16

628 79 6
                                    

Harley POV

Biegłam ile sił w nogach. Byłam już prawie koło Puddin' a, kiedy jeden z pocisków trafił prosto w mój brzuch. Z bólem padłam na ziemię. Czułam jak mój umysł ogarnia ciemność, jednak nie byłam w stanie nic zrobić. Od Joker' a dzieliło mnie jeszcze jakieś sześć metrów.

Mimo łez napływających mi do oczu to zacisnęłam usta i zaczęłam się czołgać w stronę chłopaka. Widziałam w jego oczach złość i pogardę, a to powodowało, że miałam tylko większą ochotę się poddać.

W końcu poczułam, jak ktoś przydusza mnie do ziemi. Poczułam jak wykręca mi ręce. Pomimo bólu zaczęłam się bronić. Próbowałam się szarpać, jednak na marne. Ktoś związał mi dłonie, a na głowę nałożył worek. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, czy właśnie złapała mnie policja czy też ktoś od Joker' a. Czułam pustkę. Traciłam coraz większą ilość krwi.

Ktoś poderwał mnie z ziemi i wziął na ręce. Po budowie poznałam, że to chłopak,  w sumie to chyba oczywiste. Nie wiem ile czasu to trwało, ale w końcu się zatrzymaliśmy. Stanęłam na ziemi. Ktoś zaczął mnie pchać. Mimowolnie stawałam ostrożnie korki. Miałam wrażenie, że zaraz stracę grunt pod nogami, jednak to było tylko złudzenie. Potknęłam się. Moja głowa spotkała się z twardym gruntem powodując zawroty. Leżałam nie ruchomo.

- Zabrać ją stąd. - warknął, a ja rozpoznałam jego głos. To Puddin. Jestem bezpieczna. Nie złapali mnie. Pomogli mi wstać i znowu popchnęli, tyle że tym razem nie upadłam. Po kilku korkach ktoś złapał mnie za rękę i zerwał mi z głowy worek. Przede mną stał Joker i kilku innych mężczyzn. - Wiesz co narobiłaś? - spytał chłopak przez zaciśnięte zęby i uderzył mnie w policzek. Poczułam pieczenie, jednak to było nic w porównaniu z ostatnią karą.

- Przepraszam, ale martwiłam się. - powiedziałam zgodnie z prawdą, kiedy ten ponownie się zamachnął.

- Miałaś być posłuszna. - warknął po chwili i znowu uderzył, tylko że o wiele mocniej. - Posłuchaj uważnie. - syknął i zacisnął ręce na mojej szyi. Spojrzałam na niego przerażona. - Następnym razem zostawię cię. Rozumiesz? - spytał uśmiechając się szeroko, a ja przytaknęłam na tyle głośno na ile pozwalał mi brak dopływu tlenu do płuc.

- Joker! - usłyszeliśmy czyjś głos. Chłopak od razu oprzytomniał i zluźnił nieco uścisk. - Poddaj się! Jesteś otoczony, nie uda ci się uciec! - teraz byłam pewna, że to policjant. Próbowali nakłonić go do poddania się. .
Puddin spojrzał mi w oczy i się zaśmiał. Puścił mnie i złapał za włosy. Dopiero teraz dostrzegłam, że znajdujemy się w śmigłowcu. Chłopak pociągnął mnie do wyjścia.  Staliśmy na krawędzi, a od ziemi dzieliło nas kilkanaście metrów.

- Mam pewną propozycje. - krzyknął zadowolony Joker i poprawił włosy. - Oddam wam tę ślicznotkę, jeśli wy pozwolicie mi w spokoju odejść. - zaproponował a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Nie wierzyłam w to co mówił. 

- Puddin, błagam. Chcę zostać. - mruknęłam, a on pokręcił przecząco głową. 

- Wybacz, skarbie. Zawiodłem się na tobie. - odpowdział nie patrząc w moją stronę. - To jak? Mam ją zabić? - krzyknął i przyłożył mi do gardła nóż. Nie chciałam odchodzić. Zniosłabym wszystko, ale nie rozłąkę z nim. Tylko nie to.

- Zgoda! Oddaj dziewczynę. - krzyknął ktoś przez magnetofon, a ja rozpoznałam głos Ian' a.

- Maleńki. - jęknęłam cicho, na co ten po prostu wypchnął mnie ze śmigłowca. Ziemia zbliżała się nieubłaganie. Byłam pewna, że zginę. Nikt nie przeżyłby takiego upadku. Zacisnęłam powieki i czekałam. Czekałam na to co nastanie. W końcu spadłam. Jednak nie czułam bólu. Nie czułam niczego. Tylko pustkę i smutek. Czy tak wyglądała śmierć?

Tydzień później

Ian jak każdego dnia przyniósł mi ciastka i kawę. Ukazałam mu swój szeroki uśmiech i słodkim głosikiem podziękowałam za troskę. Miałam dosyć pobytu w tym cholernym miejscu, ale nie dawałam tego po sobie poznać. W końcu... chcą mojego dobra. A przynajmniej tak myślę.

- Jak się czujesz? - spytał zmartwiony i postawił przekąski na szafce obok mojego łóżka szpitalnego.

- Wspaniale. Gdyby to zależało ode mnie, wróciłabym już do domu. - mruknęłam z pewnością, na co on przygryzł wargi i zrobił dziwną minę. - O co chodzi? - spytałam podejrzliwie łapiąc go za rękę. 

- Policja chce cię przesłuchać. Mają jakieś głupie podejrzenia. - odparł niejednoznaczne na co przewróciłam oczami.

- Konkretnie? - spytałam nie rozumiejąc, a on westchnął i złapał się za głowę. 

- Podejrzewają, że to właśnie ty pomogłaś mu w ucieczce z Arkham. - tak właśnie było. Wytrzeszczyłam oczy i uniosłam się do pozycji siedzącej. 

- Co? - spytałam przerażona. - Nigdy w życiu nie pomogłabym komuś kto zabił tylu ludzi. - już to zrobiłam.... - Dlaczego mnie o to osądzają? - mówiłam bez przerwy starając się wypaść wiarygodnie.

- Spokojnie. - mruknął i położył dłoń na moim ramieniu. - Będzie dobrze. Chodzi o to, że znalazłaś się w nieodpowiednim miejscu i czasie. - wytłumaczył, a ja zrobiłam zdziwioną minę. - Przeżyłaś jako jedyna. To trochę dziwne, że Cię nie zabił. Byłaś przy tym jak uciekł z Arkham i wtedy gdy chcieliśmy go ponownie dorwać. Właściwie dlaczego zaczęłaś biec w jego stronę? - spytał zdziwiony i się lekko odchylił. Wtedy właśnie postanowiłam wymyślić coś co być może pozwoli mi uniknąć pobytu w wzięniu.

- Okłamałam cię. - mruknęłam i złapałam go niepewnie za rękę. Chłopak cierpliwie czekał na to co powiem. - Po ucieczce Joker' a wcale nie pojechałam do rodziców. - zaczęłam, a on zrobił zdziwioną minę. - To on mnie porwał. Znęcał się nade mną. Torturował. Powiedział, że mnie nie wypuści. Byłam przerażona. I któregoś dnia, kazał mi się padnie ubrać. Wykonałam jego polecenie. Joker zawiózł mnie do mojego starego mieszkania i zapewnił, że jeśli coś komuś powiem zabije mnie i wszystkich moich przyjaciół. Wtedy właśnie spotkałam ciebie. On musiał Cię zawiadomić. - wytłumaczyłam, zmuszając się do płaczu. Musiał mi uwierzyć.

- Harleen tak mi przykro. - szepnął cicho i przyciągnął mnie do siebie. Mimowolnie wtuliłam się w jego klatkę. - Skoro już byłaś bezpieczna, dlaczego chciałaś tam wracać? - spytał nie do końca rozumiejąc. Cholera...

- Bałam się, że skrzywdzi bliskie mi osoby. Na przykład ciebie. On jest zdolny do wszystkiego. To zły człowiek. - dodałam wtulając się w jego ramię, a do głowy przyszedł mi kolejny pomysł. Może gdybym tak wzbudziła zazdrość w Puddin' e to wróciłby po mnie. Może coś kazało by mu po mnie wrócić. Odsunęłam się od Ian' a i spojrzałam mu w oczy. - Proszę powiedz, że mi wierzysz. - jęknęłam z nadzieją na co on tylko kiwnął głową. Bez zastanwienia wbiłam się w jego usta. Chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej i pogłębił pocałunek.
Joker mam nadzieję, że wiesz co robię. Nie wiem w jaki sposób, ale mam nadzieję, że tak właśnie jest.

Hej kochani! 😙 No i jest kolejny... postanowiłam trochę odsunąć Joker' a od Harley bo robiło się nieco nudno.  😕😊 Piszcie czy podobał się wam rozdział, a jeśli tak to zostawcie gwiazdkę ⭐⭐⭐ Pozdrawiam was mocni i do następnego. 😘❤










Harleen Quinzel and Mr. JKde žijí příběhy. Začni objevovat