17

635 81 10
                                    

Harley POV

Od czterech dni znowu mieszkałam w swoim mieszkaniu. Zgodnie z przepuszczeniami Ian' a policja podejrzewała mnie o pomoc Joker' owi w ucieczce. Na szczęście mój nowy "chłopak" pomógł mi w wyjaśnieniu tego całego nieporozumienia. Gdyby tylko znał prawdę...

Od naszego ostatniego spotkania Puddin nie dawał żadnych oznak życia. Żadnych morderstw, żadnych kradzieży zupełnie nic.
Myślałam, że w jakiś sposób mnie jednak kocha. Stop. Kocha to za dużo powiedziane. Myślałam, że choć trochę mu na mnie zależy. Jednak ja się tak łatwo nie poddam. Zbyt dużo poświęciłam, żeby ten dupek mnie teraz wystawił. Nie może tak po prostu o mnie zapomnieć. Znajdę go.

- Kochanie, pomyślałam, że moglibyśmy dzisiaj pojechać do twojego mieszkania. - zaporopowałam z szerokim uśmiechem. Musiałam zmienić otoczenie choć na chwilę.

- Skoro chcesz. - mruknął i pocałował mnie lekko w policzek. Zgodnie z moją prośbą zaraz po obiedzie wsiedliśmy do samochodu chłopaka i pojechaliśmy do jego domu. W środku panowała naprawdę przytulna atmosfera. Ian mieszkał na uboczu. Nie w samym centrum, tak jak większość ludzi. Było tam naprawdę przytulnie. Spędziliśmy u niego kilka godzin. Zjedliśmy kolację i obejrzeliśmy film.

- Ian, nie będziesz miał nic przeciwko jeśli, pójdę się przewietrzyć? - spytałam uprzejmie, na co on się uśmiechnął.

- Nie ma sprawy, tylko nie oddalaj się zbytnio. Wieczorami kręcą się tu dosyć dziwne osoby. - ostrzegł, na co kiwnęłam lekko w głową. Na pewno nie tak dziwne jak Joker, a z nim się dosyć blisko zetknęłam. Założyłam buty i narzuciłam na siebie kurtkę. Ruszyłam w kierunku przeciwnym od miasta. Ruch był tutaj naprawdę bardzo mały. Raz na jakiś czas minął mnie samochód. Po kilkunastu minutach drogi, postanowiłam zawrócić. Wtedy moim oczom ukazało się fioletowe Lamborghini.
Serce jakby się na moment zatrzymało, a nogi zrobiły jak z waty. 

- Joker. - jęknęłam, na co ten wysiadł z samochodu i rozłożył ramiona.

- Witaj, doktor Quinzel. - mruknął z uśmiechem i stanął ze mną twarzą w twarz. - Widzę, że u ciebie wszystko w porządku. Tak w ogóle to twój chłopak zaczyna się o ciebie niepokoić, więc lepiej wracaj. - dodał dotykając ręką mojego policzka.

- Nie możesz mnie tak traktować. - warknęłam mu prosto w twarz.

- Jak? - spytał zdziwiony i podniósł ręce w geście obronnym. Zrobił krok do tyłu.

- Chcesz, żebym czuła się winna, ale to ty postanowiłeś mnie zostawić. - powiedziałam czując łzy napływające do oczu.

- Kochanie, zrobiłem to dla twojego dobra. - zapewnił starając się mnie przekonać do tego, że ma rację. Jednak dla mnie to było chore. Wyrzucając mnie z samolotu chciał mojego dobra. Postrzelając mnie chciał mojego dobra.

- Zrobiłam wszystko. Przeszłam każdy twój test. Spełniłam każdą zachciankę. Poświęciłam swoje życie. Pokochałam cię. - załkałam dając upust łzom. Czułam się tak potwornie. Na chwilę zniknęła gdzieś odważna i pewna siebie Harley Quinn i wróciła wrażliwa Harleen Quinzel.

- Mnie się nie kocha. Ja jestem tylko stanem umysłu. Nie powinno do tego wszystkiego dojść. - wytłumaczył odwracając się. Zaczął kierować się w stronę swojego samochodu jednak nie pozwoliłam mu znowu odejść.

- Joker. - powiedziałam łapiąc go za rękę. - Pomogłam ci uciec z Arkham. Skoczyłam do chemikaliów, żeby stać się taka jak ty. Uratowałam ci życie, zabijając człowieka. Udowodniłam, że Cię kocham. Pogódź się z tym. - stwierdziłam niepewnie czując jak łzy spływają mi po policzkach. Nie mogłam tego powstrzymać. Nie mogłam opanować tego co w tym momencie czułam.

- Nie zostawiłem Cię w Arkham. Wtedy w chemikaliach, chciałem się ciebie pozbyć, ale jednak nie pozwoliłem ci utonąć. Zabiłaś tego człowieka, w obawie, że po zabiciu mnie zajmie się tobą. Pokazałem ci jak wyglądam naprawdę.  Boże. Harley, nie zabiłem cię. - zaczął wyliczać i ku mojemu zdziwieniu nie był rozbawiony. Wyglądał całkiem poważnie. Sam nie był w stanie uwierzyć w to co mówi. Odsunął ode mnie swoją dłoń i przyłożył ją sobie do skroni. - Masz rację, udowodniłaś, że mnie kochasz. Ale ja zrobiłem dokładnie to samo. - powiedział, a mnie zamurowało. Joker udowodnił mi miłość, mimo, że ja tego nie dostrzegałam. Nie myślałam o tym w ten sposób. Jego "prawdziwe ja" chciało się mnie za wszelką cenę pozbyć. Mimo to za każdym razem wracał po mnie. Pozwolił mi żyć. Pokazał się bez tej maski mordercy, za którego wszyscy go uważali.

- Więc dlaczego chcesz odejść? - spytałam nie rozumiejąc tego co właśnie zaszło. 

- Powtórzę jeszcze raz. Mnie się nie kocha. Możesz mnie nienawidzić, możesz czuć do mnie obrzydzenie i pogardę, ale nie możesz mnie kochać. Będzie mi ciężko, ale postaram się zrobić to samo wobec ciebie. - westchnął i minął mnie. Otworzył drzwi do samochodu, które szybko zamknęłam. Wytarłam oczy.

- Mylisz się. Kocham Cię i nic nie zmieni mojej decyzji. Nie powstrzymasz mnie. Zrobię wszystko żeby być blisko, nawet jeśli mnie nie chcesz.  - stwierdziłam patrząc mu prosto w oczy i ujęłam jego twarz w dłonie. Chyba czas na zmianę  strategi. - Nie potrzebuję twojej dobroci. Nie musisz mnie chronić. Chcę, żebyś był sobą. Krzywdź mnie i mieszaj mi w głowie jak najlepiej potrafisz. Pamiętasz regulamin? Złamałam wszystkie zasady, nic z tym nie zrobisz? - spytałam prowokując go i dobrze wiedziałam, że może się to dla mnie źle skończyć. W jego oczach pojawiły się małe światełka, a na ustach zagościł uśmiech, który zniknął po kilku sekundach. 

- Nie uda ci się mnie sprowokować. Postanowiłem odejść i to właśnie zamierzam zrobić. Powinnaś być wdzięczna za to, że tak po prostu daję ci szansę na normalne życie. Powrót do rzeczywistości będzie dla ciebie najlepszym rozwiązaniem. - powiedział oschle i tym samym rozbił moje serce na milion kawałeczków. Przez moment myślałam, że mi się udało. Że znowu będzie jak dawniej.

- W takim razie to koniec. - powiedziałam i spojrzałam ukradkiem na pistolet wsunięty za jego spodnie. Szybkim ruchem wyciągnęłam go i przyłożyłam sobie do głowy. - Bez ciebie to nie życie. - załkałam i pociągnęłam za spust. Rozległ się wystrzał. Ostatnią rzeczą którą usłyszałam był krzyk Joker' a. W końcu nastała ciemność. Teraz mogło być tylko lepiej...

Hejka. 😙 Wstawiam rozdział już dzisiaj, bo na tygodniu raczej nie będę miała czasu więc jest już teraz. Trochę się porobiło i nie wiem jak z tego wybrnąć, ale... jakoś to będzie. 😂😂

Tak poza tym to ciekawi mnie wasza opinia, więc zostawcie komentarz. 😙😙 Pozdrawiam i do następnego



Harleen Quinzel and Mr. JWhere stories live. Discover now