Ten dzień zapowiadał się wyjątkowo słonecznie. Słońce wstało bardzo wcześnie i rozpromieniło cały Londyn. Wpatrywałem się już dłuższy czas w widok za oknem. Piękny ogród, w którym kwitły różnorodne kwiaty, małe oczko wodne, przy którym została ustawiona pergola z wplecionymi wybranymi przez nas kwiatami. Wszędzie rozstawione były wazony z ślicznymi śnieżnobiałymi kwiatami. Zamiast dywanu zostały usypane piękne wzory z płatków kwiatów a wzdłuż tego ustawione były rzędy jasnych krzeseł.
Co jakiś czas ktoś przechodził tamtędy poprawiając wszelkie niedoskonałości. Przymknąłem oczy i uszczypnąłem się, aby sprawdzić realność tej chwili. Stoję właśnie w jednym z hotelowych pokoi i wpatruje się w mój własny plener ślubny. Jeszcze kilka godzin a stanę tam w idealnie skrojonym garniturze od Versace a obok mnie będzie stała miłość mojego życia. Znając go pojawi się w jakimś niecodziennym wydaniu. Nie wierze, że założy klasyczny garnitur tak jak ja. Obstawiam czerń, dlatego, że zawsze mu powtarzam jak dobrze w niej wygląda. Moje rozmyślenia przerywa mi ciało przytulające się do moich pleców. Od razu rozpoznaje zapach Hazzy.
- Nie grzeczny!- karcę go kręcąc głową.- Miałeś się tu nie pokazywać. Wiesz przesądy...
- Ta jasne.- przerwał mi- Tęskniłem to przyszedłem. Zresztą nie jesteś jeszcze ubrany.
- Zawiodłeś się?- zapytałem wiedząc, że postanowienie o nie wiedzy jak będziemy ubrani na ślubie zżerało go od środka.
- Oczywiście, znasz mnie liczyłem, że wejdę tu zobaczę jak wyglądasz a potem nie pozwolę Ci zobaczyć mnie w ramach kary za ten głupi pomysł.
- To nie jest głupi pomysł.- obroniłem się.- Tak mówi tradycja. Para zakochanych nie może się widzieć przed ślubem.
- Nie kochanie! To pan młody nie może widzieć panny młodej.- zripostował kładąc brodę na moim ramieniu a jego usta natychmiast zaczęły całować moją szyję.
- Cokolwiek.- sapnąłem z przyjemności jaką mi dawał.
- Podoba ci się?- zapytał odrywając się i wskazując ręką na widok za oknem.
- Jest idealnie. Brakuje tam tylko nas.
- Jeszcze chwila. Jadłeś coś?
- Tak Zayn wmusił we mnie tosta. – skrzywiłem się na samą myśl o jedzeniu.
- I bardzo dobrze.- odpowiedział odwracając mnie w swoją stronę. – Muszę iść zanim ktoś mnie tu znajdzie.- zaśmiał się składając pocałunek na moim czole. Następnie podszedł do śpiącej w łóżeczku Melanie i ją też ucałował. Potem ponownie wrócił do mnie.
- Do zobaczenia.- szepnął przy moich ustach.
- Do zobaczenia.- odpowiedziałem i połączyłem nasze wargi w wolnym pocałunku.
YOU ARE READING
An accident that changed our life
FanfictionLoius Tomlinson przeciętny Brytyjczyk przyjeżdża z Doncaster do Londynu po długoletnim związku zakończonym fiaskiem. Zdradzony ale mimo wszystko twardo stąpający po ziemi. Znajduje wymarzoną prace jako nauczyciel. Co stanie się, gdy jego nadmierna...