Rozdział 25

5.8K 312 76
                                    


Cały ranek starałem się ogarnąć nasze mieszkanie tak, aby Anne nie musiała nic poprawiać. Jednak wiedziałem, że jest to niemożliwe. Nie wiedzieliśmy dokładnie o której rodzina Harrego ma się u nas pojawić. Dlatego kiedy wybiło południe a ich nadal nie było postanowiłem iść się zdrzemnąć. Melanie również miała drzemkę więc loczek miał chwilę dla siebie. Ucałowałem go i podążyłem do naszej sypialni.

Obudził mnie donośny głos Gemms.

- Cały świat huczy o tym, że nazwaliście dziecko jak Beyonce!- wyrzuciła ledwo przekraczając próg mieszkania.- Blue serio?

- To miałbyć żart przecież wiesz. – zaśmiał mój chłopak.

- Nie zmienia to faktu, że powinniście to sprostować.

- Sprostujemy. Za dwa tygodnie mamy sesję zdjęciową w Another Men, więc sprostujemy to.- oznajmił Styles. Niestety to prawda. Zgodziłem się na to tylko pod presją Jeffa, menagera loczka. Upierał się, że jest to wielka szansa dla Harrego. Dzięki temu jego kariera rozwinie się jeszcze bardziej. Kimże bym był, gdybym się nie zgodził. Kocham mojego chłopaka i chce dla niego jak najlepiej. Jednak postawiłem kilka warunków. Od razu udzielimy wywiadu, w którym zaznaczymy jak bardzo jest ważna dla nas prywatność a cała pula z wywiadu pójdzie oczywiście na cele charytatywne.

- Louis się na to zgodził?- zdziwiła się jego siostra.

- Postawił kilka warunków, ale tak.- odpowiedział dumnie brunet.- Gdzie mama?- no właśnie mnie też to zaciekawiło. Dlaczego w domu jeszcze nie ma totalnej demolki spowodowanej wizytą Pani Twist.

- Uznała, że Louis na pewno ma ochotę na ciasto karmelowe, więc poszła jeszcze do cukierni- zaśmiałem się. Pewnie, że mam jak zawsze.- A gdzie Lou?

- Śpi.- odpowiedział loczek.- Ostatnio jest zmęczony ale nie ma mu się co dziwić. Uprzedzam pytanie: Mel też śpi. Pozwólmy im na to. Zaraz będzie jej pora karmienia, więc da o sobie znać. Chodźmy do kuchni, zrobię kawę- dodał i usłyszałem tylko kroki w stronę kuchni. Wiedziałem, że powinienem wstać i się przywitać, jednak było mi tak przytulnie. Stwierdziłem, że poczekam na Melanie i wtedy wstanę i tak nie widzą, że już nie śpię. Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal. Chwilę później usłyszałem wejście Anne. Harry natychmiast wytłumaczył jej obecną sytuację a ona o dziwo nie protestowała i pozwoliła nam spać.

Kiedy w końcu elektryczna niania przekazała mi płacz mojej córki wiedziałem, że pora wstawać. Powolnym krokiem udałem się najpierw do łazienki. Jestem pewien, że małą ma się kto zająć a nie wierzę, że nie słyszeli jej płaczu. Ogarnąłem się trochę i udałem do gości. Tak jak się spodziewałem. Mała oczywiście już była w ramionach babci a Gemss gruchała nad nią w czasie kiedy loczek przygotowywał jej mleko.

- Dzień dobry.- przywitałem się.

- Lou!- uśmiechnęła się moja przyjaciółka pochodząc i ściskając mnie.- Gratuluję. Jesteś taki dzielny a mała taka podobna do Ciebie.

- To prawda skarbie- wtrąciła Anne, również wstając i całując mnie w policzek. – Mała kopia Ciebie.

- Wypraszam sobie.- oburzył się loczek- Jest podobna do mnie.

- Nie nie jest!- zaprzeczyła Gemma

- Przykro mi skarbie.- zaczęła mama Harrego.

-Własna matka przeciwko mnie.- powiedział pod nosem i kontynuował robienie mleka.

- Następne będzie podobne do ciebie zobaczysz.- powiedziałem przytulając się do jego pleców. Wiedziałem, że wspomnienie o kolejnym dziecku na pewno poprawi mu humor. Loczek nie odpowiedział nic tylko odwrócił się w moją stronę i posłał mi uśmiech.

An accident that changed our lifeWhere stories live. Discover now