tutaj trzy lata, oni mieli ubaw po pachy. Jak wprowadziła się zielonooka, zaczęli przejmować się nią, co oznaczało dla mnie więcej luzu. Jednak dziewczyna została przyjęta do T.A.R.C.Z.Y. Co równało się z poświęceniem życia, w przypadkach kryzysowych. Dlatego ten bezczelny człowiek zwany również Starkiem przyszedł i zaproponował mi, abym został prywatnym ochroniarzem Yony. Co prawda mi to w stu procentach odpowiadało. Nie musiałbym uciekać do Asgardu, gdzie czekał na mnie wkurzony Odyn. Również nie musiałem włóczyć się po Mitgardzie sam. Ta praca była idealna. Jednak nie mogłem tego rozegrać jakbym poddał się ich woli. To na pewno nie jest moim celem.
- Chcesz, abym został strażnikiem dziewczyny ?
Brunet skinął głową.
- Jeśli już to tak uprościłeś.
- Zastanowię się.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się głos Jarvisa.
- Sir. panienka Yona informuje, że nie zdążył pan wysłać pannie Pots prezentu urodzinowego.
Widziałem jak Stark głośno wzdycha i wychodzi z pomieszczenia. Został jeszcze tylko Thor. Jednak jego spławić było łatwiej, chyba. W końcu nie wiadomo co może mu strzelić do tego pustego łba.
- Bracie nie mogę patrzeć jak się pogrążasz. Przyjmij naszą propozycję i wyjdź z mroku, którym się otaczasz.
Po raz drugi przewróciłem oczami i zastanawiałem się czy przypadkiem blondyn nie był upośledzony w jakiś sposób. Już dawno postanowiłem wyjść z ciemności, aby nie wciągnąć do niej Yony. Wszystko co robiłem opierałem na dobru dziewczyny. Moje decyzje oparte na jej szczęściu nie odbijały mi się, wręcz przeciwnie. Sam czerpałem z tego jakąś cząstkę ciepła.
- Lepiej wróć na górę do swoich przyjaciół.
Zrezygnowany Thor odwrócił się i za moją radą udał się na piętra wyżej. Kiedy zniknął za drzwiami windy, odetchnąłem z ulgą. Mogłem w spokoju posiedzieć i pomyśleć. Wizja spędzania czasu z różowowłosą coraz bardziej mi się podobała. Jedynym minusem byli Avengers. Jednak do nich jakoś można przywyknąć. Przynajmniej w stopniu minimalnym. Jeśli tego wymagali to mogłem ich tolerować przez pięć minut raz w tygodniu. Postanowione. Kiedy następnym razem przyjdą mnie skontrolować, ja przyjmę ich propozycję.

****

Szczęśliwego Nowego Roku!!!!
Na przywitanie go daje wam nowy rozdział ^^ mam nadzieję, że będą one szybciej w 2017 xD

Mysterious GuestWhere stories live. Discover now