31

511 61 11
                                    

Deadshot POV

Kilkunastu metrowa rezydencja robiła na mnie nie małe wrażenie. I pomyśleć, że po części należała ona do tej uroczej wariatki, za którą niesamowicie tęskniłem. Harley była osobą, która nawet w najtrudniejszych momentach, potrafiła wywołać uśmiech na ustach. Cholernie się zżyłem z tą dziewczyną, mimo, że minęło naprawdę niewiele czasu. Martwiłem się o nią przez ten cały czas, gdy była z Joker' em. Wszyscy wiedzą do czego ten facet jest zdolny.

- Rozgościcie się. - zaczął zielonowłosy schodząc po wysokich białych schodach. - Harley jeszcze nie wstała, ale jak się obudzi jestem pewny, że was oprowadzi i pokaże wam pokoje. Teraz natomiast mój drogi przyjaciel, John przyniesie jakieś czyste ubrania i pokaże wam gdzie jest łazienka. Nie chcę tu żadnego syfu, zrozumiane? - spytał Joker stając kilka metrów od nas. Ręką wskazał jakiegoś faceta stojącego przy windzie.

 - Oczywiście szefie, powiesz mi łaskawie gdzie jest moja dziewczyna? - spytał Rick z szerokim uśmiechem, na co Pan J odpowiedział mu tym samym. Był przerażający.   

- Pierwsze piętro, ósme drzwi po prawej. - odparł zielonowłosy, na co Rick bez zbędnych słów zaczął kierować się w kierunku schodów. Minął Joker' a, po czym zniknął za ścianą.

- Słuchaj, nie wiem jak oni, ale ja z chęcią przyjmę propozycję prysznicu, także jak z tymi ubraniami? - spytałem próbując rozluźnić atmosferę, na co John podszedł i chwycił mnie za ramię. Po chwili poczułem jak wysoki łysy facet pcha mnie w stronę jakiegoś korytarza. Wepchnął mnie do pomieszczenia, które okazało się być łazienką. Nareszcie. Chwila prywatności.

Harley POV

Moje wspaniałe sny przerwało lekkie szturchanie w ramię. Niechętnie otworzyłam oczy. Jednak ten widok totalnie wynagrodził mi pobudkę.

- Deadshot! - krzyknęłam niezwykle uradowana i rzuciłam się na mężczyznę. Nawet nie zorientowałam się, że spadliśmy z łóżka. Ani, że jestem w samej bieliźnie. Lekko speszona odsunęłam się od mojego przyjaciela i pomogłam mu wstać. - Ściąłeś brodę? - zdziwiłam się z lekkim uśmiechem. Wyglądał naprawdę cudownie.

- Mam nadzieję, że Joker się nie obrazi. - odparł Floyd wzruszając lekko ramionami.

- Dlaczego miałby? - spytałam zupełnie nie rozumiejąc. Co ma mój Puddin do brody Deadshot' a.  

- Pożyczyłem jego maszynkę. - wyjaśnił puszczając mi oczko, na co się zaśmiałam. Nikt nie miał pojęcia jak bardzo się cieszę, że go widzę.  

- Założę się, że nie dożyjesz do śniadania. - poinformowałam udając zupełnie poważną, jednak chłopak się lekko uśmiechnął.

- Niesamowicie wyglądasz. - stwierdził lustrując mnie od góry do dołu. Uderzyłam go żartobliwie w ramię i natychmiast zakryłam się kołdrą. - Tylko to... - mruknął dotykając ręką mojego sinego policzka. Tak, siniak, który dostałam od Joker' a, goił się wyjątkowo ciężko. 

 - Potknęłam się. - powiedziałam wyprzedzając jego kolejne pytanie. Brunet kiwnął głową.

- Tak skarbie, a ja nauczyłem się latać. - odparł, a w moich oczach zaświeciły się na moment iskierki.

- No coś ty? Jak? - spytałam otwierając szeroko oczy, jednak Harleen szybko dała o sobie znać. On nie mówi poważnie, idiotko. Na ustach Deadshota pojawił się już szeroki uśmiech. - Ej, nie żartuj tak. - ostrzegłam udając oburzoną, na co on założył ręce na klatkę piersiową. - Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale nie jestem sam. Reszta czeka na dole. - poinformował na co pisnęłam ze szczęścia.

Harleen Quinzel and Mr. JWhere stories live. Discover now