Dodatek 2

3.3K 172 8
                                    

-Spakowałeś wszystko?- dopytałem.

- Tatuś!- westchnął ciężko Freddie.

- Dodatkową parę ciepłych skarpet?

- Tatuś!

- A bieliznę termo aktywną?- zapytałem a chcąc się jednak upewnić skierowałem się do komody syna.

- Błagam Tatuś.- chłopak stanął przede mną.- Spakowałem już wszystko. Naprawdę.- zapewnił spokojnie.

- A spakowałeś...- zacząłem, ale nie dany było mis kończyć.

- Tato!- krzyknął Freddie na cały dom a w pokoju zaraz zjawił się Harry.

- Co wy wyprawiacie?- zapytał widząc chłopaka barykadującego dostęp do swojej komody.

- Tato proszę zabierz go, bo zaraz spakuje mi cały pokój.

- Lou.- westchnął brunet.

- Przesadzasz!- oburzyłem się w stronę syna.- Po prostu upewniam się czy masz wszystko co potrzeba.

- Mam tatusiu mam. To nie tak, że wyjeżdżam na zawsze czy też wyprowadzam się na drugi koniec świata.- zapewnił mnie spokojnie, kładąc mi dłonie na ramionach.- Birmingham jest zaledwie dwie godziny drogi stąd. Będę tu co weekend.- dodał a ja wypuściłem z siebie ciężko powietrze.

- Przepraszam.- oznajmiłem skruszony.

- To nic.- odpowiedział Freddie i przyciągnął mnie do swojego ciała. Chłopak był wzrostu Harrego, dlatego przy nim byłem taki malutki. Wtuliłem się w jego klatkę piersiową a on głaskał mnie po plecach.

- Po prostu będę tęsknił.- powiedziałem i pociągnąłem nosem. Usłyszałem jak Harry zaśmiał się cicho a to mogło oznaczać tylko jedno. – Nie przewracaj na mnie oczami!- krzyknąłem i oderwałem się od syna. Wchodząc trzasnąłem drzwiami i od razu skierowałem się do swojego gabinetu. Może i faktycznie nie powinienem robić scen, ale on też powinien uszanować to, że się martwię.

Nie minęło nawet dziesięć minut, kiedy usłyszałem, że ktoś wchodzi do pomieszczenia. Stałem przy oknie i podziwiałem widok. Jesień zbliżała się już do nas coraz większymi korkami. Jeszcze niedawno bawiliśmy się razem w basenie a tu już znowu trzeba zakładać ciepłe kurtki i czapki. Całą wiosnę i lato można rzec, że się modliłem, aby ta jesień nie nadeszła. Wiedziałem, że będzie się to wiązało z wyjazdem syna na studia. Melanie wyprowadziła się dwa lata temu. Jednak ona nadal jest w Londynie. Chciała poużywać życia studentki, ale i tak większość czasu spędza w domu niż w akademiku a Freddie nie będzie mógł codziennie tu zaglądać. Niby dwie godziny drogi to nie dużo, ale jednak. Nie chciałem żeby wyjeżdżał, ale dostał się do jednej z najlepszych sportowych uczelni i jeszcze dodatkowo zdobył stypendium. Nie miałem prawa mu tego zabronić. Nie jest już dzieckiem. Jest już dorosłym mężczyzna. Jednak dla mnie zawsze będzie moim małym synkiem. Stojąc tak i wpatrując się w spadające liście poczułem obejmujące mnie silne ramiona. Harry. Ten zapach poznałbym nawet na końcu świata. Tyle lat już jesteśmy razem a on zawsze pachnie tak samo i nigdy nie chciałby tego zmieniać.

- Kochanie.- szepnął kołysząc nasze ciała. – Freddie nie chciał.

- Wiem. Poniosło mnie. Po prostu...- zacząłem, ale przerwałem nie mogąc nic z siebie wykrztusić.

- Już spokojnie.- pocałował mnie w tył głowy. – Zaraz przyjeżdża po niego Zoe, powinniście się pożegnać.- zasugerował a ja wiedziałem, że ma rację. Cieszyłem się, że chociaż Zoe będzie blisko i będzie miała na niego oko.

An accident that changed our lifeWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu