22

592 68 19
                                    

Harley POV

Tak. To było beznadziejnie bolesne. Ale obiecał, że następnym razem będzie lepiej. Będę widziała co mnie czeka i tym samym będę gotowa na więcej. Więcej krwi. Więcej bólu. Więcej tego całego gówna.

Leżałam nieprzytomna przez kilka godzin we własnej kałuży krwi. Nadal przywiązana do łóżka. Nadal naga. Nadal upokorzona. Nie tak wyobrażałam sobie mój pierwszy raz. Miało być pięknie. Bezboleśnie. A ja tu prawie skonałam z cierpienia. Nie chciałam tego. Nie chciałam dla siebie takiego życia.

Do pomieszczenia wszedł Joker. Nożem rozciął sznurki i wziął mnie na ręce.

- Wybacz. Nie chciałem. W chwili, kiedy zaczęłaś mnie dotykać coś we mnie wstąpiło. Coś co kazało mi cię skrzywdzić. - powiedział nachylając się nad moim uchem.

- Też tak mam. - mruknęłam ledwo słyszalnie w jego klatkę piersiową. - Coś mi każe cie kochać, szanować i tolerować to co robisz. Jednak to co we mnie pozostało nienawidzi cię. Każe mi odejść. Jakaś część mnie chce żebyś mnie traktował tak jak na to zasługuje. - dodałam, na co on przyłożył usta do mojej głowy.

- To szaleństwo miesza nam w głowach. Ta przeklęta miłość, o ile można to tak nazwać. I we mnie i w tobie siedzi ktoś jeszcze. Dwa zupełnie inne charaktery. - powiedział i pocałował mnie w głowę. To faktycznie było chore. To co się z nami działo. We mnie siedziała Harleen. A w nim ktoś kogo imienia nie znam i raczej nigdy nie poznam. Pewne jest to, że ten ktoś jest dobry i uczciwy zupełnie jak doktor Quinzel. Oni oboje pragną miłości, natomiast ja i Joker chcemy szaleństwa, które z czasem zabije nas oboje.

3 dni później...

Jak codzień po śniadaniu usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Od trzech dni w wiadomościach ciągle mówili o tym samym.

"Nadal nie jest pewne kto stoi za obrabowaniem sejfu i zamordowaniem Kevin' a Preston' a, właściciela sieci sklepów odzieżowych w całym mieście. Podejrzenia jednak padają na Joker' a i jego nową partnerkę, a mianowicie byłą psychiatrę w Arkham Asylum - Harleen Quinzel. Kobieta jest również podejrzana o pomoc w ucieczce Joker' owi i reszcie więźniów ze szpitala, który przypominamy, jakiś czas temu został doszczętnie zniszczony. Jedyną osobą, której udało się przeżyć była właśnie Quinzel. Nowością jest jednak to że wczoraj w Gotham pojawiła się rodzina i przyjaciele dziewczyny, którzy chcą ją nakłonić do powrotu i wydania kryjówki Joker' a. Policja wtedy ma się zastanowić nad skróceniem wyroku. Posłuchajmy tego co mają jej do przekazania. "

Wstałam szybko z kanapy i klęknęłam tuż przed ekranem telewizora. Muszę sobie przypomnieć jak wyglądają i jak brzmi ich głos.
W tej chwili byłam niezmiernie szczęśliwa, że Joker' a nie ma w domu. Nie dopuścił by mnie do zobaczenia rodziny.

Na ekranie pojawiła się grupka ludzi, których wogóle nie kojarzyłam. Tylko jeden mężczyzna. Wiedziałam kim on jest. Doskonale wiedziałam. To Ian. Również tam był. Po chwili na ekranie pokazała się sama kobieta. Miała jasne włosy i oczy tego samego koloru co ja.

" Harleen, kochanie...  jeśli to oglądasz wiedz, że  bardzo za tobą tęsknimy. Nie wiem dlaczego zrobiłaś te wszytkie złe rzeczy, ale napewno nie z własnej woli. Ten drań cię wykorzystuje. Chcę ci nas odebrać. On chce żebyś o nas zapomniała. Martwię się o ciebie i proszę żebyś do nas wróciła. Ucieknij przed nim jak tylko nadarzy się okazja. Kocham cię. " powiedziała kobieta, a ja poczułam jak robi mi się potwornie smutno. To musiała być moja mama. Jestem pewna, że to co mówiła było prawdą. Naprawdę tęskni i chce żebym wróciła. Tylko, że ja nie mogę.

Kolejną osobą, która pojawiła się na ekranie była młoda kobieta o krótkich kręconych włosach.

" Mam nadzieję, że to oglądasz Harleen. Chcę, żebyś wiedziała, że opiekuje się twoim mieszkaniem. Brakuje mi Ciebie jako sąsiadki, ale też przyjaciółki. Liczę, że zrobisz to co uważasz za rozsądne i wrócisz do nas. " poinformowała gestykulując przy tym rękami. Cassie. Mieszkała naprzeciwko mnie razem ze swoim synkiem i narzeczonym. Była wspaniałą przyjaciółką.

I naprawdę nie chciałabyś jej znów zobaczyćHarleen? Spytałam jak gdyby sama siebie.

Następnie pojawił się Ian. Jego oczy były zmęczone i zapuchnięte. Wyglądał jakby nie spał od kilku dni. Być może tak było.

" Harleen, ufam ci. Jestem pewny, że to tylko głupie nie porozumienie. Pamiętaj, że nie spocznę dopóki cię nie odnajdę. Wątpię, żeby ten morderca pozwolił ci to obejrzeć, mimo to mam nadzieję, że wiesz jaka jesteś dla mnie ważna. Wiesz, jak bardzo Cię kocham. " z jego spojrzenia, można było wyczytać, że mówi zupełnie szczerze. Kochał mnie, a ja tak po prostu go skreśliłam. Ich wszystkich. Wybrałam zielonowłosego. Wybrałam Joker' a.

Możesz jeszcze uciec, kochana. - usłyszałam swój dawny, mniej piskliwy głos. Głos doktor Harleen Quinzel. Rozsądnej i opanowanej kobiety. Nagle w mojej głowie zaczęło huczeć. Każdy mówił co innego. Każdy wypominał moje błędy. Każdy chciał mnie zniszczyć. Coś chciało mi za wszelką cenę przypomnieć o przeszłości.

"Zeszłej nocy złapaliśmy bardzo groźnego przestępcę."
"Nie boisz się?"
"Intrygujesz mnie Harley."
" Od dzisiaj będziesz wspaniałą Harley Quinn, a poza tym kojarzy mi się z Arlekinem."
"Słonko uważaj na siebie, nawet u nas w Chicago jest głośno o tym mordercy."
"Jest wściekły i przerażony, powiedział, że jak pani nie przyjdzie zabije wszystkich a na końcu siebie." "Oni nie chcą mi pomóc!"
"Bez ciebie jestem nikim." 
"Proszę nie pozwól im mnie zabić." 
"On chce żebyś o nas zapomniała."
"Nie chcę żebyś żałowała tego co dla mnie poświęciłaś."
"Ucieknij przed nim jak tylko nadarzy się okazja." "Odejść. Chciałabyś odejść?"
"Chcesz, żebym czuła się winna, ale to ty postanowiłeś mnie zostawić. "
"Mnie się nie kocha. Ja jestem tylko stanem umysłu. "
" Wiesz, jak bardzo Cię kocham. "

Urywki wspomnień. Myśli. Wydarzenia. Nagle wróciły i to ze zdwojoną siłą uderzając w najczulsze miejsca. Pokazywały to co straciłam i co zyskałam. Kazały tylko wybrać. Dobro lub zło. Rodzina, przyjaciele i kochający mężczyzna czy zagubiony i wiecznie uśmiechnięty chłopiec. Życie normalnej dziewczyny czy królowej u boku wariata.

On cię nie kocha. W końcu i tak mu się znudzisz.

Nie możesz odejść. On żyje tylko dla tych chwil z tobą.

Jeśli uciekniesz zrobisz coś dobrego dla was obojga. Uratujesz go przed śmiercią z rąk jego własnego szaleństwa i siebie przed nim.

Wstałam z ziemi. Rozejrzałam się upewniając, że nie ma go nigdzie w pobliżu i podeszłam do windy. Już miałam nacisnąć przycisk, kiedy drzwi się otworzyły.

Stał za nimi Joker trzymając za ramię jakiegoś człowieka. Miał na głowie czarny worek, ale po budowie ciała poznałam, że to mężczyzna.

- Mam dla ciebie niespodziankę. - mruknął i pchnął człowieka w moją stronę. - Nasz nowy współlokator. - powiedział śmiejąc się w niebogłosy. Spojrzałam na niego zdziwiona. Nie miałam pojęcia kto to, ani o co chodzi. - Zdejmij mu z głowy worek i rozwiąż mu ręce. Radzę zacząć od tego drugiego. - powiedział i wyciągnął rękę trzymając w niej nóż. Przyglądał się uważnie moim ruchom. Wzięłam od niego ostry przdmiot i tak jak kazał rozcięłam nim sznurki. Następnie zaczęłam powoli zdejmować worek z głowy mężczyzny.
Z każdym centymetrem, który coraz bardziej odsłaniał jego twarz mój oddech przyspieszał. W końcu poczułam jak całe powietrze ze mnie ulatuje.

- Ian. - jęknęłam czując jak łzy cisną mi się do oczu.

Hejka! Dziękuje za wszystkie gwiazdki i komentarze... bardzo to doceniam. 😘😘 Tak w ogóle to czekam na waszą opinię na temat dzisiejszego rozdziału 😊😊 Pozdrawiam i do następnego 💕💕

Harleen Quinzel and Mr. JNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ